„Ruby ma szesnaście lat. Jest niebezpieczna. I żyje. Na razie.”
„Mroczne umysły” to książka autorstwa Alexandry Bracken, wydana przez Wydawnictwo Jaguar. Jest to pierwszy tom trylogii.
Niezidentyfikowana choroba zabiła większość amerykańskich dzieci. Te, które przeżyły, zostały naznaczone mocami, których działania nie rozumieją. Nie wiedzą, co ich czeka. Nie wiedzą, dlaczego to właśnie oni, dlaczego tak, a nie inaczej.
Sytuacja jest napięta. Powstają specjalne obozy, do których przewożone są dzieciaki na rozpoznanie, jakimi mocami dysponują. To, jakim kolorem ich określą, zadecyduje o ich życiu. Niebieski, zielony, pomarańczowy, żółty, a może czerwony? Klasyfikacja zweryfikuje, jak bardzo jesteś niebezpieczny i czy będziesz dalej żyć.
Wątek dystopijny jest ciekawie poprowadzony, chociaż książka sama w sobie sprawia na początku wrażenie przewidywalnej. Mimo to, czytanie jej sprawiło mi ogromną przyjemność i po kilkunastu stronach już nie mogłam się oderwać. Poznajemy historię Ruby, która aż do teraz żyła „spokojnie” wmawiając wszystkim od początku, że jest Zielona. Spotykamy Pulpeta, Liama i Zu, którzy znaleźli się w świecie przepełnionym złem, niezrozumieniem i obawą. Wyobraźcie sobie sytuację, w której musicie oddać swoje dziecko do ośrodka rzekomo odpowiedniego dla „wyjątkowych” jednostek i w zasadzie nie wiecie, co w ogóle tam się dzieje. Z drugiej strony - wyobraźcie sobie, że to Wy znajdujecie się w takiej sytuacji. Dyscyplina, kary za najdrobniejsze przewinienia, albo nawet i bez nich, brak swobody, brak zrozumienia i lęk. Nie tylko o swoją teraźniejszość, ale również o przyszłość i… życie.
Każda z postaci skrywa tajemnice i mimo, że książka nie jest początkowo ogromnie zaskakująca, to na swój sposób trzyma w napięciu i jest wyłamaniem się z powielanych na szeroką skalę schematów. Największym plusem książki są jednak, według mnie, postaci, które można odkrywać w odpowiednim tempie, zbliżać się do nich, poznawać ich mocne i słabe strony, nie zapominając, że te dzieciaki nie są zwyczajne. Są niezwykłe, co sprawia, że w tym przypadku nie jest to wyróżnienie, a poniekąd przekleństwo.
Podobał mi się również lekki, angażujący i wciągający, a zarazem momentami bardzo dosadny język autorki, dzięki któremu kilka razy uśmiechnęłam się pod nosem. ("Nauczycielka próbowała nam wmówić, że lepiej nam będzie bez kolegów z klasy, którzy umarli, ponieważ będzie mniej chętnych do huśtawek na placu zabaw.") Pośród tych podziałów, niesprawiedliwości i brutalności wydarzeń, mamy też dobitnie wyrażone myśli, bez krążenia na oślep.
Wszystko to sprawia, że książka, która mogłaby być zwykłą fantastyką, w niewymuszony sposób zmienia się również w książkę problemową. Autorka nie boi się pokazywania konsekwencji działań, nie umniejsza problemom, nie stara się na siłę przypodobać czytelnikowi, który jest mniej lub bardziej empatyczny. Również nie kreuje bohaterów na takich heroicznych, nieustraszonych, niezwyciężonych. To dzieciaki, które zostały postawione przed faktem dokonanym, nie rozumiejąc istoty działania. Muszą radzić sobie w sytuacji, która je przerasta. Nie wpadają przeważnie na genialne pomysły, nie są niezwyciężone, ale uczą się na swoich błędach i z każdym dniem są silniejsze.
Bardzo podobało mi się zróżnicowanie, jeśli chodzi o kolory, moce i posługiwanie się nimi. To wszystko było intrygujące i niesamowite, ale też i do niewyobrażalnego stopnia przytłaczające. Ruby i w tym przypadku musiała odnaleźć siebie, chociaż cały proces okazał się trudniejszy, niż można byłoby się spodziewać. Mam wrażenie, że z książki można wyciągnąć o wiele, wiele więcej, gdy przełożymy sytuację głównej czwórki na personalne doświadczenia. Gdy postaramy się nie tylko czytać i przyswajać, a doświadczać i rozumieć. Jest to idealna książka na wczucie się i próbę przeanalizowania wszystkiego, co się w nas kłębi. („Byłam rozdarta pomiędzy tym, czego zawsze chciałam, a tym, kim miałam się odtąd stać”.) Swoją drogą, niektóre fragmenty książki trafiają do człowieka aż za bardzo. I autorka pod tym względem nie szczędziła nikogo.
Jeśli mielibyście ochotę na książkę, w której karty odkrywane są powoli, aczkolwiek w dobrym tempie, a bohaterowie skrywają niesamowite tajemnice, sięgnijcie po „Mroczne umysły”. Ja będę czekała na kolejne tomy.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Jaguar.