Ruby w wieku dziesięciu lat trafia do obozu „rehabilitacyjnego” dla dzieci cierpiących na chorobę OMNI. Wkrótce całe młode pokolenie Stanów Zjednoczonych znajduje się w podobnych miejscach, a rząd próbuje przekonać rodziców, że wysyłając swoje pociechy do obozu, postępują dobrze. Jednak władze ukrywają prawdę przed całym narodem. OMNI nie jest niebezpieczne, a dzieci nie da się wyleczyć z ich nadzwyczajnych zdolności. W obozach zostają podzielone według kolorów przypisanym ich zdolnościom – Zieloni, Niebiescy, Czerwoni, Żółci, Pomarańczowi. Ruby została przydzielona do Zielonych, lecz tak naprawdę jest jedną z Pomarańczowych, których uważa się za niebezpiecznych. Musi ukrywać to, kim jest, aby przeżyć…
Alexandra Bracken to młoda autorka książek młodzieżowych, które znajdowały się na szczycie list bestsellerów. Jej debiutem było „Brightly Woven”, które niestety nie zostało wydane u nas w Polsce. Kolejną serią jej autorstwa jest trylogia „Mroczne umysły”, której pierwsza część ma dzisiaj swoją premierę w Polsce.
„Mroczne umysły” intrygowały mnie już od pierwszych zapowiedzi. Nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, co takiego mnie przyciągało do tej książki, ale po przeczytaniu opisu zapragnęłam ją przeczytać. Mój czytelniczy instynkt mówił mi, że powieść bardzo mi się spodoba i mnie nie zawiedzie. Czy rzeczywiście tak było?
Pierwsze co zauważyłam w lekturze, i to niezbyt pozytywne, to pewien chaos. Autorka nie wytłumaczyła na początku najważniejszych rzeczy, przez co się pogubiłam i zastanawiałam, czy nie ominęłam jakiejś ważnej części w książce. Przykładowo, nie zostało wyjaśnione, jakim umiejętnościom przyporządkowany jest dany kolor. Sama musiałam się tego domyślać, a przypuszczenia się potwierdzały dopiero w trakcie lektury. Powieść sama w sobie nie jest chaotycznie napisana, tylko wydaje mi się, że pani Bracken na początku się trochę pogubiła.
Ogromnym plusem książki są jej bohaterowie. Na początku nie mogłam się przekonać do Ruby, lecz szybko ją pokochałam i zrozumiałam jej dotychczasowe zachowanie. Pod koniec lektury byłam z nią tak zżyta, że nie chciałam opuszczać świata „Mrocznych umysłów”. Nie potrafię nawet stwierdzić, który bohater stał się moim ulubionym. Ruby lubiłam tak samo bardzo jak Liama, Pulpeta i Suzume i brak choć jednej z tych postaci obniżyłby moją ocenę dzieła. Nie wyobrażam sobie bez nich tej książki.
W „Mrocznych umysłach” wiele się dzieje. Często zdarzają się nieoczekiwane zwroty akcji, które przyspieszają bicie serca. Przez to powieść bardzo wciąga, nie mogłam się od niej oderwać i wciąż o niej myślałam.
Zakończenie mnie wzruszyło. Nie wywołało łez, ale wzbudziło we mnie mnóstwo emocji. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli zbyt długo czekać na drugą cześć, ponieważ nie mogę się doczekać, kiedy poznam dalszą część historii Ruby. Końcówka bardzo mnie zaskoczyła i nie mogę uwierzyć w to, co się wydarzyło. Nienawidzę takich zakończeń.
Podsumowując, „Mroczne umysły” to bardzo dobra powieść z wielkim potencjałem. Może nie do końca wykorzystanym, nie zwaliła mnie z nóg ani nie zafascynowała, lecz świetnie się ją czytało. Mam nadzieję, że drugi tom mnie nie zawiedzie i Alexandra Bracken pokaże, na co ją stać.
Moja ocena: 7/10