Jakiś czas temu w zbiorze opowiadań zatytułowanym „Mogliby w końcu kogoś zabić”, natknąłem się na kilkunastostronnicową historyjkę autorstwa Jacka Skowrońskiego. Miałem wtedy ogromny żal, że tak szybko się kończy i od razu pogmerałem za informacją, czy też rzeczony autor nie popełnił innych ciekawych dzieł. Doszukałem się dwóch pozycji. Na pierwszą z nich – „Był sobie złodziej” – poluję do dzisiaj, drugą zaś czyli „Muchę” dorwałem zaraz po samej premierze. Czy warto było szukać, czekać i kombinować?
Pech to zbiór nieprzyjemnych okoliczności – Peligiusz z Cyreny
Naszego głównego bohatera – Apoloniusza, poznajemy w momencie dla niego przełomowym. Biedak jednak (jak i sam czytelnik zresztą) nic jeszcze o tym nie wie. Dostaje się on do bogato urządzonej willi z zamiarem rozszerzenia polisy ubezpieczeniowej ich właścicieli. W momencie kiedy Jola (czyli domniemana pani domu) staje w negliżu przed oczami Poldka, wiadomo już, że coś tu nie gra. Kiedy jeszcze bohater przypadkiem zauważa przez okno pana domy (czyli Konrada T. pseudonim Mucha), mordującego jakiegoś nieznanego człowieka, staje się jasne że Poldek ma przechlapane. Na szczęście jego instynkt działa na tyle sprawnie, że agent daje dyla przez okno i tyle go widzieli.
Los nigdy nie zadawala się tym, że raz przyniósł pecha. - przysłowie łacińskie
W ten sposób zaczyna się akcja najnowszej książki pana Jacka Skowrońskiego „Mucha”. Nie zabraknie w niej, jak obiecuje okładka, akcji, strzelanin, pościgów i zasadzek. Apoloniusz jak przystało na solidnego bohatera pierwszego planu, będzie ewoluował (zmieniając auto na…), zmagał się z dylematami moralnymi (z pomocą wysokosiarkowych napojów) i przeżywał chwile zwątpienia (po spożyciu wspomnianych płynów) jednak najważniejszym jest, że będzie nas ciągle z rosnącą siłą… rozśmieszał! Pomagać będą mu w tym fenomenalni bohaterowie drugiego planu: sexbomba Jola, wspomniany twardziel Mucha, kumpel – haker Jacek oraz żule, mendy i pijaczyny w pełnej różnorodnej gamie.
Pech ma w ogóle muzykalne ucho i lubi się rytmicznie powtarzać. – Michał Choromański
Książka utrzymana jest w konwencji komedii kryminalnej, lub jak kto woli – gangsterskiej. Akcja toczy się jak najbardziej poważnie, jednak pewne sploty fabuły powodują, że jest po prostu komicznie. Niebagatelne znacznie ma też cytowany przeze mnie pech. To on, na zmianę z fuksem, sprawia że akcja toczy się nieprzewidywalnie, często wyciskając łzy z oczu czytelnika i bynajmniej nie są to łzy smutku.
Przypadek czy pech nie istnieje , sami stwarzamy sobie okoliczności naszego życia. – PerfectStranger.
Atmosfera książki jest genialna. Klimat wielkiego polskiego miasta jest oddany bardzo sugestywnie. Wrażenia te potęguje język jakim napisana jest „Mucha”. Skowroński nie bał się pisać prosto. Nie uświadczymy tu wyszukanego języka czy złożonych metafor. Książka napisana jest potocznym językiem z jakim każdy z nas spotyka się na co dzień na ulicy. Dialogi również są proste i krótkie. Zastosowanie takiej formy powoduje, że książkę czyta się „naturalnie” – tak jakbyśmy słuchali opowiadania kumpla o jakimś ciekawym zdarzeniu.
Książka pełna wiedzy jest mniej warta, niż jedno słowo, które potrafi rozweselić. – aforyzm ludowy
Przyszedł czas na podsumowanie. Czekałem na nową książkę Skowrońskiego z niecierpliwością i nie zawiodłem się. „Muchę” czyta się szybko i przyjemnie. Akcja jest pełna niesztampowych zwrotów, toczy się szybko i nie pozwala czytelnikowi odłożyć książki spokojnie. Za każdym razem kiedy zmuszony byłem od niej odejść, zastanawiałem się co też stanie się dalej i nigdy nie udało mi się tego przewidzieć. Bohaterowie są niezwykle wyraziści i naturalni więc zapadają głęboko w pamięć, a zakończenie sparaliżowało mnie wybuchem śmiechu. Czuję już teraz, że będę do niej wracał chociażby po to by się pośmiać i rozchmurzyć się po jakimś wyjątkowo ciężkim dniu. Książka wydana jest ładnie z charakterystycznym motywem muchy skropionej krwią i została przyzwoicie wyceniona. Ot literatura rozrywkowa na najwyższym poziomie!
Jeszcze tu jesteście? Szorujcie do księgarni! Warto!
Polecam!
[Opublikowana na moim blogu
http://podsluch.wordpress.com/]