Ursula K. Le Guin to urodzona w 1929 roku powieściopisarka. Ma czytelników w ponad czterdziestu krajach. Ma na swoim koncie m.in. powieść „Morski trakt”, która została nominowana do nagrody Pulitzera. W Polsce wydała ją Grupa Wydawnicza Publicat.
Mała nadmorska mieścina skrywa w swoich uliczkach niesamowite historie kobiet – niby zwyczajnych, lecz jednak niezwykłych. Prowadząca hotel dama, która ma bujną wyobraźnię i zrzędliwego męża. Pokolenie kobiet, które żyje w cieniu mężczyzn, głównie nieżyjącego doktora pedagogiki. Studentka, która przeprowadza wywiady zamiast swojego promotora, by ukończyć studia. Bibliotekarka, która poznaje miłość w antykwariacie i świadomie z niej rezygnuje. Córka chorej kobiety odnajdująca chwilę spokoju podczas lepienia koślawych garnków. Sprzątaczka, która ma sekret z poprzedniego życia. Kobieta, która czuwała przy umierającej matce…
Trudno streszczać krótkie opowiadania. Każde jest inne, pisane w inny sposób – w pierwszej osobie lub w trzeciej, niekiedy dominuje narracja, czasem pojawia się masa dialogów. Niektóre z nich wyglądają nawet jak kartki z pamiętnika lub relacje poszczególnych świadków zdarzenia.
Język jest całkiem ciekawy. Został podporządkowany każdemu z opowiadań, jednak jest naprawdę ładny, literacki. Autorka świetnie opisuje myśli i stany psychiczne bohaterów, ubiera to wszystko w słowa doskonale oddające te zachowania.
Dużym plusem jest temat. Oddanie historii osób, które mieszkają w jednym miejscu, a są tak różne, sprawia, że mamy przekrój przez całe społeczeństwo – od inteligencji po pracowników fizycznych. W książce dominują kobiety, chociaż niekiedy opowiadają też mężczyźni. Są to różne teksty – o miłości, wykształceniu, wyobraźni, romansie i smutku, rozstaniu i zbrodni. Wymieszanie tego wszystkiego sprawia, że książka co rozdział zaskakuje.
Autorka zmusza nas do zastanowienia się nad życiem kobiety w XXI wieku. Nie koloryzuje niczego, pokazuje życie takie, jakim jest. Nie ma tu zaskakujących happy endów. Są żale i rozczarowania, tak bardzo rzeczywiste, że aż momentami smutne. Kobiety wcale nie czekają na księcia z bajki – w tej książce przedstawiona jest szara rzeczywistość, to z czym stykamy się na co dzień.
Jeszcze słowo na temat oprawy graficznej. Treść jest przedstawiona bez ozdobników. Tytuły rozdziałów wydrukowano inną czcionką, co zwraca uwagę przy rozpoczęciu nowej historii. Za to okładka rekompensuje wszystko inne – piękna, o cudownej barwie i miłych w dotyku literach sprawia, że czytelnik czuje się zachęcony do sięgnięcia po nią.
Niektóre z historii sprawiały, że odkładałam książkę. Byłam zmuszona przełknąć pewne rozdziały. Trudno jest to opisać, ale chyba oznacza to, że książka spełniła swoje zadanie. Jedyne, co mogę zarzucić tej pozycji to fakt, że nie od razu zorientowałam się, że będzie to zbiór różnych historii. W pewnym momencie miałam wątpliwości, czy wszystko w tej pozycji jest w porządku, ale ostatecznie udało mi się zrozumieć, o co chodzi.
Polecam tym, którzy szukają czegoś nietypowego. To dobra powieść obyczajowa, jednak dość nostalgiczna w całym brzmieniu. Temat kobiecy jest naprawdę dobrze oddany, a różnorodność historii sprawi, że wciągniecie się w opowieść i na pewno znajdziecie coś dla siebie.