To piąta książka z serii powieści o sycylijskim policjancie, komisarzu Montalbano (nie liczę dwóch zbiorów opowiadań). Intryga kryminalna zaczyna się tak, że zamordowany został młody człowiek oraz zaginęła para staruszków. Co ciekawe, i ofiara i zaginieni staruszkowie mieszkali w tym samym domu. Montalbano prowadzi śledztwo tylko dlatego, że inny śledczy, człowiek z północy Włoch i faworyt zwierzchności zachorował. I nasz komisarz od razu musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy morderstwo i zaginięcie łączą się ze sobą.
Śledztwo jest w tej książce klasyczne, przekopując się przez papiery i nagrania filmowe, rozmawiając ze świadkami, Montalbano i jego ludzie powoli dochodzą do straszliwej prawdy o motywach zbrodni. Czy sprawcy zostaną ujęci i ukarani? Jak w wielu powieściach Camilleri, co do tego nie mamy pewności.
Książka oprócz intrygi kryminalnej ma sporo smaczków obyczajowych, społecznych i oczywiście kulinarnych. Wymieniam te, które mi zapadły w pamięć.
Oto Mimi Augello, zastępca Montalbano, chce przenieść się na północ Włoch, i tam się ożenić. Jest to dla Montalbano cios, bo Mimi to jego wychowanek i najlepszy przyjaciel. Czy Montalbano zapobieże planom swojego podwładnego? Nie chcę zdradzać...
Ciekawe są medytacje Montalbano na splątanych gałęziach starego i wielkiego saraceńskiego drzewa oliwnego, jego prawdziwej świątyni dumania.
Poza tym Montalbano spotyka się z głową klanu mafijnego, 90-letnim staruszkiem, z którym prowadzi subtelną grę, znaną tylko Sycylijczykom: ważniejsze od tego co się mówi, jest to, co się przemilcza, trzeba umieć odczytywać ukryte znaki i symbole i oczywiście przechytrzyć rywala.
I jeszcze, w czasie śledztwa ma nasz komisarz do czynienia ze osobami wiekowymi. I tak, składa wizytę pewnej mocno starszej pani, która, zanim kogoś wpuści do mieszkania, musi go sobie dokładnie obejrzeć z okna przez lornetkę. A potem Montalbano musi przesłuchać gromadę staruszków i to naprawdę jest duże wyzwanie.
A z kulinariów mamy rzeczy proste: „Danie ubogie – kartofle z cebulą długo gotowane, rozgniecione widelcem na papkę, obficie przyprawione czosnkiem, mocnym octem, świeżo zmielonym czarnym pieprzem i solą”, i rzeczy wymyślne: risotto w czarnym sosie z mątwy, dorada w sosie cebulowym, wreszcie potrawa zwana caponatą: smażone bakłażany, kapary, oliwki i seler w sosie kwaśnosłodkim. Jak to piszę, to już czuję ssanie w żołądku...
Nie muszę chyba dodawać, że dla fanów sycylijskiego komisarza jest to lektura obowiązkowa.