Alchemia miłości recenzja

Miłość pośród alchemii

Autor: @Bujaczek ·4 minuty
2013-10-25
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
„Czuło się, że łączy ich jakaś miłosna alchemia, magiczny związek dusz, o którym śpiewają minstrele (…)."*

Szesnastowieczna Anglia, czasy panowania Elżbiety I. Czasy intryg i małżeństw dla tytułów szlacheckich oraz posagów, które mogą zapobiec upadkowi swoich włości. Nie ma czasu na sentymenty i porywy serca, zdrady i machlojki są na porządku dziennym. Dla niektórych alchemicy byli wcielonym złem i studnią bez dna, jeśli chodzi o marnowanie pieniędzy na pogoń za marzeniami. Często ubodzy i zależni od bogaczy pragnących tego samego, skazujący swoje rodziny na ubóstwo i gorsze traktowanie.

Cztery lata temu Ellie wraz z swoim ojcem, Arthurem, który jest alchemikiem zostają wygnani z hrabstwa Lacey Hall przez Willa Lacey’a, nowego hrabię Dorset. Po długiej tułaczce trafiają do innej rodziny, gdzie najstarszy jej członek również interesuje się alchemią i może sponsorować badania prowadzone przez sir Arthura. Wraz z nimi trafiają na dwór królowej Elżbiety I, gdzie drogi Ellie i Willa krzyżują się po raz kolejny. Tylko tym razem on jej nie poznaje i mimo tego, że przybył na dwór w jednym celu, zdobycia panny z dużym posagiem, który wspomoże jego bankrutujące hrabstwo, zaczyna adorować biedną dziewczynę i ewidentnie coś do niej czuć. Jednak gdy poznaje prawdę ponownie źle ją traktuje, a gdy chce przeprosić ją na drugi dzień okazuje się, że jest już za późno, ponieważ przez działania alchemika musieli opuścić dwór. Ale to nie koniec, Ellie i Will spotykają się po raz kolejny i tym razem zaprzyjaźniają… przynajmniej tak im się wydaje początkowo. Co wybierze Will? Co zwycięży: poczucie obowiązku czy uczucie?

Po przeczytaniu „Odmieńca” Philippi Gregory zaczęłam patrzeć przyjaźniejszym okiem na romanse historyczne. Zaczynam po nie sięgać, ale po długim myśleniu za i przeciw. Do przeczytania tej książki skłoniły mnie trzy rzeczy: okładka, nota wydawcy i… wydawnictwo, które je wydało, bo prawdę mówiąc nie zawiodła mnie ani jedna książka wydana przez Egmont. Czy ta dobra passa trwa nadal? Czy może tym razem się pomyliłam i zawiodłam?

Eve Edwards w niesamowity sposób wprowadza czytelnika w świat szesnastowiecznej Anglii. Z detalami opisuje to jak się wtedy żyło. Jaki był podział na biednych i bogatych, tych co coś znaczą i tych co są niżej w hierarchii. Opisy, poglądów, zachowań, ubioru, zabaw, w jaki sposób się one odbywały. Skrupulatnie przedstawiła to jak się kiedyś patrzyło na małżeństwa i miejsce kobiet, jakie powinny zajmować. W tych czasach związek z miłości to marzenie, a zdrady były normalnością. Tak samo jak intrygi na królewskim dworze, zawiłe, często nie do wyjaśnienia. Nie jestem jakimś specem w tym temacie, ale wydaje mi się, że autorka realistycznie opisała wszystko i pomiędzy to umieściła historię miłosną dwójki osób, które nie może być ze sobą - on szuka posażnej żony, a ona prócz tytułu hrabiny nie ma nic. Powieść jest w kimacie tamtych czasów i temu nie da się zaprzeczyć, bo choćby same słownictwo to potwierdza. Język jakim została napisany jest typowym językiem tamtych czasów, ale prostym do przyswojenia. Fabuła powieści tworzy spójną oraz logiczną całość, wydarzenia następują po sobie szybko i nie ma chwili, aby coś się nie działo. Akcja toczy się wartko i nie brakło różnych zawirowań.

Uwagę z miejsca przykuwają kreacje bohaterów, co uważam za duży plus powieści. Są wielowymiarowi i wyraziści. Każdy jest inny i niepowtarzalny, przez to, że tak różni dodaje książce tego „czegoś”, autorka nadała im szereg cech i nie sposób ich nie polubić, no z małymi wyjątkami, za to jacy są. Zwłaszcza Ellie i Will, jako para głównych bohaterów wyróżniają się pozytywnie na tle innych, ale ich nie przyćmiewają. Tutaj każdy ma do odegrania własną rolę. Co jeszcze zwróciło moją uwagę to jak, mimo wszystko, traktowano kobiety, bardzo mi się podobało. Te uwodzenie, zalecanie się i czarowanie słowami. Niby nie powinny się wychylać i pobierać nauk, ale panowie szacunek do nich mieli. Szkoda, że teraz już tak się nie czyni. Tak samo fascynujące było dbanie o konwenanse, nie powinno być mowy o gafach czy okazywania emocji publicznie, a już o nie stosownym ubraniu w ogóle nie powinno się myśleć.

Bardzo mi się ta książka spodobała i szczerze żałuje, że to już koniec. Przeczytałam zaledwie w dwa wieczory i nie obraziłabym się gdyby książka była większej objętości. Zaprzyjaźniłam się z bohaterami przez ten czas i z ciekawością śledziłam ich poczynania trzymając kciuki, by jednak wszystko się im ułożyło. Przeżywałam wszystko wraz z nimi i nie raz śmiałam się, smuciłam czy też denerwowałam w tych samych momentach co oni. I nie mówię tu tylko o głównych postaciach. Polubiłam styl którym posługuje się Edwards i to jak obrazowo przedstawia czasy, w których rzecz się dzieje. Zauroczyła mnie i już nie mogę doczekać się drugiej części, choć żałuje troszkę, że to już będzie całkiem inna historia i inni główni bohaterowie.

„Alchemia miłości”, jak to romans, mówi o miłości, w tym przypadku nie mającej racji bytu. Ale to również powieść o trudnych wyborach i poświęceniu między obowiązkiem, a uczuciem. To romans, ale nie jest płytki, nasuwa trochę przemyśleń. No i ten język, którym został napisany…

*str. 280

http://zapatrzonawksiazki.blogspot.com/2013/10/miosc-posrod-alchemii.html

Moja ocena:

Data przeczytania: 2013-10-25
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Alchemia miłości
Alchemia miłości
Eve Edwards
9.2/10
Cykl: Kroniki rodu Lacey, tom 1

Kiedy w 1582 roku młody Will Lacey został hrabią Dorset, czekało go trudne zadanie. Zmarły ojciec zostawił majątek w ruinie i Lacey musiał jak najszybciej ożenić się z posażną panną, aby uratować swój...

Komentarze
Alchemia miłości
Alchemia miłości
Eve Edwards
9.2/10
Cykl: Kroniki rodu Lacey, tom 1
Kiedy w 1582 roku młody Will Lacey został hrabią Dorset, czekało go trudne zadanie. Zmarły ojciec zostawił majątek w ruinie i Lacey musiał jak najszybciej ożenić się z posażną panną, aby uratować swój...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Pierwszy tom Kronik rodu Lacey opowiada historię córki pewnego alchemika, który w imię nauki poświęca wszystko. Młodziutka Ellie musi znosić kolejne upokorzenia, które ściąga na rodzinę jej ojciec swo...

@malaM @malaM

Kultura Anglii ma w sobie to znane i lubiane "coś". Sama ją wprost uwielbiam! XVI wiek mogłam już bliżej poznać przy okazji Uwięzionej królowej Philippy Gregory, która to książka wywarła na mnie wielk...

@AmeliaGrey @AmeliaGrey

Pozostałe recenzje @Bujaczek

Strażniczka szczęśliwych zakończeń
Strażniczka szczęśliwych zakończeń

Ból nas wzmacnia, każda rozpacz to jeszcze jedna warstwa ochronna, niczym wzbierająca macica perłowa, aż w końcu sądzimy, że jesteśmy nieprzeniknieni, doskonale odporni ...

Recenzja książki Strażniczka szczęśliwych zakończeń
Powiedz mi, proszę
Powiedz mi, proszę

Powrót Kathy był nieustającym błogosławieństwem, drugą szansą - co rano Claire się budziła z uśmiechem na ustach. Trudność polegała jednak na tym, że nie odzyskała swoje...

Recenzja książki Powiedz mi, proszę

Nowe recenzje

Dziewczyna z przeklętej wyspy
Fantastyczna uczta: mroczna, niepokojąca, dynam...
@zkotemczytane:

Dziewczyna z przeklętej wyspy Anety Jadowskiej to drugi tom Kronik sąsiedzkich z Nikitą w roli głównej. Radziłabym zacz...

Recenzja książki Dziewczyna z przeklętej wyspy
Czas pogardy
recenzja 5/5
@monika.m.346:

Są takie książki, które po przeczytaniu odkładamy na półkę i szybko o nich zapominamy. Ale są też takie, po których nie...

Recenzja książki Czas pogardy
Z zimną precyzją
Z zimną precyzją
@Gosia:

„Z zimną precyzją” Michael Tsokos to książka, która była dla mnie pozycją obowiązkową. Od zawsze interesowała mnie medy...

Recenzja książki Z zimną precyzją
© 2007 - 2024 nakanapie.pl