Książki Cathy Glass zawsze czyta się ze ściśniętym sercem i łzami w oczach. Historie, które opisuje są tak przejmujące, a co gorsza – prawdziwe, że nawet najtwardsi się wzruszą. Nie inaczej jest w przypadku „Nikomu nie powiem”, książki, w której główny bohater - Reece trafia do opieki społecznej razem z całym swoim rodzeństwem.
Siedmiolatek zdecydowanie nie należał do spokojnych dzieci. W ciągu zaledwie kilku tygodni aż cztery razy zmieniał rodziny zastępcze, bo nikt nie potrafił sprostać jego wymaganiom. Wyjątkowo trudny w wychowaniu, sprawiający spore kłopoty wielokrotnie wyrzucany był z kolejnych szkół. Reece jest również opóźniony w rozwoju. Znacząco odstaje od swoich rówieśników, nie potrafi czytać ani pisać, a jedynie krzyczeć, gryźć, a nawet przeklinać. Mały „Rekinek” robi wszystko, aby utrudnić życie swoim opiekunom. Stopniowo wyłania się obraz dziecka dorastającego w patologicznej rodzinie, widzącego rzeczy, których nie powinien być świadkiem. Choć opieka społeczna nie kwapi się do wyjawiania szczegółów i większość to tylko domysły, to same przesłanki jakoby Reece miał być uczestnikiem wielu niestosownych sytuacji są wystarczająco przerażające. Istnieją także obawy, że chłopiec mógł być wykorzystywany seksualnie, gdyż jego dom rodzinny często odwiedzany był przez pedofila. Jednak to, czego Cathy z czasem się dowie jest znacznie gorsze, ale da pełny obraz sytuacji Reece’a.
Jest to trzecia już książka Cathy Glass, z którą się spotykam i mogę śmiało powiedzieć, że jest równie poruszająca, co „Skrzywdzona” i „Okaleczona”. Reece’a poznajemy jako chłopca pełnego złości, niestabilnego emocjonalnie, a w dodatku z nadpobudliwością ruchową. Nie jest to jednak złe dziecko. We własnym domu nie miał dobrego przykładu i nie nauczył się, co jest dobre, a czego robić absolutnie nie wolno. Kiedy używa wulgaryzmów w kontekście seksualnym nie robi tego w złej wierze, a tylko naśladuje wzorce wyniesione z domu.
W „Nikomu nie powiem” najbardziej przejmuje fakt, że Reece się stara jak może, aby odwdzięczyć się Cathy za troskę jaką go obdarzyła. Chce się uczyć, chce być grzeczny, lubi być chwalony. Jego problem polega na tym, że nie potrafi. Usilnie się stara, jednak zawsze zrobi coś, co w jego domu było na porządku dziennym, a normalnie jest społecznie nieakceptowane. Zdarzają się incydenty z dotykaniem intymnych części ciała u innych, czemu nierzadko towarzyszy wulgarny komentarz. Częste są napady złości i pobicia. A na każdą wzmiankę o domu rodzinnym Reece ma tylko jedną odpowiedź: „Nie wiem”. Łącząc wszystko ze sobą nie trudno się domyślić, że chłopiec był świadkiem, a może i uczestnikiem rzeczy, o których matka zabroniła mu mówić. Jak bardzo niemoralne i niestosowne są te czyny? Reece nie chce podać szczegółów, jednak opiekun społeczny stopniowo zdobywa coraz więcej informacji, a w rezultacie odkrywa szokującą prawdę.
Seria „Pisane przez życie” zawiera smutne i przejmujące historie oparte na rzeczywistych wydarzeniach. Siłą rzeczy nie są to lekkie i przyjemne książki, a wręcz przeciwnie. Wywołują wiele emocji , niekiedy nawet płacz, ale warto je poznać choćby po to, żeby mieć świadomość tego, co dzieje się każdego dnia, może tuż obok nas. „Nikomu nie powiem” to opowieść przede wszystkim o tym, jak negatywne wzorce wyniesione z domu rzutują na resztę życia. Reece nigdy może nie dostać szansy na normalne życie, a nawet jeśli uda mu się dorównać rówieśnikom pod względem nauki, to już zawsze będzie przez innych wytykany palcami, oceniany przez pryzmat patologicznej rodziny, w której miał nieszczęście spędzić dzieciństwo. Ale książka ma także inne oblicze. Obok pokładów smutku niesie nadzieję na to, że dzieci podobne do Reece’a mają szansę na normalną rodzinę. Być może nigdy nie wrócą na prostą, ale ich życie będzie o niebo lepsze, jeśli tylko spotkają na swojej drodze odpowiednie osoby.
Chciałabym napisać, że to świetna książka, ale nie zrobię tego. Nie dlatego, że czegoś jej brakuje w sferze literackiej. Takich książek po prostu w ogóle nie powinno być. Historie opisywane przez Cathy Glass i wiele innych autorów nie mają prawa zdarzać się w prawdziwym życiu. Ale niestety się zdarzają. I to nie tak rzadko, jak można przypuszczać. Dlatego raz na jakiś czas warto odejść od rozrywki i przeczytać coś trudnego, aby mieć świadomość.