O czasach dawnych Słowian wiemy niewiele.
Okoliczności i czas narodzin państwa polskiego od dawna zastanawiają i wywołują mnóstwo pytań. Wydarzenia tamtych lat, odnotowane przez zachodnich kronikarzy, ukazują postać Mieszka jako wodza toczącego wraz z braćmi walki na zachodniej rubieży późniejszego państwa. Raz im się szczęściło, innym razem nie.
Istnieją nieliczne i lakoniczne zapiski źródłowe, dotyczące rodu, który w ciągu zaledwie kilku lat (jakoś między 962 a 966 rokiem) wyprowadził swoje władztwo z niebytu do organizacyjnego i politycznego znaczenia w Europie.
I właśnie postać Mieszka w źródłach historycznych pojawia się ledwo na kilka lat przed chrztem. Nie wiadomo, jaka była jego przeszłość. Jak pisze Daniel Komorowski we Wstępie, „Są tacy [badacze], którzy uważają, że wcale nie pochodził z naszych ziem, a przybył tutaj z daleka i dopiero zdobył wpływy oraz władzę. Doszukują się w nim wikinga.” Większość jednak widzi w nim Słowianina.
Jak zaprezentował tę postać w swojej powieści? Przekonajcie się sami.
Akcja rozpoczyna się ok. 962 roku, gdy kniaź Siemomysł doprowadza do ślubu swego syna Czcibora z Lutosławą – córką Mściwoja, żupana Kalisza, który liczy na to, że zostanie teściem przyszłego kniazia. Jednak nie wszystko układa się po myśli żupana. Siemomysł umiera a na łożu śmierci, ku zdziwieniu wszystkich, wskazuje na swego następcę Mieszka. Gdzie zatem podziewa się przyszły kniaź? Jak przyjmie wieść o objęciu władzy na ziemiach ojca? Czy młodsi bracia go odnajdą?
Poznajemy Mieszka, który przybrał imię Dagome, osiadł w Truso (to nazwa istniejącego od końca VIII do końca X lub połowy XI wieku wikińskiego portu i osady handlowej, tzw. emporium, na południowym wybrzeżu Bałtyku, w okolicach ujścia Wisły i rzeki Elbląg) i wraz ze swymi kompanami sieje postrach. Ich poczynania sprawiają, że imię konunga Dagome zyskuje coraz większą sławę.
Na kartach powieści znalazł się też król Harald Sinozęby z Jomsborga (dzisiejszego Wolina), który zasadza się na Niemców. Ci mimo trwającego pokoju wciąż najeżdżają duńskie ziemie. Król Danów pragnie swymi działaniami utrzeć nosa grafowi Steinrichowi. Poza tym strasznie drażni go niemiecka mowa (taki malutki stereotypowy prztyczek). Dwa razy w czasie akcji spotykamy postacie zakonników szerzących nową religię. W pewnym momencie nawet Dagome zarzeka się, że nigdy nie przyjmie nowej wiary.
Intrygi, bunty, najazdy, bitwy zostały opisane z dbałością o szczegóły. Dynamiczna akcja wciąga w przygody okraszone miłością, zdradą, sporą dawką namiętności, ale i brutalnymi scenami. Stopniowe wprowadzanie przez autora ważniejszych postaci pozwala czytelnikowi lepiej je poznać i łatwiej wszystkie zapamiętać.
Postać Dagome nie jest wyjęta z kapelusza. Po raz pierwszy spotkałam się z tym imieniem w historyczno-fantastycznej powieści Zbigniewa Nienackiego "Dagome iudex” („Historia sekretna”), której bohaterem jest żądny władzy Dago.
Podoba mi się styl Daniela Komorowskiego. Mnoży on opisy sytuacji i dzięki temu akcja gna do przodu jak rumak. Sugestywne opisy scenerii sprawiają, że w wyobraźni stajemy w szeregach wojów rozglądających po okolicy, zasiadamy do uczty i przysłuchujemy się rozmowom biesiadników. Jak już wspominałam jest wiele scen ukazujących brutalność niektórych bohaterów. Czasy to były okrutne a wiemy, że ludzie tworzą czasy, więc nie ma się co dziwić.
„Mieszko: Wyjście z cienia” to początek nowej serii, tym razem osadzonej w historycznych realiach Polski. Fabuła opiera się o hipotezy, więc nie ma co się czepiać, doszukiwać nieścisłości. Myślę, że najlepiej potraktować tę powieść jako fikcję z elementami historii, wtedy można przeżyć naprawdę ciekawą przygodę.
Zachęcam do lektury tych, którzy lubią historię, wartką akcję, opisy bitew i mroczną scenerię wydarzeń.