„Gra pozorów” to jeden z lepszych debiutów jakie czytałam w tym roku! Ba! Mogę nawet powiedzieć, że jest w pierwszej trójce tych najlepszych :)
Na samym początku przeraziła mnie ilość stron. Ale jak zaczęłam czytać, to od razu pomyślałam, że jest ich zdecydowanie za mało, albo ja za szybko czytam :P Świetna fabuła, zapierające dech w piersi zwroty akcji, napięcie i chemia między głównymi bohaterami, to tylko garstka tego, co w tej książce mnie urzekło! I choć czytałam ją już jakiś czas temu, to nawet dziś gdy o niej pomyślę, to od razu odczuwam wszystkie te emocje, które towarzyszyły mi podczas tej historii.
Już na samym wstępie poznajemy Logana Granta, który.. no cóż… nie jest typem najlepszego przyjaciela. Jest arogancki, zadufany w sobie, ale i niezwykle pociągający i zdecydowany. Jeśli czegoś w danym momencie chce, to to dostaje – nie ma zmiłuj. Swoją władczością i bogactwem przyciąga niejedną kobietę, która jest oczywiście jednorazową przygodą ( i o tym też – biedactwa - dowiadują się dopiero po upojnej nocy ;)). Elena z kolei, to agentka nieruchomości, która nieraz pokazała, że zna się na rzeczy i idealnie nadaje się do tej pracy ( pomimo tego, że większość kadry to mężczyźni). Pomimo jej wysiłków, czuje się niedoceniana. Gdy po powrocie z urlopu, dowiaduje się, że firmę przejął młody miliarder, który wg plotek jest władczy, impulsywny i nie szczypie się z pracownikami, dziewczyna zaczyna obawiać się o swoją posadę… Na domiar złego, wypowiada kilka niepochlebnych słów o swoim pracodawcy w windzie, nie wiedząc, że ten wszystkiemu się przysłuchuje… czy Elenie uda się zatrzymać swoją pracę?
Przepadłam… ta historia pochłonęła mnie w całości, a na końcu wypluła i zostawiła w stanie skrajnego wykończenia. Chemia między głównymi bohaterami, była wyczuwalna praktycznie przy każdym ich spotkaniu. A te ich słowne potyczki, przekomarzania, dodatkowo nadawały pikanterii całej tej relacji. Nieraz parskałam śmiechem, gdy Elena – w większości przypadków, po spożyciu alkoholu, najpierw mówiła, a dopiero potem myślała, co wprowadzało Logana w stan szoku. No bo przecież, jak ktoś śmie mówić do niego takie rzeczy, w końcu wszyscy się go boją ;) Ale nie Elena… o nie. Ja sama, miałam nieraz ciarki, gdy rozmowy tych dwojga nabierały bardziej.. zmysłowego charakteru. Ale żeby nie było za kolorowo, momentami zachowanie Granta doprowadzało mnie do białej gorączki. Ten facet przysporzył mi tylu emocji przez całą tę książkę, że nieraz już sama nie wiedziałam, czy bardziej go kocham, czy nienawidzę. Jedno jest pewnie – szybko o nim nie zapomnę! Ale w sumie będę miała tak praktycznie ze wszystkimi bohaterami tej historii, bo autorka tak świetnie ich wykreowała, że ciężko mi było rozstać się z nimi pod koniec książki. Na uznanie zasługuje też postać Nathalie, przyjaciółki Eleny, która nieraz swoimi tekstami rozbrajała mnie na łopatki. Oj, chciałabym mieć taką zwariowaną przyjaciółkę ;)
Co do samej fabuły, mogłoby się wydawać, że nie ma w niej nic oryginalnego, ale takie myślenie jest jak najbardziej błędne. Wszystko co się tu dzieje, rozwija się powoli, przez co widać, że autorka włożyła ogrom pracy w same detale i szczegóły. Opisy dnia, czy przemyśleń – to wszystko nadaje całości, tego mrocznego i hipnotyzującego klimatu. Tajemnice, wątpliwości, niezrozumiałe zachowania, a nawet zachowania, które mnie samą przyprawiały o ciarki na plecach – wszystko to stworzyło historię oryginalną, nieodkładalną, w której nic nie jest takie jakie mogłoby się wydawać. Co do zakończenia, to powiem tylko tyle, że oczy nieomal nie wyszły mi z orbit, a głowa nie eksplodowała. No jak to można skończyć książkę w takim momencie! No jak?! Z niecierpliwością wyczekuję kolejnej części, dlatego też zwracam się z ogromną prośbą o jak najszybsze jej wydanie :P czy polecam? Ja wręcz nawołuje! Czytajcie :D