Czas pandemii jest dla nas trudnym wyzwaniem, jakie stawia przed nami życie. Jest też inspiracją dla wielu pisarzy, którzy coraz częściej tworzą swoje historie na tle panującej na świecie zarazy. Jedni pokazują ciężkie doświadczenia, z jakimi mierzą się bohaterowie powieści, a inni opowiadają, w jaki sposób rodzi się miłość w tych niezbyt przychylnych dla nas warunkach. Ten ostatni temat dominuje w powieści "Tylko nie on". napisanej przez dwie panie tworzące pod pseudonimem Kennedy Fox. Miałam okazję poznać już styl obu pań w dwóch ich powieściach należących do serii „Bishop Brothers”. Pierwszy tom
„Ten, którego pragnę” i drugi to
„Ten, którego szukam”. Obie części bardzo przypadły mi do gustu, więc chętnie sięgnęłam po ich kolejną powieść pt.: „Tylko nie on”, która zapoczątkowuje serię „Love in isolation”.
Cameron St. James jest właśnie na ostatnim roku studiów na Uniwersytecie Nowojorskim, gdy ogłoszony zostaje lockdown z powodu pandemii koronowirusa. Pozostaje jedynie kontynuowanie nauki online, więc postanawia odizolować się od wielkomiejskiego życia, by bezpiecznie przeczekać trudny czas w Roxbury, miejscowości położonej około 3 godzin jazdy od Nowego Jorku. Dziewczyna postanawia tam zaszyć się w górskiej chacie należącej do jej rodziny, by przeczekać pandemiczne ograniczenia. Ma nadzieję, że wkrótce dołączy do niej Zane, z którym od jakiegoś czasu tworzy związek i ma nadzieję na wspólne z nim życie.
Do tej samej chatki przyjeżdża Elijah, którego matka pracowała kiedyś, jako gosposia dla St. Jamesów. Wówczas poznał Cameron i od tamtej pory skrycie się w niej kochał. Teraz, po kilkunastu latach ich drogi ponownie się spotykają. Gdy, ku swemu zdziwieniu, zastaje w górskiej posiadłości Cameron, uświadamia sobie, że jego uczucie z lat młodzieńczych nie osłabło.
Elijah Ross zawsze musiał radzić sobie sam, mając na względzie dobro swojej mamy i siostry Avy. Ojca nigdy nie poznał. Pracuje, jako pośrednik nieruchomości dla ludzi z klasy średniej. Gdy ogłoszona zostaje kwarantanna w Nowym Jorku, otrzymuje od swego przyjaciela Ryana – brata Cameron, klucze do górskiej rezydencji. Chłopak chce w ciszy i spokoju dokończyć ważne projekty, dzięki którym ma szanse na awans.
Autorki skonstruowały fabułę na kliku klasycznych schematach, dlatego jej przebieg nie jest zbyt zaskakujący. Spędzamy z bohaterami trzy miesiące w izolacji, towarzysząc im w wielu chwilach o różnym zabarwieniu emocjonalnym. Poszczególne rozdziały zostały rozpisane na dwa głosy i kolejne dni wspólnej kwarantanny, ale nie zawsze są one opisywane dzień po dniu.
Cameron St. James i Elijah Ross pochodzą z różnych światów, ale tym razem to ona jest tą, która do tej pory miała wszystko, co chciała i nie musiała o nic się martwić. Jej jedynym problemem są paparazzi, którzy skutecznie utrudniają jej życie, pokazując niezbyt pochlebny wizerunek córeczki majętnych i sławnych rodziców. St. James to nazwisko związane z imperium modowym wartym miliardy dolarów, więc Cameron nigdy nie zaznała biedy, ale za to jest niezaradna życiowo, o czym przekonuje się wkrótce. Jej początkowe zachowanie wobec Elijaha wzbudziło we mnie niechęć, gdyż wykazuje ona cechy rozpieszczonej córeczki bogatych rodziców. Jednak z czasem jej postawa ulega stopniowej przemianie, i w efekcie okazuje się, że to bardzo sympatyczna dziewczyna, tylko nieco pogubiona. Elijah to typ mężczyzny, który od razu zyskuje sympatię swoim poczuciem humoru, zaradnością, troskliwością i opiekuńczością.
Przez większą część powieści towarzyszymy tylko tej dwójce bohaterów, a w związku z tym nie ma w niej niespodziewanych zwrotów akcji. Obserwujemy to, co o sobie myślą, co przezywają wewnętrznie i ich wzajemne przepychanki słowne. Urozmaiceniem są smsy wymieniane między Cameron i jej przyjaciółką Kendall Montgomery oraz Ryanem, które są motywem przeplatającym się przez fabułę i urozmaicającym monotonię wydarzeń. Są też łącznikiem ze światem zewnętrznym, dającym nam poczucie tego, co dzieje się poza górską chatą. Smsy są wyszczególnione dużymi literami, co było dla mnie dziwnym zabiegiem, gdyż chyba raczej nikt nie pisze ich w ten sposób w rzeczywistości, więc raczej jest to zabieg zastosowany jedynie po to, by wyróżnić rozmowy tekstowe od tych prowadzonych w realu. Więcej dzieje się w drugiej połowie powieści i wówczas całość nabiera bardziej dynamicznych elementów i jest bardziej wciągająca.
„Tylko nie on” to opowieść o miłości, która dojrzewa w nietypowych realiach rzeczywistości, powstałych na skutek czynników zewnętrznych. Obserwując rozwój relacji między Cameron i Elijahem, mamy też możliwość poznać realia pandemicznej rzeczywistości w Stanach Zjednoczonych, działających tam procedur a nawet paradoksów. Cichym bohaterem tej sytuacji jest brat Cameron, Ryan, który pracuje jako lekarz i właśnie odbywa rezydenturę w jednym z nowojorskich szpitali. Nie widzimy jego działań bezpośrednio, lecz jedynie poprzez rozmowy sms z Cameron i Elijahem. Tym samym autorki uświadamiają, jak bardzo zaraza covidowa zmieniła nasze życie. To, co do tej pory było normalnością, nagle zostało nam zabrane i zaczynamy doceniać zwykłe, codzienne rzeczy, kontakty z ludźmi, swobodę w poruszaniu się w przestrzeni publicznej.
Przy tej historii spędziłam miło czas, śledząc zmagania bohaterów, mimo że spodziewałam się takiego a nie innego zakończenia poszczególnych epizodów i finałowych scen, nie nudziłam się przy jej lekturze, poza początkowymi, wstępnymi rozdziałami. Nie ukrywam, że jestem ciekawa drugiej części serii „Love In isolation”, gdyż jej bohaterami będą Ryan i Kendall.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakapanie.pl