" Świat dorosłych jest do bani. Musisz pracować, by mieć na rachunki i jedzenie. Robić dobrą minę do złej gry i jeszcze przyjmować zewsząd ciosy. (....) Młodzież to ma dopiero przerąbane. Za duzi, by bawić się w piaskownicy, a za mali by brać ich na poważnie. Szukamy swojej drogi i tak, popełniamy w międzyczasie sporo błędów, a dorośli co? Tylko nas krytykują. Doskonale wiedzą, że musimy się sami poparzyć, a mimo to muszą jeszcze kopać leżącego. Jakby sami nie byli młodzi."
Do trzech razy miłość to czwarta część cyklu Kupidyn w spódnicy Magdaleny Trubowicz, której twórczość . Czekałam z niecierpliwością na książkę, bo doskonale widziałam, że czeka nie doskonała zabawa i ubaw po pachy.Uwielbiam poczucie Pani Magdaleny i mam wrażenie, że nadajemy na tych samych falach. Cóż tak już chyba mają krajanki, bo autorka pochodzi z sąsiedniej miejscowości. Dobra, prawie sąsiedniej, ale z byłego województwa legnickiego.
I chociaż Do trzech razy miłość jest czwartą częścią cyklu to można książki czytać oddzielnie, bo każda poświęcona jest innemu bohaterowi, ale łączy je wspólny mianownik: miłość i to bez względu na to jaka drogę musi pokonać to i tak trafi do naszego serca pokonując po drodze liczne przeszkody, bo przecież nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.
Tym razem autorka zbiera nas do Zakochlic do urokliwego pensjonatu, którego właścicielka Marta była pracownica korporacji, która postawiła wszystko na jedną kartę i postanowiła zrealizować swoje marzenia. Niestety pensjonat kuchnia, w której czuje się jak ryba w wodzie, ale i zarządzanie, organizacja imprez i milion innych rzeczy, które są niezbędna, aby Zakochlice funkcjonowały prawidłowo.
Tu u Marty znajduje swoje tymczasowe biuro Wanda, którą znamy z poprzednich części. To ma być tymczasowe miejsce do czasu, gdy nie zostanie wyremontowane jej biuro strawione w pożarze. Biuro matrymonialne i pensjonat to powinien być strzał w dziesiątkę. I pewnie tak by było, gdyby nie fakt, że do Wandy ściągają tłumy klientów spragnionych miłości, a u Marty bezruch. Między paniami dochodzi do krótkotrwałego spięcia. Czy Marta i Wanda będą funkcjonować w symbiozie? Czy pracownicy Marty skorzystają z usług Wandy czy może Amor sam znajdzie drogę do ich serc bez pomocy swatki? Tego wszystkiego dowiecie się sięgając po Do trzech razy miłość.
To genialna książka na czas przymusowej kwarantanny. Mnie ubawiła do łez, a mąż mój spoglądał na mnie niepewnie i pytał czy dobrze się czuję. Jasne, że nie tylko dobrze, a wręcz doskonale, bo to książka, z której humor aż wychodzi z kart, pełen gagów sytuacyjnych i dialogów, które można jeść łyżkami.Jak zwykle w książce pani Magdaleny znalazłam odskocznię od rzeczywistości, która nie wygląda różowo. Było zabawnie i niesamowicie pozytywnie. I chociaż może ktoś powie, że banał i bajka, że Amor trafia akurat w jednym czasie w bohaterów to mnie się podobało i chciałabym powiedzieć, że proszę o więcej,ale... Śledzę stronę Na Facebooku Pani Magdaleny i wiem, że na jakiś czas zawiesza działalność pisarską z osobistych powodów. Jako czytelnik niezmiernie żałuję, bo zawsze wypatrywałam z niecierpliwością nowych tytułów, ale jako człowiek rozumiem, bo to ciężki obowiązek i nie samym pisanie człowiek żyje.
Mogę Wam z czystym sumienie polecić nie tylko Kupidyna w spódnicy, ale wszystkie książki Pani Trubowicz, bo to kawał dobrej literatury, która doskonale poprawia humor