Często bywa, że żyjemy tak aby zadowolić innych. Po jakimś czasie zapominamy już o własnych marzeniach, pragnieniach, tracimy cele i priorytety idąc drogą wybraną nam przez kogoś. Jeśli nie stanie się cud, nie uderzy przysłowiowy grom z jasnego nieba, bądź też nie zjawi się osoba, która pomoże nam dostrzec naszą zależność, po latach nie będziemy już mieli żadnych marzeń, a życie przypominać będzie los konia w kieracie z klapkami na oczach. Główna bohaterka „Zakładu o miłość” Agnieszki Lingas – Łoniewskiej miała szczęście, gdyż w samą porę na jej życiowej drodze stanął Aleksander.
Ona – panienka z dobrego domu, dwa tygodnie przed ślubem postanawia zasmakować życia i zrobić coś wbrew zasadom, zgodnie z którymi została wychowana. Idzie z koleżankami na dyskotekę do nocnego klubu i tam poznaje Aleksandra, który zafascynował ją od pierwszego wejrzenia. Sylwia, choć bardzo chce, nie potrafi się od niego uwolnić. Jej myśli coraz częściej krążą wokół niego, a serce przepełniają wątpliwości co do słuszności decyzji, które dotychczas podjęła. Nie wie tylko, że padł pewien zakład.
On – Aleksander, choć dobiega trzydziestki, żyje jakby miał dziesięć lat mniej. Dziewczyny i imprezy to jego główne priorytety. W dzieciństwie został ciężko zraniony, co pokutuje do dziś, czyniąc z niego mężczyznę szczególnie okrutnego i bezwzględnego wobec kobiet. Nie miał żadnych wyrzutów sumienia, kiedy zakładał się o Sylwię. Los jednak spłatał mu figla, dając posmakować uczucia, które dotychczas było mu zupełnie obce.
„Zakład o miłość” z pewnością nie jest ambitną powieścią, ale za to jest całkiem miłym babskim czytadełkiem, przy którym można się zrelaksować i przypomnieć sobie młodzieńcze marzenia o wielkiej miłości. Bo o tym właśnie jest książka. Miłość to temat przewodni. I to taka, która powala na kolana i jest w stanie pruderyjną panienkę zmienić w ogarniętą dziką namiętnością kobietę, a mężczyznę, który dotychczas traktował kobiety jak zabawki – w czułego i kochającego księcia z bajki. Osobiście lubię książki twardo osadzone w rzeczywistości i postaci, z którymi mogę się identyfikować. Dltego szlachetnie urodzona, piękna i bogata Sylwia oraz oszałamiająco przystojny i równie bogaty Aleksander nie przypadli mi do gustu. Ale to jedynie moje subiektywne odczucie, które w oczach innego czytelnika może być walorem. Podobało mi się, że Autorka nie ograniczyła się tylko do stworzenia typowego romansu, ale zahaczyła też o problemy, które mogą dotyczyć każdego z nas. Dzięki temu powieść zyskuje na autentyczności. Zagubienie, poszukiwanie własnej drogi, wątpliwości co do słuszności podjętych decyzji – takie dylematy dręczą nie tylko młodych ludzi.. Jeszcze ciekawiej robi się, kiedy przyjrzymy się bliżej postaci Aleksandra. Jego trudne dzieciństwo i tajemnicza przeszłość dodają powieści smaku.
„Zakład o miłość” to książka dla marzycielek i miłośniczek romansu. Niesie wiarę w wielką miłość, która jest w stanie zmienić wszystko, sama pozostając stałą aż po grób.
Chciałabym wierzyć, że tak jest naprawdę.
Recenzja pochodzi z mojego bloga
http://sladami-ksiazki.blogspot.com/