Na drugi tom od Lynette Noni czekałam z zapartym tchem. Jej pierwsza część pod tytułem ,,Szept" zachwyciła mnie swoją tajemniczością i aurą ośrodka eksperymentalnego. Dlatego znalazła się w mojej liście top pięć najlepszych książek 2021. Jednak z ,,Wrzaskiem" od pierwszych stron nie czułam takiej chemii, przez to strasznie ciągnęło mi się czytanie tej książki.
Po ucieczce z Lengradu (podziemnego ośrodka, w którym przez długi czas bohaterka była uwięziona), Alyssa zna już swój dar i potrafi go w pewien sposób kontrolować i wykorzystywać. Ta zdolność może jej się przydać przy ponownym spotkaniu i starciu z Vanikiem (naukowcem, który ma szaloną wizję świata). Jednak zanim do tego dojdzie Lyss pragnie ocalić swoich przyjaciół spod kontroli tego naukowca i poznać prawdę. Bo okazuje się, że dziewczyna żyje z fałszywymi wspomnieniami, których rozszyfrowanie i połączenie z pewnym uciekinierem sprawi, że dziewczyna dowie się, co tak naprawdę stało się z jej rodziną i jaką rolę przyjdzie jej odegrać w wyzwoleniu Mówiących.
Alyssa nie może nikomu ufać. Jest praktycznie zdana na siebie i na swoją obsesję dotyczącą Vanika, jednak Kael (jej przyjaciel z dawnych lat, który ją uratował) próbuje przebić się do głosu jej rozsądku... co nie daje dużo, bo dziewczyna i tak wybiera się na misję w celu uratowania swojego najbliższego przyjaciela. I całkowicie ją rozumiem... tyle że postąpiła ona bardzo lekkomyślnie i przez to mnie irytowała. Serio. Mam wrażenie, że ta roczna przerwa pomiędzy dwoma tomami sprawiła, że przestałam w pełni rozumieć motywy Lyssy. Jej zachowanie... a nawet przemyślenia z początku książki uznałam za nudne i irytujące, przez co strasznie ciężko było czytało się książkę mimo świetnego stylu autorki. Jednak sytuacja zmieniła się ok. 300 strony, kiedy akcja nabrała tępa i zaczęły się pojawiać pierwsze odpowiedzi na pytania oraz nowe wątki! Wtedy to wręcz płynęłam przez książkę aż do samego końca, który niestety nie zadowolił mnie w pełni. Eh... mimo odpowiedzi na główne pytanie — dlaczego to wszystko się wydarzyło i kto za tym naprawdę stoi oraz te pytania poboczne dotyczące rodziny bohaterki, to w głowie mam dalej pełno pytań dotyczące jej pamięci i tego, co wydarzyłoby się później. Tak samo ciekawi mnie ta trzecia organizacja, która pojawia się w książce i której jest stosunkowo mało... Ogólnie brakuje mi dalszego wyjaśnienia, mniej więcej podobny niedosyt czułam przy ostatnim tomie trylogii ,,Więzień Labiryntu". Niby jestem zadowolona... ale nie do końca.
Może to ma związek z tym że książka według mnie była nierówna. Mimo akcji, która rozgrywała się przed tym przełomowym momentem ok. 300 strony, to nie była dla mnie aż tak ciekawa... a kolejne wydarzenia np. po Luna Parku z samego początku książki uważam za nieco przegdane.
Dlatego mimo świetnego stylu autorki, dobrego jak na mój gust zakończenia (bo jednak na większość pytań uzyskałam odpowiedzi) i posiadania genialnych i różnorodnych bohaterów (nawet to, że Lyssa i Cami mnie często irytowały swoją bezmyślnością, to uznaje je za dobre postaci), nie mogę dać tej książce więcej niż 6/10.
Jednak nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała, że warto mimo wszystko przeczytać tę duologię. Bo historia jest warta świeczki, a zwłaszcza ,,Szept" który dalej według mnie jest genialny.