Zastanawiałam się od czego zacząć. Jedno wiem na pewno, bardzo chciałabym kiedyś obejrzeć komedię na podstawie „Milczka”. Idealnie skonstruowane postacie, rewelacyjne dialogi i takie same, a może i lepsze, sytuacje w których przyszło wziąć udział bohaterom. Komedia w najlepszym tego słowa znaczeniu!
Milena, przez wszystkich urodziwie nazywaną Milaczkiem, ma dwadzieścia siedem lat. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ani nadzwyczajnego, lecz Milena postrzega siebie, jako starą pannę, której nikt nie chce, a ona chce, i to bardzo! Chce męża, dzieci, rodziny, domku. W znalezieniu tego jedynego pomaga jej sześćdziesięciopięcioletnia ciotka, Zofia Kruk. Starania ciotki doprowadzają serce Mileny do dentysty Mariusza. I......dalej to już tylko siedzieć, śmiać się i płakać.
Serce Mariusza otworzy się na Milenkę, jej wdzięk, urok osobisty i umiejętne odnalezienie się w każdej sytuacji. Dentysta zakocha się w dziewczynie bez opamiętania. Jedynie jego siostra i matka będą usilnie się starały, by związek ten nie miał racji bytu. Bo dla matki Mariusza, Milena jest za mało interesująca, a dla siostry chłopaka, Violi, Milena to jedynie druga skarbonka, w którą Mariusz zacznie inwestować, a przecież to ona zgarniała wszystko to, co dotychczas kupował brat.
Tak zaczną się zawirowania życiowe Mileny. Dziewczyna nie będzie świadoma, że za jej plecami uknuto plan przerwania czegoś, w co ona ulokowała już swoje uczucia i plany na najbliższą przyszłość.
Podobnie zagubioną emocjonalnie postacią jest jej ciotka Zofia Kruk. Pani w statecznym wieku, wdowa, szalejąca na punkcie odkrywania internetu i jego tajemnych sekretów, pod mało mówiącą nazwą allegro, gg, czy strony dla samotnych, pilnie poszukujących drugich połówek. Jednak Zosia ma swojego adoratora Staszka i to z nim odmienia swój dalszy los, który jak się okaże szybko znajdzie się na właściwej drodze. Pani Kruk, to osoba z dużym poczuciem humoru, jeszcze większym dystansem do życia oraz światowym podejściem do ludzi. Mimo swojego wieku, wielu młodych mogłoby jej pozazdrościć wyglądu, charakteru i lekkością bytu.
Jest jeszcze siedmioletnia Zuza Wolicka. Dziewczynka zbuntowana na wszystkie panny i panie pojawiające się u boku jej ojca Jacka. Nawet jeśli ta odległość wynosi kilometr. Dlaczego? Żona Jacka odeszła od niego, zostawiając mu mieszkanie, córkę i samotność. Mężczyzna próbuje wszelkimi sposobami poszukać sobie kogoś, kto pomógłby mu okiełznać zagubioną córkę, wychować ją, tym bardziej, że Zuza, przez wszystkich mieszkańców bloku nazywaną Bachorem, zaczyna mieć szalone, dziwne i dające do myślenia pomysły. Jak chociażby ten z grą w pokera na pieniądze z dorosłymi, obcymi ludźmi lub wróżenie z kart w przebraniu cyganki i zbieranie w ten sposób pieniędzy na emeryturę Zofii Kruk. Jednak dziewczynka jest tylko dzieckiem i tak postrzega świat – prosto, bez kompleksowo i dziecięco po prostu.
Jak widać, bohaterowie grają uczuciami, emocjami, a sytuacje, jakie ich spotykają są nie mniej komiczne. Są po prostu rewelacyjne! Autorka dokonała czegoś wspaniałego. Sprawiła, że nie mogłam oderwać się od jej bohaterów, którzy chociaż przez chwilę byli moimi sąsiadami. Bardzo się z nimi zaprzyjaźniłam. Dialogi są fenomenalne! Proste, lekkie i przyjemne. Do pośmiania i pogadania.
To jest druga lektura autorki, którą miałam okazję poznać. Pierwsza to „Ballada o ciotce Matyldzie”. Autorka ma niebywale prosty, ale zabawny i zapadający w pamięć styl. Jej książki czyta się szybko i z wielką przyjemnością. To styl, który wyróżnia się umiejętnego połączenia obserwacji otoczenia z dialogami jak najbardziej fachowymi, na czasie.
Polecam! Z przyjemnością i uśmiechem na twarzy :)
Agnieszka Krizel
DKK Kęsowo.