Miłość i śmierć rządzą literaturą od wieków, niezależnie czy pisana jest ona papirusem pod budowaną piramidą, piórem w klasztornej bibliotece przy dziecięcej kołysce czy na szpitalnym łóżku. O miłości i śmierci powstało wiele tekstów. O miłości i śmierci (często na szpitalnym łóżku) pisała Halina Poświatowska, piękna brunetka o mglistym spojrzeniu, delikatnym uśmiechu i... ciężko chorym sercu. A pisała tak, że czytając jej poezję chce się "tylko stać i wyć z zachwytu do chmur" - cytując ją samą. Gdyby żyła, 9 maja obchodziłaby 80. urodziny. Gdybyście chcieli poznać bliżej jej twórczość, sięgnijcie po "Elementarz dla szczęśliwych i nieszczęśliwych kochanków".
"Czy wszystko pozostanie tak samo, kiedy mnie już nie będzie? Czy książki odwykną od dotyku moich rąk, czy suknie zapomną o zapachu mojego ciała? A ludzie? Przez chwile będą mówić o mnie, będą dziwić się mojej śmierci - zapomną. (...) Nasz ból, nasza miłość, wszystkie nasze pragnienia odejdą razem z nami i nie zostanie po nich nawet puste miejsce. Na ziemi nie ma pustych miejsc."
Te słowa to fragment prozy Haliny Poświatowskiej. Pisała je będąc przekonana o nieuchronnie zbliżającej się śmierci, z którą zresztą była oswojona od dzieciństwa, kiedy to zimą 1945 roku jako 9-letnia dziewczynka wraz z rodziną przez kilka dni ukrywała się w piwnicy (zachorowała wtedy na anginę, bakterie spowodowały zapalenie stawów i wadę serca). Ja czytam je w "Elementarzu Haliny Poświatowskiej dla szczęśliwych i nieszczęśliwych kochanków" wydanym przez Wydawnictwo Literackie z okazji 80. urodzin poetki przypadających na 9 maja. To samo wydawnictwo w drugiej połowie lat 90. XX wieku wydało czterotomowe dzieła zebrane Poświatowskiej. "Elementarz" jest zbiorem wierszy i fragmentów prozy, opublikowanych właśnie w "Dziełach" Poświatowskiej.
Halina Poświatowska żyła zaledwie 32 lata, ale jej poezja, także ta wczesna, jest bardzo dojrzała, przemyślana, poważna, a nie tylko ckliwa, jak często ją opisywano i jak dalej się to powtarza. Poświatowska nie miała dzieciństwa jak jej rówieśnicy - ze względu na poważną wadę serca nie mogła biegać czy bawić się jak inne dzieci. Wiele czasu spędzała w szpitalnych czy sanatoryjnych łóżkach. Mając 17 lat wyszła za mąż, by po dwóch latach zostać wdową. Dzięki operacji w USA w końcu mogła zacząć normalnie żyć: podróżować i studiować. Operacja przedłużyła jej życie o 10 lat i cud ten Poświatowska wykorzystała.
Choroba i specyficzny tryb życia musiały wpłynąć na twórczość poetki. Toteż jej poezja jest mroczna, momentami ciężka, ale też nie pozbawiona ironii i sarkazmu - i właśnie takie wiersze oraz fragmenty prozy można znaleźć w "Elementarzu dla szczęśliwych i nieszczęśliwych kochanków", które pozwalają spojrzeć na jej twórczość z innej niż dotychczas strony.
est w "Elementarzu" wspaniała "Wenus", wiersz tak wymownie oddający erotyzm Wenus, że czytelnik może "tylko stać i wyć z zachwytu do chmur" dla kunsztu Poświatowskiej. Jest "Koniugacja" trwająca zaledwie chwilę wobec wieczności, ale i popularny "Wiersz o miłości", w którym miłość sypie się płatkami róż. Wśród wielu wierszy do mnie najbardziej przemawiały te, które dotyczyły sercowych rozterek samej poetki. Sercowych w sensie dosłownym: są wiersze, w których wręcz słychać głośne bicie chorego serca Haliny Poświatowskiej.
"Elementarz" składa się z kilku rozdziałów, w których znajdują się wiersze znane i popularne, ale też twórczość mniej znana, do której nie sięga się w szkołach czy na studiach humanistycznych. Utwory pogrupowane są tematycznie-symbolicznie, począwszy od pochwały piękna i młodości, potem miłości, tęsknoty, przyjaźni, by przejść w wiersze, w których dominuje przemijanie i "pytania naiwne, dręczące".
"Elementarz" ukazujący się tuż przed rocznicą 80. urodzin Poświatowskiej jest okazją, by przypomnieć sobie twórczość poetki. Jego estetyczne wydanie utrzymane w smacznej dla oka, delikatnej malinowo-kremowej kolorystyce może być pięknym prezentem dla bliskiej osoby. Albo dla samego siebie:-)
Na pełną recenzję zapraszam na mój blog:
http://www.booksandbabies.pl/2015/05/halina-poswiatowska-miosc-smierc-i.html