Anioł wyzwolenia recenzja

Niekiedy na naszej drodze ludzie stawiani są po to, aby nas uratować, aby nas wyzwolić. Nie zdajemy sobie czasami jednak sprawy z tego, że może to nadać ich życiu w końcu jakiś sens. Że tylko razem możemy zapomnieć o tym co było i cieszyć się tym, co będzie.

Dwudziestodwuletnia Noemi wraz z rodzicami żyje w sekcie. Jej guru Carlos Pina to niewyobrażalny zwyrodnialec, który od siódmego roku życia znęca się nad nią psychicznie i fizycznie. Za każde, nawet najmniejsze przewinienie otrzymuje srogą karę. Najgorszą, której pamiątkę nosić będzie do końca życia otrzymuje właśnie w wieku siedmiu lat – Carlos zmiażdżył jej rękę tłuczkiem do mięsa. Młoda kobieta już dawno przestała wierzyć w kłamstwa, którymi Pina ich karmi i szuka w sobie siły, aby się zbuntować. Pewnego dnia farmie, na której mieszkają pojawiają się ludzie z zewnątrz, a wśród nich Coby Bishop, który od pierwszej chwili zwrócił na Noemi szczególną uwagę. Czy to on okaże się aniołem, który uwolni ją z piekła sekty, czy okaże się jeszcze gorszy od jej oprawcy?

„Anioł wyzwolenia” to kolejna pozycja Alicji Skirgajłło, która bardzo przypadła mi do gustu. Przede wszystkim wyjątkowa historia, z którą nie spotkałam się jeszcze w innych lekturach. Styl pisania, który do mnie trafia i sprawia, że z zapartym tchem pochłaniam stronę za stroną a także bardzo dobrze zbudowane postacie to rzeczy, dzięki którym czytanie to była sama przyjemność.

Przyznam szczerze, że długo zajęło mi sięgnięcie po tę książkę. Zawsze, kiedy już chciałam ją zacząć odstraszała mnie mała czcionka, ale gdy zaczęłam czytać to okazało się, że ona absolutnie w niczym nie przeszkadza, bo idealnie dobrana interlinia sprawiała, że czytanie szło naprawdę ekspresowo.

Autorka po raz kolejny bardzo mnie zaskoczyła wybierając właśnie tematykę sekty i traumatycznych przeżyć osób do niej należących dla swojej kolejnej książki. Trudno mi dokładnie określić gatunek, w jakim jest napisana ta pozycja, ale skłaniałabym się ku połączeniu powieści obyczajowej z erotyczną, gdyż bardzo delikatnie wplecione zostały w fabułę całej powieści właśnie elementy erotyczne i to znacznie za połową książki. Mając w głowie, że ta historia mogła wydarzyć się naprawdę, doświadczamy całej gamy emocji – od strachu, smutku i nienawiści aż po radość i zrozumienie. Pokazuje nam, że miłość jest w stanie wywarzyć wiele zamkniętych drzwi, że pozwala urodzić się i żyć na nowo. I pomimo, że nie jesteśmy wtedy w stanie zapomnieć o przeszłości, która niejednokrotnie z zaskoczenia pojawia się nam przed oczami, to wiemy, że jesteśmy silni, bo nie jesteśmy już sami. Bo jesteśmy kochani i kochani.