Mroczne szepty recenzja

Dzięki booktourowi u @johanna._._.s miałam możliwość przeczytania książki Jo Macgregora "Mroczne szepty". Jest to dość mroczna lektura, coś czego normalny człowiek wolałby nie przeżyć na własnej skórze. Szczerze, pomimo tego, że do napisania jej, autora zainspirowały prawdziwe wydarzenia - ja na szczęście nie słyszałam, żeby takie rzeczy miały miejsce. I chyba nie chce słyszeć :) bo tak naprawdę czy my wiemy co się z nami dzieje, gdy idziemy na operację i jesteśmy pod narkozą? Cieszę się, że przeczytałam tę pozycję teraz - jak już jestem po dwóch porodach :P Niektóre opisy z książki są dość drastyczne, przez co momentami przechodziły mi ciarki po plecach. Do tego są dość szokujące, przez co świetnie działają na wyobraźnie. Ten thriller medyczny na pewno pozostanie w mojej pamięci. Zakończenie - takie jak być powinno, a nawet myślę, że mogłoby być jeszcze mocniejsze. Troszkę zabrakło mi większych wrażeń podczas czytania i akcji w książce, ale pomimo to podobała mi się. Bardzo szybko się ją też czyta i to też jest duży plus. A i fajnie, że poznajemy historie z dwóch perspektyw - pani psycholog i z perspektywy zwyrodnialca - przez co możemy wczuć się też w jego psychikę i poznać większość faktów z jego życia i to jak je postrzegał i jak wielki miały wpływ na jego obecne myślenie. 
Megan Wright jest psychoterapeutką i na co dzień styka się z różnymi ludźmi i ich osobowościami. Gdy pewnego dnia przychodzi do niej pacjentka po operacji, u której występuję głęboka depresja, bardzo chce jej pomóc. Żeby zagłębić się w jej psychikę i spróbować przypomnieć sobie owe traumatyczne wydarzenia, które zniszczyły jej życie, proponuje hipnozę. Podczas seansu okazuje się, że kobieta stała się ofiarą molestowania przez swojego lekarza ginekologa. Ale to nie wszystko... to co zrobił jej ten zwyrodnialec, przechodzi ludzie pojęcie... Czy to jedyna jego ofiara? Czy Megan uda się pomóc pacjentce, pomimo własnych problemów życiowych? Co zrobi, gdy do jej drzwi zapuka ginekolog i poprosi o sesje terapeutyczną?