Świat za czasów dzielnych i silnych rycerzy, mądrych i oświeconych magów, pięknych i błyskotliwych czarownic, a także wielkich królów. W takich czasach żyją bohaterowie książki Waldemara Płudowskiego „Mistrzyni Burz”. Poznajemy dzielnego i pragnącego zdobyć wielką sławę rycerza Michała oraz czarodziejkę Esme Loe, która pragnie zostać jedną z Barreine Itt – wielkiego klanu czarownic. Michał i Esme przeżywają wiele ciekawych przygód, będą musieli odpowiadać sobie na ważne pytania oraz podejmować ważne decyzje. Czy Michał zdobędzie wielką sławę? Czy dotrze do Eetny, dokąd nikomu jeszcze nie udało się dojść? Czy Esme zostanie jedną z Barreine Itt? Czy jednak ktoś będzie bardzo chciał w tym jej przeszkodzić? Jak potężny talent odkryje w niej jedna z czarownic? A co najważniejsze czy taki los jest im zapisany w gwiazdach? I czy wielkiemu klanu czarownic uda się uratować świat przed Gildią Ebola?
W książce spotykamy się z narracją pierwszoosobową i trzecioosobową. Ta pierwsza jest prowadzona z perspektywy Michała. Ta druga zaś najczęściej z perspektywy Esme, jednak czasami dzięki niej możemy zapoznać się z Noelią Tameran – pierwszą cenzorką, Despin – dziką i niebezpieczną czarownicą, czy Kayhą – córką czarownicy spod znaku smoka. Jest ciekawie, bo możemy zapoznać się nie tylko z jednym bohaterem. W niektórych przypadkach możemy poznać przeszłość bohaterów, jednak nie są oni tak nakreśleni, abyśmy się z nimi mogli do końca zżyć. Nie poznajemy ich dokładnie, tylko to, co najważniejsze i co odegra jakąś rolę w powieści.
Historia jest naprawdę ciekawa, jednak brak w niej nagłych zwrotów akcji, które zapierają dech piersiach. Opowieść toczyła się swoim torem, ale nie przeszkadzało mi to w czytaniu jej. Niektóre momenty były niezwykle ciekawe i zaskakujące. Bohaterowie tak jak już wspomniałam interesujący, jednak nie poznajemy ich zbyt szczegółowo. Z tych wszystkich do gustu przypadła mi Esme i Kayha, a także ich historie. Jak dla mnie są wielkimi plusami tej książki. W powieści także znajdziemy pytania, dotyczące życia, czynów i co nimi kieruje. Czy tak naprawdę my kierujemy swoim losem, czy jest on już od dawien dawna zapisany w gwiazdach? Może nie mamy wpływu na to, co robimy, bo jest to już z góry osądzone?
„Gdyby ludzie nie mieli wolnej woli, lecz byli skazani na życie marionetek, żadna zasługa nie byłaby tytułem do chwały ani wina powodem do hańby.” [s.206]
Minusem może nie samej historii napisanej przez autora, lecz jej wydania są błędy. Błędy we wstawieniu myślnika w odpowiednim miejscu w dialogu. Raz ich było za dużo, raz za mało. Na początku nie zwracałam na to uwagi, ale później zaczęło mnie to trochę irytować. Nie często piszę o wydaniu w swoich recenzjach – piszę o nim tylko wtedy, kiedy naprawdę przypadnie mi do gustu, lub jak w tym wypadku błędy aż rażą po oczach.
„Mistrzyni Burz” autorstwa Waldemara Płudowskiego to ciekawa książka. Jest w niej wiele ciekawych pytań dotyczących wyroków przeznaczenia, ludzkiej mentalności czy losu poszczególnych ludzi. Polecam ją wielbicielom opowieści o rycerzach, czarownicach czy czarodziejach, których można tu spotkać na każdym kroku czy też tym, którzy są ciekawi odpowiedzi autora na pytania, które są w niej zadane.
„[...] mierzysz ludzi miarą ich czynów. To błąd. Ja zaglądam w dusze. Bardzo często ludzie nieznaczni mają dusze tak piękne i delikatne jak kwiaty lub na odwrót: ludzie wielkich czynów są podli i zepsuci.” [s.110]