Porno. Jak oni to robią? recenzja

Branża pornograficzna to jeden wielki mit. Każdy ma o niej jakieś wyobrażenia. Ma być dużo, mocno i z pazurem. Jednym słowem ma być ostro, tak aby zaszokować odbiorcę. Czy tak naprawdę jest? Czy w filmach dla dorosłych nie ma miejsca na subtelność? O tym, jak oni to robią, starał się opowiedzieć autor Robert Ziębiński.

Nie da się ukryć, że temat jest kontrowersyjny. W naszym kraju nikt nie mówi głośno, że ogląda filmy pornograficzne, jest to nawet uznane za coś nienormalnego, coś, co powinno zginąć i nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Pan Ziębiński stara się odczarować tę branżę. Zdmuchnąć z niej mity, którymi od lat jesteśmy karmieni. Autorowi nie było łatwo znaleźć rozmówców, co zresztą sam podkreśla. Mimo to udało się zachęcić do rozmowy osoby, które przemysł znają od podszewki.

Sięgając po lekturę, liczyłam na poznanie tematu od kuchni. Zobaczenie, jak faktycznie oni to robią. Niestety nie do końca dostałam, to czego chciałam. O ile przekrój bohaterów jest spory, to już samo poprowadzenie tematu nie spełniło moich oczekiwań. Niby wywiady są ciekawe, poruszają wiele aspektów, od samego wniknięcia w ten świat poprzez odbiór, aż po wpływ na życie. Jednak za dużo tu psychologii a za mało samego sedna sprawy. Czytając, miałam wrażenie, że temat został zbadany po łebkach, tak tylko delikatnie muśnięty. Szkoda, bo myślę, że aktorzy mieli dużo więcej do powiedzenia. W książce znajdziemy również sporo odniesień do naszego kraju. Jaki my Polacy mamy stosunek do pornografii, jak jest przez nas odbierana. Nie rozumiem, po co autor wplatał w wywiady wątki związane z polityką i kościołem. Skoro podtytuł brzmi „jak oni to robią” to jaki to ma związek? No, chyba że robią to w miejscach kultu, w co wątpię. A już ostatniego rozdziału kompletnie nie jestem w stanie zrozumieć. Wiadomo, jakie jest stanowisko kleru w tej sprawie, więc po co o tym pisać.

Nie jest to zła pozycja, pokazuje, jak naprawdę wygląda przemysł dla dorosłych. Jednak to wszystko jest bardzo powierzchownie zbadane. Szkoda, bo zapowiadał się mocny reportaż, a wyszedł mocno przeciętny.