Powieść jest niby kontynuacją „Firmy”, czasem stykałem się nawet z tytułem „Firma 2”. Do czytania ze zrozumieniem „Wymiany” znajomość „Firmy” nie jest niezbędna, bo autor zadbał, na samym początku, o potrzeby czytelników, którzy „Firmy” nie czytali lub nie pamiętają, wprowadzając (mniej lub bardziej zgrabnie) coś w rodzaju streszczenia.
Mitch McDeere skończył prestiżowe studia prawnicze, więc dostał propozycję pracy w renomowanej kancelarii w Memphis. Firma okazała się trefna i to bardzo. Mitch ujawnił ich przekręty, powiązania z mafią i przestępstwa, i w konsekwencji musiał z żoną uciekać w środku nocy. Na szczęście nie zapomniał przy tej okazji zabrać przestępcom wielkiej sumy pieniędzy – ukrywanie się (Kajmany, wielomiesięczne rejsy, Europa) wymaga bowiem sporych nakładów. Po jakichś czterech latach Mitch McDeere po prostu wstępuje do londyńskiego oddziału Scully&Pershing, jednej z największych firm prawniczych na świecie; pyta o pracę dla prawnika i ją dostaje. Przez pewien czas pracuje w Anglii, a kiedy w Memphis się uspokoiło (źli ludzie zostali skazani lub nie żyją), państwo McDeere wrócili do Ameryki. Kilkanaście lat po dramatycznej ucieczce z Memphis Mitch McDeere jest starszym wspólnikiem w nowojorskim oddziale Scully&Pershing, zarabia mnóstwo pieniędzy, mieszka z żoną i dziećmi na Manhattanie.
Obecnie. Turecka firma budowlana Lennak postawiła na zlecenie Mu’ammara al-Kaddafiego, to jest szalonego dyktatora Libii, wielki most pośrodku pustyni wart miliard dolarów. Przedsięwzięcie było absurdalne od początku, ale skoro klient chce i płaci… I właśnie z tym płaceniem okazał się kłopot – kiedy most był gotowy, reżim odmówił wypłacenia ostatniej transzy należności, to jest ok. 400 milionów.
Turecki Lennak od lat reprezentował włoski oddział kancelarii Scully&Pershing, a dokładnie jej szef, Luca Sandroni, który dowiedział się niedawno, że jest poważnie chory na raka, a właściwie umierający. W tej sytuacji Luca poprosił, by do sprawy Lennaka oddelegowany został z Nowego Jorku, Mitch McDeere. Miał także inną prośbę, a mianowicie, żeby do zespołu prawników, którzy mieli reprezentować Lennak przed międzynarodowym arbitrażem, Mitch dokooptował córkę Luki, Giovannę Sandroni, zdolną prawniczkę z Londynu.
Mitch i Giovanna polecieli do Trypolisu i wybierali się – kompletnie nie wiadomo, po co – oglądać most na pustyni. Jednak Mitch czymś się zatruł poprzedniego dnia i wylądował w szpitalu, więc Giovanna pojechała sama, to znaczy w towarzystwie lokalnych ochroniarzy i zastępców kierowców. Oznaczało to sześć godzin jazdy przez pustynne wertepy. Ciężarówka, którą podróżowali została napadnięta, Giovanna porwana, pozostałych wymordowano. Za życie Giovanny porywacze wyznaczyli wielką cenę.
W tym momencie historia właściwie dopiero się zaczyna.
Całkiem niezła powieść, dobrze napisana, ale mimo to lekturą czuję się nieco rozczarowany i zawiedziony. Oczekiwałem thrillera prawniczego. „Kontynuacja Firmy”, „Firma 2” głosiły reklamy i zapowiedzi, więc miałem nadzieję właśnie na thriller prawniczy. „Wymiana” jest jednak przeciętną powieścią sensacyjną. Prawa czy sądowych batalii jest w książce tyle, ile opowiedziałem we wstępie. Cała reszta to wątek porwania, gorączkowego zbierania okupów, wyścig z czasem, miotanie się Mitcha po całym świecie. Takie rzeczy znaleźć można w tysiącach powieści sensacyjnych. W „Wymianie” jedyną wartością przyciągającą czytelnika jest Mitch McDeere, bohater „Firmy”.
Przyszły mi do głowy dwie wątpliwości. Może oczekiwałem za dużo, może nadzieje na thriller PRAWNICZY po prostu sobie uroiłem? Więc sprawdziłem w różnych mediach i nie ma wątpliwości, że książka jest reklamowana jako połączenie thrillera prawniczego z powieścią sensacyjną. Druga jest już mocno ryzykowna, ale… może Grisham napisał ten prawniczy początek, a ktoś zupełnie inny całą resztę, to jest tą średniej jakości powieść sensacyjną?
Ostatecznie „Wymiana” nie jest zła, ale uważam, że od pisarza klasy Johna Grishama nie tylko można, ale nawet powinno się oczekiwać więcej.