Która kobieta szuka wielkiej miłości? Odpowiedź jest jedna. Każda. Przeważnie najczęstszą przewijającą się, wyśnioną i jedyną miłością jest oklepana wizja księcia na białym koniu. Oczywiście, wygląd naszego księcia stanowi indywidualne preferencje, ale warunek musi być jeden – ma być zabójczo przystojny i kochać bezgranicznie.
Jednak takiej miłości trzeba ze świecą szukać. Jak smakuje gorycz porażki i rozczarowań, a także lęk przed nieznanym miały okazje przekonać się na bohaterki tria pisarek w zbiorze powieści Smak hiszpańskich pomarańczy.
Jak wiele możemy poświęcić w imię miłości? Czy koszmar minionych lat stanie na drodze do naszego szczęścia? A może ile ludzi będziemy w stanie oszukać w imię naszych racji?
Nasze bohaterki stoją na progu wielkich zmian w swoim życiu. Na początek pierwszym opowiadaniem z całej puli są Wakacje w Andaluzji – świetna powieść, która od początku trzyma w garści czytelnika. Lily ma za sobą nieudane małżeństwo, do którego była niemalże zmuszona w wieku dziewiętnastu lat. Ciężkie przeżycia sprawiły, że młoda kobieta jak najszybciej chciała zapomnieć o latach porażek, upokorzeń i matactw, których doświadczyła ze strony wiarołomnego męża. W pewnym momencie ten problem ją przerasta, toteż gdy jej mąż w ostatniej chwili rezygnuje z ich wspólnych wakacji w Hiszpanii na rzeczy zatracenia się w ramionach kochanki, Lily zapomina się i zalicza płomienny romans w ramionach przystojnego właściciela renomowanego hotelu. Pech, czy też przeznaczenie sprawia, że ta dwójka spotyka się raz jeszcze i nie jest to najcieplejsze przywitanie, jakiego mogą sobie życzyć kochankowie. Mianowicie, gdy Lily chciała zemścić się na mężu odpowiadając mu pięknym za nadobne, pozwoliła myśleć Santiago, iż jest młodą wdową. Na dodatek po ich rostaniu wiele zmieniło się w życiu Lily. Tak wiele, że Santiago będzie musiał zmierzyć się z zupełnie nową dla niego sytuacją.
Kolejną pozycją jest Wino, słońce, Barcelona – moja ulubiona część. Opowiada o pięknej, ambitnej i zaradnej Carrie, która pracuje w wybitnie prosperującej agencji reklamowej. Kilka miesięcy temu przeżyła rodzinną tragedię, w wyniku której pod jej dachem wylądowała zagubiona czterolatka – córka przyrodniego brata Carrie. Samotna kobieta, kiedyś pracoholiczka, dziś poświęcająca się bez reszty Molly. Musi zmierzyć się z dziadkami dziewczynki, którzy twierdzą, że małej będzie lepiej po drugiej stronie globu, w ich rodzinnej Australii. Zrozpaczona, w myśl „tonący brzytwy się chwyta”, wikła się w kłamstwach i matactwach, aż w końcu przedstawia rodzinie narzeczonego, bogatego właściciela znanych winiarni. Skądinąd, swojego klienta biznesowego, któremu akurat szykuje ogromną kampanię reklamową. A Maks raczej nie wykazuje niechęci do tego rodzaju intymnej współpracy.
Tylko w Madrycie zamyka cykl i jest najbardziej bajkowy i nierzeczywisty spośród całej trójki. Mianowicie, Grace włamuje się do zamku księcia Javiera, właściciela światowego banku po to, by błagać go o wycofanie roszczeń wobec jej schorowanego ojca. Sam Javier mimo oziębłego traktowania Grace, jest w niemałej kropce – niedawno odczytano testament dziadka, w którym obiecano mu przejęcie całego spadku wraz z bankiem, tylko jeśli się ożeni, a jego małżeństwo przetrwa co najmniej rok. Oboje są w równej mierze zdezorientowani, zrozpaczeni i gotowi na wszelkie poświęcenie. I wtedy uświadamiają sobie, w jaki sposób mogą sobie nawzajem pomóc.
Smak hiszpańskich pomarańczy to zbiór trzech powieści, trzech różnych autorek: Kim Lawrence, Kathryn Ross i Chantelle Shaw. Panie idealne wkomponowały się z tematyką każdego z tekstu, także w pewnym momencie zaciera się ta granica pomiędzy inwencją twórczą każdej z pisarek, a patrzymy na to, jak na jedno wielkie dzieło.
Jest jednocześnie lekka i przyjemna, jednak dopiero po wczytaniu się w tekst możemy oświadczyć bólu, zwątpienia, rozpaczy czy zdeterminowania. Każda z bohaterek dźwiga swój krzyż z przeszłości i łączy je jedno: nie szukają miłości na siłę. Zapatrują się we własne cele i idee, które im przyświecają. Lily chce przede wszystkim zapomnieć o przeszłości i jakoś pozbierać się do kupy przy jednoczesnym i kompletnie nieświadomym autodestrukcyjnym wątpieniu we własne siły. Carrie stara się walczyć o prawo do opieki nad małą Molly i jest gotowa zrobić dla niej wszystko, łącznie ze związaniem się z fikcyjnym narzeczonym. Za to Grace poświęca się dla ojca, który szukając cudownego uzdrowienia dla swojej swojej chorej żony sprzeniewierzył kilka milionów. Są to kobiety z różnym doświadczeniem w związkach – jedna z bagażem doświadczeń tak bogatych, że ani myśli spróbować ponownie związać się z mężczyzną, kolejna z absurdalnie średnim doświadczeniem, jak na swoje dwadzieścia-parę lat i ostatnia – z zerowym. Jednak wobec miłości wszyscy jesteśmy równi i tak na dobrą sprawę, każdego z nas ona dopadnie.
Miłość jest jak pomarańcz.
Niekiedy natrafimy na taką, która mimo zachwycającego wyglądu jest cierpka w smaku. Innym razem niepewnie chwytając za niewinnie wyglądające pomarańczko, poczujemy na swoim języku eksplozje orzeźwiającej słodyczy. Smak hiszpańskich pomarańczy działa w podobny sposób na kobiety. Uzmysławia, że na jednej miłości, niekoniecznie szczęśliwej i wyśnionej, świat się nie kończy. Doświadczenie uczy rozwagi, błędy uzmysławiają istotę problemów, ale dopiero jedno zdarzenie, niekoniecznie ważne dla nas w tym szczególnym momencie, może zmienić nasze życie o sto osiemdziesiąt stopni. I dopiero wówczas stwierdzamy, jacy byliśmy głupi i zaślepieni. Bo na miłość musimy być otwarci. W życiu może nas spotkać nie jedno nieszczęście, więc nie zamykajmy naszego serca przed innymi ludźmi.
Bo jeszcze przegapimy coś najważniejszego, a czego stratę możemy rozpaczliwie opłakiwać.
Zapraszam na -> anneethlinnscott.blogspot.com