Miłość to czasownik. Jak być ze sobą czulej, bliżej, dłużej. I na większym luzie recenzja

Choć pogoda za oknem nie rozpieszcza to i tak przez skórę czuć, że wiosna zbliża się wielkimi krokami. A nic tak nie motywuje do działania jak dłuższe dni, świecące słońce i zieleniące się drzewa. Bo wiosna to nowy początek, który chcemy aby miał też odzwierciedlenie w naszym życiu. Dlatego to czas postanowień i planów na najbliższe miesiące, które chyba łatwiej wprowadzić w życie, niż te które snute z okazji Nowego Roku. Dlatego też księgarskie półki uginają się pod ciężarem wszelkiej maści poradników, które kuszą nazwiskami znanych coachów, motywującymi cytatami i rekomendacjami znanych i lubianych osób z pierwszych stron gazet. Publikacje te mają nam pomóc naprawić związek, zachęcić do zmiany stylu życia, czy też pokazać jak można inwestować we własny rozwój i budować zdrowe relacje z samym sobą.

Wśród tego ogromu różnych tytułów wzrok na pewno przyciąga najnowsza książka Olgi Kordys-Kozierowskiej "Miłość to czasownik. Jak być ze sobą czulej, bliżej, dłużej. I na większym luzie" (ach ta cudowna, kwiatowa okładka). Autorka, którą większość może kojarzyć jako prezeskę fundacji Sukces Pisany Szminką, która od lat działa na rzecz przedsiębiorczości kobiet w biznesie, tym razem wzięła na warsztat temat związków i bazując na własnych (niekiedy niezwykle trudnych) doświadczeniach napisała lekki i zabawny poradnik, którego celem jest naświetlenie problemów z jakimi mierzą się partnerzy i pokazanie sposobów jak, przy zaangażowaniu obu stron, można je przezwyciężyć.
Podziwiam jej odwagę oraz wyrozumiałość męża (zwanego przez autorkę pieszczotliwie Zaborkiem), że zdecydowali się wpuścić czytelników do swojego świata ponieważ książka ta opowiada historię ich miłości o którą musieli dzielnie walczyć, by w końcu stworzyć udany związek i zbudować kochającą się rodzinę z trójką dzieci i psem. Nie jest to jednak lukrowana opowiastka, bo przez lata bycia razem musieli stawiać czoła kryzysom i szarej codzienności. Jednak udało im się wydostać z tych zakrętów dzięki ogromnej pracy, jaką oboje wkładają w tę relację. Bo miłość to działanie, praca nad sobą i nad związkiem, która nigdy tak naprawdę się nie kończy. A w tej książce dostajemy wiele przykładów na to jak radzić sobie z trudnościami. A wszystko podane z humorem (ogromną robotę robią świetne ilustracje ilustracje Kariny Piwowarskiej) i w przepięknej szacie graficznej, która cieszy oko.

"Miłość to czasownik" to książka dla każdego, kto czuje, że jego związek potrzebuje nowej energii. To idealna lektura na początek wiosny, która skłania do działania. Polecam ją Waszej uwadze.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl