Anne Elliot uległa perswazjom i zrezygnowała z własnego szczęścia w imię tytułów, opinii. Ona córka baroneta, on marynarz – taki mezalians był nie do zaakceptowania dla jej bliskich. Po latach rozłąki, które kapitan Wentworth – miłość bohaterki – spędził na morzu budując swój majątek i pozycję spotykają się. Ona dalej jest panną, on kawalerem. Tylko teraz role trochę się odwróciły, bo Anne nie jest już w kwiecie wieku, za to z Wentworth'a majętny gentleman. Zejdą się, czy nie zejdą? – oto jest pytanie. Kiedyś dzieliło ich tylko pochodzenie, teraz zebrał się cały wachlarz urazów. Czy młodzieńcze uczucie okaże się na tyle silne, że przetrwa próbę czasu, społeczne podziały i perswazje ze strony otoczenia?
Jane Austen w powieści „Perswazje” po raz kolejny podejmuje wątki miłosne, jednak ja nie określiłabym tej książki wyłącznie dziewiętnastowiecznym romansikiem. Czytając ma się wrażenie, że autorka chce przedstawić angielską klasę wyższą ze wszelkimi przymiotami i przywarami. Bardzo widocznie obnaża głupotę, powierzchowność, „dulszczyznę”. To nie miłość gra tu pierwsze skrzypce, ale bohaterowie. I to nie ci – pozornie – pierwszoplanowi, a cała reszta. Każdy z nich jest szczegółowo opisany i każdy symbolizuje pewne wartości oraz sposób bycia. Mamy wrażenie, że są zatwardziali, niereformowalni w swoich poglądach. Często to konwenans bierze górę i tenże ich kształtuje, a także decyduje o „być albo nie być” w towarzystwie.
Porównując „Perswazje” do innych powieści Jane Austen, które czytałam - „Dumy i uprzedzenia” oraz „Rozważnej i romantycznej” - stwierdzam, że jest to ambitniejsze przedsięwzięcie. Autorka dużo mocniej skupia się na elementach socjologicznych, ale również udaje jej się osiągnąć wyjątkową delikatność stylu. Czytelnik znajdzie w tej powieści bogate opisy. Zarówno tła: „bała się (…) słodko-melancholijnej jesieni na wsi”[1], ale przede wszystkim ludzi i emocji: „Lady Russell ubolewała niezmiernie nad tą decyzją, była zdumiona, zasmucona, pełna obaw (…)”[2]. Takie akapity są oczywiście znacznie bardziej rozbudowane, a pisarka podaje w nich więcej szczegółów. Te dwa cytaty są jedynie krótką prezentacją stylu, w jakim została napisana powieść. Czy tak jak mi rzuciły się wam w oczy przymiotniki? Mam wrażenie, że Jane Austen sypie nimi jak „z rękawa”. Ta szczegółowość oraz subtelność opisów jest przepiękna, ale zabiera książce energię. Chyba powinnam napisać „z perspektywy współczesnego czytelnika”. Ba, zdecydowanie powinnam to dodać. Bo jak oceniać powieść dziewiętnastowieczną, gdzie poza historią liczył się też kunszt, konstrukcja zdań, powieść spętaną konwenansem słowa w czasach, w których liczy się tempo, a publika żyje sensacją?
Krąży taka opinia, że „Perswazje” to najsłabsza powieść Jane Austen. Po zapoznaniu się z książką nie mogę się z nią zgodzić. Jest niewątpliwie inna niż poprzednie prace autorki. Fabuła jest wyjątkowo prosta i faktycznie momentami może być nużąca. Jednak delikatny język powieści może się podobać. Mnie urzekł socjologiczny wymiar powieści. Być może postacie wydadzą się wam papierowe, ale to ma spełnić pewne zadanie. Właśnie dzięki temu Jane Austen prezentuje arystokrację z jej przywarami, właśnie tak pisarka odkrywa słabości ówczesnych czasów i ludzi.
[1] Jane Austen, „Perswazje”, tłum. Katarzyna Krawczyk, wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2022, s. 41.
[2] Tamże, s. 42.