Lubicie książki z wątkami nawiązującymi do mitologii słowiańskiej? Ja bardzo, nawet bardziej od tych związanych ze słynną mitologią grecką. Dlatego też zdecydowałam się przeczytać kryminał nawiązujący do Matki Ziemi, czyli „Mokosz” Anny Sokalskiej, którego tytuł oznacza symbol kobiecości, urodzaju i płodności. Zobaczymy zatem, jaką historię skrywa ten kryminał!
Elena jest piękną, młodą kobietą, która stroni od ludzi. Pewnego razu jej odnoszący sukcesy mąż zostaje przez nią znaleziony martwy w ich ogrodzie i tym samym Elena staje się główną podejrzaną o jego zabójstwo. Ma ona mało znajomych, jednak ci, którzy ją znają, wystawiają jej sprzeczne świadectwa, niektórzy twierdzą nawet, że jest wiedźmą, która gotowa jest posunąć się do wszystkiego. Inni też twierdzą, że swoimi licznymi romansami sama doprowadziła swojego męża do szaleństwa i samobójstwa. Czy badający jej sprawę prokurator rozwikła sprawę zabójstwa jej męża? Czy może ulegnie jej tajemniczemu urokowi?
W książce narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Rozdziały są długie, jednak objętość tej książki nie jest zbyt dużo, bo liczy około 250 stron. Zanim sięgnęłam po tę książkę, myślałam, że ze względu na małą objętość, przeczytam ją w dwa, trzy dni, jednak męczyłam ją tydzień... Ogólnie mam mieszane uczucia co do tego kryminału, bo część rzeczy mi się w nim podobała, a część nie, jednak żeby za szybko Was nie zniechęcić do przeczytania tej książki, napiszę o tym co mi się podobało. Podczas czytania było mało drastycznych scen, więc spokojnie mogą po tę książkę sięgać osoby wrażliwe na tym punkcie. Pomysł na wątek z mitem o Matce Ziemi był bardzo ciekawy, dzięki niemu poznałam bardziej boginię Mokosz należącą do słowiańskiej mitologii. Fabuła tej książki była dla mnie ciekawa oraz bardzo interesującą osobą okazała się Elena, która była małomówna, tajemnicza, ale też inteligentna. Przez specyficzną osobowość, uchodziła za złą, przez co została posądzona za zabicie swojego męża. Jednak udało jej się zdobyć moją sympatię i od początku trzymałam za to kciuki, żeby udowodniono jej niewinność. Myślę, że ten kryminał mógłby naprawdę być dla mnie bardzo ciekawy i mogłabym go połknąć nawet w jeden dzień, gdyby nie pewne rzeczy... Styl pisania autorki okazał się być nie w moim typie, bo czytało mi się tę książkę ciężko i czasami przyłapywałam się na tym, że myślę zupełnie o czymś innym. Według mnie, podczas czytania było za dużo niepotrzebnego tekstu, który może i był mądry, ale gdyby go wyciąć, myślę, że całokształt tej książki na niczym by nie ucierpiał. Tak to, czasami nudziłam się podczas czytania, ale chciałam przeczytać tę książkę do końca, bo bardzo interesowało mnie to, jak zakończy się śledztwo w sprawie zabójstwa męża Eleny. Zakończenie tego kryminału nie było jakieś zaskakujące, czy satysfakcjonujące, ani nie zawiodłam się na tym, że potoczyło się nie po mojej myśli. Doskonale opisuje je jeden przymiotnik, czyli jak dla mnie było ono dziwne.
„Mokosz” jest kryminałem, których jednych może zaciekawić, a drugich nie. Mnie ta książka z jednej strony ciekawiła, z drugiej męczyła, więc lepiej samemu ją przeczytać, żeby wyrobić sobie o niej zdanie. Polecam tę książkę wszystkim tym, którzy interesują się mitologią słowiańską, być może w połączeniu z trudną zagadką kryminalną ta historia przypadnie Wam do gustu?
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl