Mieliście już okazję poznać myszkę Miko i jej małego przyjaciela Mimiki? Dla mnie i mojej Alicji to pierwsze spotkanie z tym przesympatycznym zwierzaczkiem i dziś podzielę się z Wami naszymi wrażeniami :)
Na pierwszy rzut oka książeczka ta wydaje się bardzo sympatyczna. I wrażenie to pozostaje z nami do ostatniej strony. Mały Miko to urocze stworzonko, którego po prostu nie da się nie lubić. Ma oczywiście swoje wady, ale również wiele zalet.
W tym opowiadaniu nasz bohater postanawia wyprowadzić się z domu. A dlaczego? Bo maluch, jak zresztą pewnie każde inne dziecko, ma dość obowiązków. Mama myszki chciała by Miko przerwał zabawę i pozbierał zabawki oraz wyniósł śmieci. Niby nic wielkiego, ale dla naszej małej myszki to było już zbyt wiele. Miko postanowił więc znaleźć inny dom, z dala od nakazów i obowiązków. Spakował więc walizkę, wziął swojego kochanego Mimiki i wyruszył. Ale co dalej dowiecie się już z książeczki. Będzie znacznie ciekawiej, gdy poznacie przygody tej małej szarej myszki osobiście :)
Książeczka ta bardzo przypomina mi cykl historyjek z Tupciem Chrupciem w roli głównej. Nasz bohater jest równie uroczy i pomysłowy co tamten. A przy tym lektura ta utrzymana jest w równie ciepłym nastroju. Oprócz tego, że przygody Miko z pewnością przypadną do gustu każdemu maluszkowi, to także opracowanie graficzne tej książeczki także Was nie zawiedzie. Okładka jest sztywna i puszysta, a wewnątrz, gruby kredowy papier zdobiony jest licznymi pięknymi ilustracjami. Magia barw bijąca z książeczki zauroczyła moje dziecko, które z ogromną przyjemnością sięga po przygody małego Miko. Czytałyśmy tę książeczkę już nie raz, ale moje dziecko w ogóle tego nie dostrzega. Chętnie stale do niej wraca i słucha z równie wielkim zainteresowaniem co poprzednio.
Choć książeczką pt. "Miko się wyprowadza" wydawała mi się pozycją dla mniejszych dzieci, to muszę przyznać, że moja pięciolatka także ją pokochała. To króciutkie opowiadanie jest nie tylko ciekawe, ale także bardzo mądre. Nam się podoba.