Z twórczością Mikołaja Milcke spotkaliśmy się tu na blogu już niejednokrotnie, a na wznowieniu "Geja w wielkim mieście" i jego kolejnych częściach, znajdują się moje rekomendacje, dlatego też podeszłam do tej książki z wielkim entuzjazmem i ciekawością, bo pióro Mikołaja przypadło mi do gustu od pierwszej przeczytanej książki. I tym razem się nie zawiodłam, a zostałam wręcz zaskoczona.
Mówi się, że ładnym jest łatwiej w życiu, ale czy na pewno? Patrzymy na piękną powierzchowność i nie zastanawiamy się, co jest w środku- co dana osoba przeszła, co kocha, czego się boi, czy jest szczęśliwa. Wydaje nam się, że jej życie płynie bez zmartwień i kłopotów dnia codziennego. Oceniamy, choć tak naprawdę nic nie wiemy...
Z przedstawionej historii dowiemy się, że świat konkursów piękności to moralna zgnilizna posypana tylko na wierzchu brokatem. Autor przy pomocy głównego bohatera pokazuje, jak bardzo trzeba mieć twardą psychikę, by wziąć udział w takim przedsięwzięciu i nie zwariować, a przy pomocy Doroty- matki Mieszka pokazuje, jak bardzo można zniszczyć swoje dziecko, by spełnić swoje chore ambicje i zapędy. Swoją drogą to chyba najbardziej dopracowana i wyrazista powieść w całej historii. Idąca po swoje po przysłowiowych trupach...
Tym razem autor zaskakuje zupełnie nowym pomysłem i wprowadza nas za kulisy jednego z najsłynniejszych i najpopularniejszych konkursów urody... dla Panów. W życiu nie przypuszczałam, do czego ludzie są zdolni, by zostać tym "naj"...
"Mister, mister" to książka niebanalna, zmuszająca czytelnika do refleksji i niejednokrotnie do zmiany sposobu myślenia i zdania na temat konkursów piękności, spełniania (nie) swoich marzeń i całego "kolorowego" świata show-biznesu. Autor nie owija w bawełnę, pokazuje, jak ten świat wygląda, nie koloruje i nie przekonuje na siłę, że jest on łatwy i przyjemny.
Wbrew pozorom nie jest to lektura łatwa (choć okładka zapowiada zupełnie coś innego). Porusza ona wiele trudnych tematów, chociażby takich jak narkomania, mobbing, wykorzystywanie seksualne czy gwałt. Wciąga, zaskakuje i potrafi porządnie wstrząsnąć i zszokować. Wywołuje skrajne emocje i wzbudza całą gamę uczuć, zarówno tych dobrych, jak i tych złych.
Czyta się naprawdę dobrze i pomimo sporej objętości szybko. Dokładne opisy pozwalają zerknąć za kulisy konkursu i przez moment poczuć się jego uczestnikiem. Intryga goni intrygę, a brudna sieć tajemnic i ciemnych interesów oplata czytelnika z każdą kolejną stroną.
Bohaterowie są ciekawie skonstruowani, każdy z nich niesie swój bagaż życiowych doświadczeń, każdy z nich jest inny, ale w jakiś pokrętny sposób wiele ich łączy. Każdy z nich ma marzenia, ale nie u każdego droga do ich spełnienia jest usłana różami.
Jedyne co mi nie podpasowało to zakończenie. Odniosłam wrażenie, że to jeszcze nie koniec...
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Jestem pod wielkim wrażeniem. Nie spodziewałam się, że prawie 500 stron książki o męskim konkursie piękności tak bardzo mnie wciągnie na kilka dobrych godzin.