Łukasz Śmigiel to dziennikarz, autor słuchowisk radiowych, opowiadań (Demony), powieści (Decathexis, Muzykologia) oraz filmowych scenariuszy. Swoje prace publikował w prasie kulturalnej i literacko – fantastycznej. Jest również redaktorem naczelnym czasopisma „Lśnienie – Kultura Grozy”, a także pracuje na Uniwersytecie Wrocławskim w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej.
Nie wiem z jakich mocy korzysta autor - być może wenę twórczą czerpie z ukrytego źródła - ale jego opowiadania są kusząco niebezpieczne, wzmagają czujność, powodują niepokój, a kiedy nocą przyjdzie nam stanąć w ciemnym pokoju, to zadanie wcale nie będzie łatwe – opowiadania Łukasza Śmigla są niewyobrażalnie realne, przerażają i zaskakują. Po lekturze „Morderców” przestraszy nas nawet własny cień.
„Mordercy” to zbiór dwunastu opowiadań grozy. Ktoś powie „o nie, znowu opowiadania”, – autor we wstępie wyjaśnia tę sprawę jednym krótkim zadaniem „No cóż...ja po prostu kocham opowiadania”, czy takie stwierdzenie wymaga wyjaśnień?, nie sądzę, tym bardziej, że dzięki umiłowaniu tej krótkiej formy literackiej, dostajemy wyśmienite historie od których włos się jeży.
Tytuł zbioru jest czytelny, w opowieściach kluczową rolę odgrywają zbrodnie i mordercy. W fabule tej pozycji, spotkamy odpychających, wręcz upiornych osobników m.in. Krechta Rupcherta - przeciwieństwo Świętego Mikołaja, kanibala pracującego w prosektorium, łowców duchów, agenta FBI z okrutnymi upodobaniami, a także doktorka z XVI wieku, działającego na zasadzie współczesnego CSI. To tylko część oryginalnych postaci, w opowiadaniach trafimy na innych równie unikalnych bohaterów, którzy narobią niezłego bajzlu.
Każda z historii przenosi czytelnika w inny świat, jest to ekstatyczne doznanie, trafiamy w egzotyczne miejsca, z zakapiorami szwendamy się po ciemnych uliczkach, skaczemy do innej epoki, a także przenosimy się w daleką przyszłość, jednak wszystkie te miejsca mają podobną atmosferę – duszną i mroczną. Oprócz tego w każdym z opowiadań autor umieszcza inne elementy z wykorzystaniem fantastyki, horroru, thrillera czy kryminału.
Łukasz Śmigiel, trzyma czytelnika w kleszczach ciągłego napięcia, podczas czytania nie ma czasu na głębszy oddech, bo z jednej makabry trafiamy w kolejną przerażającą fabułę.
Styl pisania autora jest zachwycający, lekki, nieszablonowy, bardzo plastyczny, do tego każde zdanie zawiera w sobie pokłady strachu, które swoimi obślizgłymi mackami przyczepiają się do nas i towarzyszą do ostatniej strony książki. Nie zaczerpniemy głębszego oddechu, bo w tej książce nie ma tlenu, są tylko toksyczne opary, krew, wnętrzności i to coś, co powoduje irracjonalny lęk w świetle dnia, a nocą staje się koszmarem.
Dodam jeszcze, że posłowie książki jest równie interesujące, autor wyjaśnia skąd się wzięły pomysły na opowiadania – nie jest to jednak tajemnicze źródło -, niekiedy są to zdumiewające wyjaśnienia.
„Morderców” polecam czytelnikom spragnionym dreszczu emocji, miłośnikom opowiadań , a także osobom którym niestraszne jest się bać.