Tajemnicza choroba zabiła większość amerykańskich dzieci. Te, co przeżyły, dostrzegają w sobie niebezpieczne umiejętności. Zostają zabierane do obozów rehabilitacyjnych, gdzie rzekomo mają zostać wyleczone. W rzeczywistości spotykają się ze strachem i brutalnością. Ruby próbuje odnaleźć się w trudnej rzeczywistości.
Rzadko kiedy sięgam po książki dystopijne, bo zazwyczaj ciężko jest mi się wciągnąć w takie historie. Mroczne umysły zaciekawiły mnie już samym zarysem fabuły i muszę przyznać, że lektura bardzo mi się podobała. Może dlatego, że bohaterowie to faktycznie nastolatkowie, którzy nagle muszą sobie radzić sami. Rodziny się ich boją, wyrzekają i oddają do obozów rehabilitacyjnych. Są zdani na siebie. Zdarzają się i takie rodziny, które jednak tęsknią za swoimi dziećmi i ich wspierają, próbują jakoś pomóc.
Z ciekawością śledziłam losy Ruby i choć na początku mamy dużo opisów, to są one niezbędne, bo w rzeczywistością wyjaśniają całą istotę. Polubiłam wszystkich bohaterów i nie ukrywam, że na końcu serce miałam złamane, kiedy dziewczyna podjęła taką, a nie inną decyzję (nie będę tu spojlerować). Nie mogę się doczekać, aż sięgnę po drugi tom!
Rozdziały są różnej długości – jedne krótsze, drugie dłuższe, ale koniec końców czyta się je naprawdę dobrze.
Polecam!