Mord recenzja

Będzie o "MORD"owaniu.
Czornyj? - tak chętnie!

Z twórczością Maxa Czornyja jest jak z jazdą sportowym samochodem. Wsiadasz, dodajesz gazu, pędzisz z zawrotną prędkością i nawet się nie obejrzysz, a już jesteś na finiszu.

Czornyj to czarodziej mocnego i mrocznego słowa!

Autor odważnie sięga po trudne tematy, często kontrowersyjne i tabu. Moim zdaniem, nie po to aby szokować, bulwersować, prześcigać się w opisach okrucieństwa, wymyślnych torturach, barbarzyńskich i niesmacznych szczegółach zbrodni, ale po to, aby pokazać jak skonstruowany i zły potrafi być nasz świat. Za każdym razem odnoszę wrażenie, że autor poszukuje odpowiedzi na pytania kiedy i dlaczego rodzi się w człowieku zło? Co staje się czynnikiem zapalnym, pierwiastkiem zła, który wywołuje zabójczą reakcję.

Kto nie zna duetu Lizy Langer i Oresta Remberta, niech nadrabia zaległości, bo "Mord" to już trzecia odsłona ich perypetii.

W domku letniskowym ginie młody mężczyzna, a jego ciężarna partnerka zostaje poddana torturom, w wyniku których traci ciążę. Sprawca na miejscu pozostawia pluszową maskotkę z wiadomością. Rozpoczyna się śledztwo. Wkrótce zostają uprowadzone dwie ciężarne kobiety, a morderca podrzuca kolejne informacje. Głównym celem szaleńca stają się płody a nie przyszłe matki. Morderca chce je uwolnić od zła, które w sobie noszą. Co wspólnego z porwaniami mają przemowy Prefeta, kaznodziei głoszącego wizję końca świata? Czy nie wydają się podejrzliwe idee, że sprowadzanie dzieci na świat, który upada to tylko cierpienie, choroba i śmierć?

Lubię obcować z bohaterami wykreowanymi przez autora. Są oni charakterystyczni, nieszablonowi, wielobarwni i nietuzinkowi. Nie posiadają mocy nadprzyrodzonych by wygrać walkę ze złem. Dają się lubić pomimo wad, są szczerzy i wiarygodni.
Czornyj nie szczędzi nam emocji. Jak na thriller przystało, zręcznie manipuluje informacjami, przemyca drobne detale, żongluje zwrotami akcji, wodzi czytelnika za nos, a mylne tropy wyciąga jak asy z rękawa, by finalnie zaskoczyć. Proces myślowy w mojej głowie trwał w najlepsze.