Czym jest miłość? Czy dane nam będzie kiedyś zgłębić jej tajemnice? Czasem do pełni szczęścia wiodą kręte ścieżki. Łatwo się na nich zagubić i rozminąć. Czy tak naprawdę znamy tych, których kochamy? Zosia Knyszewska, którą pamiętamy z „Trybu warunkowego” Hanny Cygler, przez lata była uwikłana w miłość do swojego wyobrażenia o Marcinie. Tak. Tylko do wyobrażenia, bowiem prawda o nim okazała się zupełnie inna. Prawda to również pojęcie względne. Za fakt często przyjmujemy to, w co usilnie chcemy wierzyć. Zosia pod tym względem nie była oryginalna.
W „Deklinacji męskiej/żeńskiej” naszą bohaterkę zastajemy załamaną, zrozpaczoną i całkowicie odartą ze złudzeń. Po tym, co przeżyła z Marcinem, nie jest w stanie z nikim się związać. I choć wszystko w niej krzyczy, że to czuje do Witka nie jest tylko pożądaniem, prosi go o czas na uporanie się z własnymi uczuciami. Jak to jednak często bywa, z przyczyn od nich niezależnych, nie mogą spotkać się w wyznaczonym czasie. Zosia wyjeżdża do Anglii i rzuca się w wir pracy. O Witku nie jest jednak w stanie zapomnieć. Kiedy los ich w końcu łączy, wydaje się, że ich miłość jest idealna i nic nie jest w stanie ich rozdzielić. Czy tak silne uczucie oprze się przeciwnościom losu?
„Deklinacja męska/żeńska” to druga część perypetii Zosi Knyszewskiej. Powieść jest na wskroś autentyczna. Fabuła jest mocno osadzona w realiach końca lat 80-tych i początku lat 90-tych. Życie naszych bohaterów toczy się na tle przemian politycznych, społecznych i gospodarczych. Obserwujemy wielkie nadzieje związane z obradami Okrągłego Stołu i pierwsze rozczarowanie Polaków po objęciu władzy przez „Solidarność”. Przyglądamy się także raczkującemu kapitalizmowi, który w szybkim tempie rozwija się w naszym kraju, budząc nie zawsze zdrowe reakcje rodaków. Walka o władzę i chęć szybkiego dorobienia się sprawia, że coraz częściej wdrażana jest zasada „po trupach do celu”. Rozpisałam się troszkę o politycznym wątku, który pojawia się w powieści, ale stanowi on jedynie historyczne tło do historii Zosi, Witka i ich przyjaciół. Stanowi swoistą klamrę spinającą całość i sprawia, że fabuła wydaje się być bardziej autentyczna.
Powieść świetnie się czyta. Pokuszę się o stwierdzenie, że jest jeszcze lepsza niż część pierwsza. Tym razem wydarzenia poznajemy z perspektywy Zosi i Witka. Dzięki temu łatwiej zrozumieć łączące ich relacje. Łatwiej też dostrzec różne nieporozumienia między nimi, których nie byłoby, gdyby ze sobą szczerze porozmawiali. Na kartach książki czytelnik znajdzie miłość, zazdrość, wielki ból i ogromne szczęście, rozczarowania i nadzieje, czyli … samo życie. Postaci pojawiające się w książce to ludzie z krwi i kości, ani dobrzy ani źli. Po prostu tacy, jak wszyscy. Ze swoimi wadami i zaletami idą przez życie, popełniając błędy i nie dostrzegając prawdy, która dla nas – czytelników jest oczywista.
Gorąco polecam
Recenzja pochodzi z mojego bloga
http://sladami-ksiazki.blogspot.com/