Dzień po premierze "Miasta Szkła" autorstwa Cassandry Clare, wybrałam się z moją kuzynką na zakupy, a przy okazji miałam kupić sobie trzecią część "Darów Anioła". Nieźle się wtedy wkurzyłam, ponieważ przeszukałyśmy całe Opole i nigdzie nie mogłyśmy jej znaleźć, bo albo jeszcze nie zamówili, albo już wyprzedali. W końcu w jednej z najmniejszych księgarni, jakie w życiu widziałam, znalazłam mój wymarzony egzemplarz.
Trzeci tom jest głównie opisem wojny Nocnych Łowców i Podziemnych z demonami oraz samym Valentinem. Są tutaj również przeplatane różne historie oraz opowieści z przeszłości. W końcu wszystko się wyjaśnia, a bohaterzy dostają odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Pewnie większość fanów tej trylogii ucieszy sprawa pomiędzy dwójką głównych bohaterów - Jace i Clary.
Dlaczego tak późno publikuję recenzję na temat tej książki? Ponieważ nie chciałam umieszczać tutaj przesyconej moimi emocjami opinii, po której pewnie uznalibyście, że jestem psychiczna, albo jeszcze gorzej. Tak więc postanowiłam napisać nową, nieco łagodniejszą, ale również bardzo pozytywną.
"Miasto Szkła" można określić jednym prostym zwrotem, który wydobył się z moich ust, kiedy przewracałam ostatnią stronę: "Ja p*erdolę!". Przez chwilę nie mogłam się uspokoić i pojąć co się przed chwilą stało. To było takie dziwne, ponieważ ta książka wzbudziła we mnie takie emocje. momentami, podczas jej czytania, musiałam odkładać ją na miejsce, przez nawał, np. bicia serca. Strasznie przywiązałam się do wszystkich bohaterów i pokochałam ich tą specyficzną miłościom. Nagle wróciło to uczucie, które wiele lat temu sprawiło, że pokochałam czytać. Przypomniałam sobie, jakie to jest uczucie i jak ono na mnie wpływa, zrozumiałam dlaczego właściwie uwielbiam to i kocham.
Co do samej treści powieści, to jest rewelacyjna. Nie chciałabym niektórym psuć przyjemności, ale muszę to gdzieś z siebie wyrzucić. biorąc na tapetę bohaterów, pierwsze co mi się rzuciło w oczy to niezwykła przemiana Jace'a, który w tej części pokazał w końcu swoją wrażliwość i to, że wcale nie jest podobny do swojego ojca, jak opornie starał się o tym przekonać. Mamy tutaj diametralną różnicę pomiędzy tym szesnastolatkiem z poprzednich części a siedemnastolatkiem z tego tomu. Mogę śmiało powiedzieć, że jest to jedna z najlepiej zbudowanych, dopracowanych i barwnych postaci, jakie do tej pory poznałam. Jace ma wszystkie cechy charakteru (i nie tylko), które mogą zawojować umysły młodych dziewczyn - jest arogancki, niegrzeczny, szczery, wrażliwy, upierdliwy, honorowy, przystojny, a przede wszystkim niezmiernie pociągający. Nadal wyobrażam sobie go, jako starszego faceta, gdyby pani Clare dodała mu ten rok, czy dwa - dla mnie byłby idealny.
Co do Clary - również ją uwielbiam. Zdobyła moją sympatię już na samym początku - rudowłosa, sprytna, uparta, emocjonalna dziewczyna, która zawsze musi postawić na swoim. Nie za bardzo jest pewna czego chce, czasami lubi krzywdzić innych. Mimo to ta dwójka pasuje do siebie - są jak idealna mikstura, połączona z dwóch składników. Wiedziałam, że w końcu znajdą sposób, aby być razem.
Reszta postaci również jest świetna - wampir Simon, którzy poświęcił się, aby uratować świat Nocnych Łowców; poświęcił również swoją nieodwzajemnioną miłość do przyjaciółki, bo chciał, żeby ona była szczęśliwa, a on tego szczęścia nie mógł jej dać. Do tego jest zabawny, on również się zmienił - stał się bardziej pewny siebie, zadziorny i w pewien sposób arogancki. Isabelle - ta sama piękność, która umawia się z niewłaściwymi facetami. Alec i Mangus - nie mogłam ich wymienić osobno; to jedno z najlepszych połączeń w tej książce (scena wyznania miłości przez czarownika jest bezcenna). Max - uroniłam jedną łezkę, mimo iż nie było go za wiele w książce. Jest również wiele innych postaci, równie ważnych, którzy przyczynili się do takiej, a nie innej oceny tej części.
Noc, którą zawaliłam, aby przeczytać dzieło Cassandry Clare, była warta podkrążonych oczu. Nie mogłam przestać o niej myśleć, nawet zaznaczyłam sobie najciekawsze momenty w całej książce, aby do nich wrócić. Ja jednak nie ubiorę tego najlepiej w słowa, sami musicie to przeżyć. Jest to niezapomniana przygoda, którą chciałabym przeżywać od nowa jeszcze raz, nie wiedząc co się wydarzy i jak się losy potoczą. Mimo iż książka skończyła się dobrze, ja zamknęłam ją ze łzami w oczach i z poczuciem, że coś pięknego się skończyło. Możecie mnie uznać za nie wiem do końca co, ale ja naprawdę płakałam kilka razy na tej książce - z tego powodu, że jest ona taka piękna.
Dużo czasu zajęło mi napisanie tej recenzji (mimo, że nie jest ona idealna), ponieważ ciągle nie mogłam się skupić. jest ona dość chaotyczna, więc nie zwracajcie uwagi na gramatykę. Polecam serię "Darów Anioła" wszystkim, a ja chylę czoła ku autorce. Jest ona zdecydowanie lepszą pisarką od Stephenie Meyer. Tak naprawdę, to mogłabym cały dzień pisać o tej książce.