Bohaterką książki "Życie teoretycznie" jest młoda dziewczyna o imieniu Sabina. Właśnie skończyła studia z rehabilitacji i podjęła pracę w luksusowym domu starości "Pod Dębami". Opłata za pobyt w tym domu jest bardzo wysoka, dlatego wśród pensjonariuszy można spotkać wiele sław znanych z pierwszych stron gazet i TV. Mimo wysokich kosztów na miejsce w "Pod Dębami" czeka się bardzo długo. Pełna entuzjazmu i z wielkimi zapałem sabina rozpoczyna pracę jako rehabilitantka. Jednak już pierwszego dnia okazuje się, że nie tak wyobrażała sobie pracę w tym ośrodku. Pacjenci, których spotkała są małomówni, zamknięci w sobie. Wielu z nich ma swoje humorki, przyzwyczajenia i wychodzą z założenia, że skoro płacą to mogą wymagać. Dziewczyna spodziewała się innego kontaktu z pacjentami. Miała nadzieję, że z nimi porozmawia, będzie mogła im doradzić itd. Do tego współpracownicy nie przyjęli jej z otwartymi ramionami, jej przełożona Bożenka, wręcz się nią wyręcza. Praca Sabinę przerasta, nie potrafi poradzić sobie z najprostszymi zadaniami, mijają dni a ona nie ma czasu by dokładnie przeczytać regulamin domu i zakres swoich obowiązków. Dużym zaskoczeniem dla Sabiny jest fakt, że została wybrana do pracy na tajemniczym III piętrze domu, gdzie wprowadziła się właśnie Pani Barbara. Pani Barbara jest założycielką domu "Pod Dębami". Podwyżka sprawia, że Sabina przyjmuje pracę bez większego zastanowienia. Nie spodziewa się, że właśnie podpisała kontrakt z "Diabłem". Nową pracodawczynię można porównać do szefowej gazety z książki "Diabeł ubiera się u Prady". Od swoich pracowników wymaga dyspozycyjności, muszą być na każde jej zawołanie, wręcz wyprzedać jej myśli. Oczywiście Sabina od początku podpada - spóźnia się, niedokładnie wykonuje polecenia, a ambicje ma wielkie, myśli nawet o tym by stać się asystentką Pani Barbary. Skąd taka bezradność u naszej bohaterki? Sabina jest zależna od swoich rodziców. Z każdym najmniejszym problemem zwraca się do nich, pracuje by im zapewnić godną starość, nie ma swojego zdania, a co za tym idzie nie potrafi się usamodzielnić. Ale jak tu żyć swoim życiem, gdy z ust matki padają takie słowa:
"- Nie zapominaj o sobie, musisz mieć czas na odpoczynek. Zresztą nie żyjesz na bezludnej wyspie, prawda? Masz rodziców, których nie możesz zaniedbać. My Cię potrzebujemy, tak jak Ty nas..." s. 79
Ta potrzeba (obowiązek) niesienia pomocy rodzicom powoduje, że dziewczyna nie myśli racjonalnie. Chce by jej rodzice mieszkali w domu "Pod Dębami" nawet jeśli będzie się to wiązało z zaciągnięciem przez nią na ten cel kredytu w banku. Sabina ma nieciekawy charakter, do wszystkiego się wtrąca, wszystko stara się dokładnie analizować, a potem wyciąga jakieś wątpliwości, zresztą niedaleko pada jabłko od jabłoni. W pewnym momencie przekonamy się, że matka jest taka sama. Postawa dziewczyny bardzo mnie drażniła, wręcz wkurzała. Drugą taką denerwującą mnie postacią była Marta - kosmetyczka pracująca dla Pani Barbary. Lekkomyślna dziewczyna planująca sobie kiedy to urodzi dziecko, jak będzie żyła bez męża, bo po co się wiązać, a teraz żyjąca imprezami.
Czy istnieją takie osoby jak Sabina? Czy są tacy rodzice co nie potrafią odciąć pępowiny w odpowiednim czasie? Tak, oczywiście. Od 12 lat żyję z taką osobą i wierzcie mi nie jest to proste. Nigdy nie wmawiajcie sobie, że Wasze uczucie spowoduje, że te osoby się zmienią. Niestety "pępowina" trzyma mocno.
Książkę polecam. Czyta się ją lekko, lecz nie bez emocji (nie tylko tych pozytywnych). Autorka bardzo fajnie opisała miejsce pracy rehabilitantki, zabiegi jakie może ona wykonywać. Podeszła więc do tej książki z profesjonalną wiedzą.