„Most Ikara” to historia niezwykła, pełna emocji, to historia, w której został zawarty ogrom smutku, bezsilności, krzywdy, trudnej codzienności. Czasem nie zdajemy sobie sprawy z tego jak wielkie znaczenie ma nasze wychowanie, jak bardzo liczy się w późniejszym życiu dzieciństwo. Nie zważamy na słowa, rzucamy je na wiatr bez jakiejkolwiek autorefleksji. Czy naprawdę chcemy żyć w świecie, w którym brakuje empatii i zrozumienia? To pozycja ukazująca prawdziwe życie, książka z przesłaniem, mająca unaocznić czytelnikowi drogę, nie gładką, lecz wyboistą. Pokazująca jak łatwo możemy stać się zakładnikami własnej przeszłości.
Niezwykłym zaskoczeniem jest styl autora, lekki, płynny, ułatwiający lekturę. Ze względu na to, że mamy do czynienia z debiutem nie nastawiałam się, jak zawsze zresztą, na zbyt wiele. Jednak po pierwszych stronach zrozumiałam, że nie ma się czego obawiać. Mimo tego, że jest to, powiedzmy szczerze, grubasek, czyta się go niezwykle szybko, a lektura, mimo ogromnych emocji w niej zawartych, jest przyjemnością. Oczywiście, z uwagi na liczbę stron nie dało się uniknąć fragmentów nudnych (nie jest to w tym przypadku słowo nacechowane negatywnie), trochę przegadanych, to normalne. Wydaje mi się, że czasami było to wręcz potrzebne. Potrzebowała tego książka i potrzebował tego autor. Czymś co może irytować niektórych czytelników jest zamiłowanie autora do szczegółów. Już od samego początku widać, że przywiązuje on ogromną wagę do dokładnego opisu wydarzeń, czasami jest tego rzeczywiście zbyt dużo. Z drugiej strony biorąc pod uwagę przystępny styl oraz przeżycia, które oferuje opowieść, ta nadmierna szczegółowość schodzi na drugi plan.
Przy tak trudnym temacie dobrym zabiegiem było pokazanie pewnych wydarzeń z kilku perspektyw. To ważne żeby mieć na uwadze, że w żadnym wypadku nie można usprawiedliwiać złego traktowania innych, jednak autor daje nam tu coś więcej, pozwala zrozumieć przesłanki, motywy bohaterów drugoplanowych. Dzięki temu poznajemy ogół, nie mamy poczucia przekazania nam całkowicie subiektywnej perspektywy głównego bohatera. Ciężko jest ocenić Antka, jest on postacią skomplikowaną i nieoczywistą, jak zresztą każdy. To młody człowiek, który doświadcza wolności całym sobą, zatraca się w niej. Popełnia liczne błędy, niekiedy kilkukrotnie, wiele z decyzji i sądów jest u niego motywowanych doświadczeniami, płynie z wychowania, z przeszłości, od której pragnie uciec.
Dla osoby chcącej sięgnąć po ten tytuł istotną informacją powinno być to, że spotykamy w czasie lektury dość dużo scen erotycznych. Nie uważam żeby były one gorszące, czy nie na miejscu, po prostu nie wszyscy lubią romanse.
Chciałabym żebyśmy doczekali się czasów, w których takie książki oceniać będziemy pozytywnie za ich historię, warsztat autora, a nie przez pryzmat tego, że są kontrowersyjne. To jest dobra powieść, wspaniale napisana, oferująca ogrom emocji, mająca przesłanie. I właśnie dlatego powinno się ją przeczytać, nie z powodu tego, że jest kontrowersyjna.
Dawno żadna książka nie wywołała u mnie aż tylu uczuć, nie trafiła do mnie tak głęboko. Nie spodziewałam się, że przeczytam ją w takim tempie, że tak bardzo zżyję się z tą opowieścią. A przede wszystkim, że poczuję aż taki szacunek do autora. Uważam, że jest to jeden z najlepszych debiutów jakie ostatnimi czasy czytałam. Na pewno jest to najlepszy polski debiut od lat. Na naszym rynku brakuje takich wartościowych tytułów. Zdecydowanie polecam „Most Ikara” każdemu, szczególnie osobom szukającym samoakceptacji, mającym wrażenie przytłoczenia zewnętrzem, oraz ty, którzy nie znaleźli w sobie jeszcze zrozumienia dla inności.