Podtytuł tej książki nie jest przypadkowy, "Marysieńka Sobieska" jest to bowiem historia Marii Kazimiery de La Grange d’Arquien, primo voto Zamoyskiej, secundo voto Sobieskiej, żony króla Jana III Sobieskiego, zwanej właśnie Marysieńką, opowiedziana ustami głównej bohaterki. Snuje ona monolog nad łożem zmarłego męża, w czasie czterech godzin czuwania. Cofa się pamięcią do lat wcześniejszych, dzieli się rozważaniami na temat swojego związku z Janem, na temat dzieci, ale też swojego wcześniejszego życia. W trakcie tych czterech godzin rozlicza się z przeszłością, martwi o przyszłość, ale też w pewnym sensie tłumaczy decyzje swoje i swojego męża.
Jako osoba, która zna królową wyłącznie w kontekście jej małżeństwa z Janem II Sobieskim i wielkiej miłości, jaką obdarzał ją mąż, oczekiwałam, że książka ta przedstawi tę postać pod innym kątem, pokaże jej nieco inną twarz. I z jednej strony jej się to udało, bo poznajemy Marysieńkę najpierw jako kobietę, a potem dopiero jako matkę i żonę. Z drugiej jednak, autorka ustami swojej bohaterki, nieco zbyt nachalnie próbuje walczyć z tym jak królowa jest postrzegana przez współczesnych - jako zimna manipulantka, która wykorzystała króla.
Książka jest dość chaotyczna, ale to zrozumiałe, w końcu jest stylizowana na monolog głównej bohaterki, trudno więc, żeby opowiadała ona wszystko chronologicznie, bez dygresji. Mam jednak wrażenie, że niektóre wtrącenia są wplecione dość topornie, po to, żeby czytelnik przy okazji dowiedział się czegoś o modzie i społeczeństwie w XVII wieku, jednak wygląda to dość sztucznie. Widać ten brak finezji zwłaszcza przy opisach strojów, zajmujących czasem i całą stronę. Oczywiście, sam pomysł pokazania klimatu tamtych czasów jest bardzo dobry, ale niestety, nieudany.
Język, którym snuta jest ta opowieść, jest całkiem lekki, dość współczesny, wzorowany nieco na ówczesnym, poprzez liczne wtręty ze staropolskiego i z francuskiego (z wyjaśnieniami w przypisach). Dzięki tej lekkości, książkę czyta się szybko i w większości bezproblemowo. Problem stanowiła dla mnie inna rzecz - publikacja ta jest bardzo naturalistyczna w różnych opisach, z uwzględnieniem nieprzyjemnych zapachów, brudu, a także opisów różnych przeżyć, takich jak poród, czy problemy z kamieniami nerkowymi, przez co nie zawsze była dla mnie przyjemna w odbiorze, wręcz przeciwnie, momentami powodowała lekkie mdłości.
Jak widać, nie porwała mnie ta książka, nie uważam jej jednak za złą publikację. Przeczytałam ją szybko, nawet z zainteresowaniem i pomimo niektórych fragmentów, lektura ta była całkiem przyjemna. Nie jestem jednak chyba odpowiednim odbiorcą tej książki, bo mało wiem o Marysieńce, a z niej nie dowiedziałam się w sumie niczego na temat tej postaci. Wydaje mi się, że jest to publikacja dla osób, które dobrze znają dzieje królowej Marii Kazimiery, ale chcą ją poznać od nieco innej strony niż z podręczników do historii.
Książka przeczytana w ramach Olimpiady Czytelniczej