Zdarza wam się płakać przy czytaniu książek? Ja osobiście często się wzruszam, a płakałam może przy trzech książkach. Pamiętam, że gdy czytałam tą historię kiedy była publikowana na wattpad to nie raz zdarzyło mi się uronić łzę, teraz gdy trzymam tą cudowną książkę w ręce tuż po przeczytaniu ponownie wzbudziła ona u mnie wachlarz emocji, ale łzy już nie popłynęły, choć szczerze muszę przyznać, że dużo nie brakowało.
Livia Young, młoda kobieta, która w swoim życiu nie jedno przeszła ze względu na swoją niepełnosprawność, którą jest brak wzroku. Bolesną przeszłość stara się wymazać z pamięci z pomocą rodziny i przyjaciółki, która zabiera ją na wernisaż, który zmieni życie młodej dziewczyny na zawsze. Livia wbrew swojemu stanowi kocha sztukę, którą poznaje innymi zmysłami, a swoją postawą wzbudza zainteresowanie pewnego artysty.
Alex jeden z najbardziej obiecujących malarzy młodego pokolenia, skupiający się na sztuce i radości z życia, na wernisażu spotyka niewidomą i nieznajomą dziewczynę, która sprawi że zmieni on swoje postrzeganie świata i sztuki. Wkrótce początkowa fascynacja zmienia się w coś więcej, przed czym ta dójka nie będzie w stanie uciec.
Jakby mi ktoś kiedyś powiedział, że jedną z moich ulubionych książek będzie historia utrzymana niemal w całości w klimacie slowburn, wyśmiałabym go, co prawda czytam takie książki ale mało która wzbudziła we mnie takie emocje. Ten motyw spotykam często choć łączy się z innymi, które nadają fabule szybkości, tutaj tego nie ma. Ta opowieść od samego początku do końca rozwija się bardzo wolno, fabuła skupia się na emocjach i uczuciach, na budowaniu zaufania i odbudowie poczucia własnej wartości. Autorka w przepiękny i bardzo emocjonalny sposób opisuje uczucia dwójki bohaterów, dzięki naprzemiennej narracji możemy jeszcze bliżej ich poznać i poczuć głębię uczucia, które ich łączy.
Znajdziemy tutaj szeroko rozbudowany motyw sztuki, która towarzyszy nam przez całość fabuły i która stwarza tej historii przepiękny jedyny w swoim rodzaju klimat. Mamy tutaj także połączenie ze sobą dwóch różnych, żeby nie powiedzieć nie pasujących do siebie światów, artystycznego skupiającego się na malarstwie i świata niepełnosprawnych, niewidomych osób. Autorka w pięknym stylu pokazuje, że nawet taka odmienność nie stoi na przeszkodzie ani uczuciom, ani chęciom poznania czegoś co mogłoby się wydawać niemożliwe.
Kluczowym aspektem tej powieści jest sprawa traktowania osób niepełnosprawnych, ja jako osoba, która od najmłodszych lat miała styczność z takimi osobami, nie czuję ich inności i postrzegam jako osoby równe sobie, a nawet lepsze ze względu na to ile wysiłku muszą włożyć w to żeby żyć tak jak chcą. Jestem także świadoma tego, a ta książka niemal dobitnie pokazuje jak takie osoby są lub mogą być traktowane ze względu na swoje niepełnosprawności. Autorka na przykładzie Livi pokazuje jak ciężkie i smutne jest życie takich osób, ale także wskazuje na to, że są oni tacy sami jak osoby pełnosprawne, mają takie same potrzeby i marzenia, a do szczęścia potrzebna jest im akceptacja, spokój oraz miłość najbliższych.
Książka jest przepiękna ze względu na jej okładkę i barwione brzegi oraz przede wszystkim ze względu na treść i wartości, które możemy z niej wyciągnąć. Książkę przeczytałam na dwa razy, choć znałam ją wcześniej to wciąż wzbudza we mnie całą gamę emocji, czytałam ją z uśmiechem na twarzy i niekiedy ze wzbierającymi się w oczach łzami. To naprawdę wspaniała, emocjonalna i ciepła opowieść o walce, zaufaniu, pokonywaniu przeciwności, o pięknej i prawdziwej miłości, której każdy chciałby zaznać. Ja jestem zachwycona i oczarowana i zakochana. Zapisuję na liście ulubionych i czekam na kolejne historie wychodzące z pod pióra Joanny.