Uwaga! Nie sięgaj po tę książkę, jeżeli nie posiadasz ogromnego dystansu. Nawet się do niej nie zbliżaj, jeżeli przeszkadza Ci wulgarność w literaturze. Trzymaj się od niej z daleka, jeżeli współczesna kultura medialna doprowadza Cię do zgrzytania zębów. Na okładce powinien znajdować się napis „Czytasz na własną odpowiedzialność”. I jeszcze jedno – jeśli jesteś osobą, która bierze udział w konkursach piękności i masz problem ze stereotypami związanymi z tym, co robisz, to lepiej nawet nic nie czytaj o tej powieści…
Samolot, który miał przetransportować uczestniczki konkursu Miss Nastoletnich Marzeń na finał, rozbija się na bezludnej wyspie. Nie przeżywa nikt, poza kilkunastoma uczestniczkami. Dziewczyny nie mają żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym, ale cały czas mają nadzieję na ratunek, więc nie przerywają ćwiczeń do występu. Kiedy zorientują się, że pomoc nie przybędzie zbyt szybko (o ile w ogóle)? Jak się zachowają, kiedy odkryją stratę swoich ubrań i kosmetyków? Czy będą potrafiły przetrwać w bezwzględnej dżungli? I co zrobią, kiedy na wyspie pojawią się piraci? Jedno jest pewne: każda dziewczyna jest inna, każda jest wyjątkowa i każda przeżyje na tej tropikalnej wyspie swoją własną niezapomnianą przygodę.
Kiedy „MISSja survival” pojawiła się na rynku, zapoznałam się z jej opisem, próbowałam sobie wyobrazić jej treść i doszłam do wniosku, że nie jest to książka dla mnie. Przeczytałam jednak kilka opinii o niej i stwierdziłam, że warto spróbować, chociaż nadal nie byłam pewna, czy jej tematyka może mi przypaść do gustu. Teraz, kiedy jestem już po jej lekturze, muszę przyznać, że zupełnie nie spodziewałam się tego, co w niej znalazłam. Jest to pozycja tak specyficzna, że nadal mam co do niej mieszane uczucia.
„MISSja survival” to powieść humorystyczna i przerysowana. Jest to historia będąca istną parodią współczesnych mediów, ale także ukazująca walkę z brakiem tolerancji oraz łamiąca stereotypy. Zresztą autorka porusza w książce ogromną ilość „niebezpiecznych tematów”, które wiele osób chętnie zamknęłaby za drzwiami i udawało, że nie istnieją. Nie robi jednak tego z gracją, wdziękiem i delikatnością młodych kobiet, które podczas wyborów miss opowiadają o pokoju na świecie, tylko wykłada przysłowiową kawę na ławę. Dodatkowo urozmaiciła formę książki – oprócz zwykłych rozdziałów pojawiają się ankiety uczestniczek, tzw. przerwy na reklamy, zabawne przypisy i tym podobne dodatki.
Powieść daje do myślenia i w pewien sposób pozwala zmierzyć swój poziom tolerancji. Czasami miałam wrażenie, że ta książka jest gałązką, którą autorka z każdą stroną coraz bardziej nagina i nagina do granic możliwości… aż w końcu pęknie. Ciekawa jestem, jak wielu czytelników porzuca tę powieść i po której stronie. Wydawać się może, że nic nie wnosi, jest głupia i prowokacyjna, ale tak naprawdę ukazuje to, co już nas otacza, tylko w bardzo przerysowany sposób.
Autorka w swojej książce, jak w krzywym zwierciadle, ukazuje programy reality show, reklamę, kult piękna, a do tego za to wszystko odpowiedzialną czyni organizację pod wiele mówiącą nazwą… Korporacja. Książka Libby Bray to pewnego rodzaju satyra na współczesną kulturę, zwłaszcza tę kierowaną do młodzieży – nikt, ani nic nie zostało oszczędzone.
„MISSja survival” jest bardzo zabawna i na swój sposób błyskotliwa. Przyznam, że nie spotkałam się wcześniej z podobnym tworem, jest wyjątkowa i… wciągająca. To pozycja skierowana do młodzieży i nie brakuje w niej niewybrednych żartów i wulgaryzmów, które wielu czytelników mogą oburzyć, ale czego by nie mówić… nie takie rzeczy słyszało się na szkolnych korytarzach. Książka jest jednak napisana w taki sposób, że pomiędzy tymi wszystkimi bezwartościowymi kwestiami porusza wiele tematów i problemów, które choć trudne, zostały ukazane w przystępny sposób. Autorka bez moralizowania i żartobliwie pokazuje, co tak naprawdę jest ważne, a to ogromny plus dla tej powieści. Jest to taka iskierka nadziei, że pod wszechobecną pozą, gdzieś za maską, znajduje się ktoś wartościowy – trzeba dać mu jednak szansę.