Berlin, 1893 rok. Oskar jest berlińskim złodziejaszkiem, który pewnego dnia okrada dziwnego jegomościa i ucieka. Kilka minut później tajemniczy mężczyna odurza chłopca biały proszkiem, przez co Oskar traci przytomność. Parę godzin później budzi się w bogatym domu, okazuje się, że znalazł się "w gościnie" słynnego na całym świecie podróżnika Carla Fridriecha von Humboldta. Chłopiec poznaje jego siostrzenicę Charlotte i pochodzącą z Haiti przyjaciółkę Elizę. Humboldt informuje Oskara, że nie powiadomi władz o kradzieży portmonetki, jeśli chłopiec zostanie jego asystentem w podróży do Peru. Humboldt zamierza bowiem znaleźć legendarne podniebne miasto nazywane Miastem Pożeraczy Deszczu. Grupa przyjaciół wyrusza do Ameryki, by w okolicach Canon del Colca szukać ukrytej cywilizacji. Tymczasem tropem Humboldta wyrusza jego dawna przyjaciółka, amerykańska najemniczka Valkrys Stone, przepełniona żądzą zemsty za zniewagę sprzed lat...
"Miasto Pożeraczy Deszczu" to fascynująca powieść przygodowa, która wciąga już od pierwszych zdań. Thomas Thiemeyer stworzył świetną historię, w kreowaniu której wykorzystał mity i legendy o tajemniczym mieście Inków, które przetrwało XVI-wieczne najazdy hiszpańskich konkwistadorów. Autor stworzył atrakcyjną fabułę książki dzięki wykorzystaniu postaci historycznych takich jak Aleksander von Humboldt czy Leonardo da Vinci, których historia łączy się z postaciami będącymi wytworem wyobraźni twórcy. Dzięki temu zabiegowi fabuła nabiera cech prawdopodobieństwa.
Autor bez wątpienia ma dużą wiedzę o przyrodzie i topografii Peru, dzięki czemu opisy penetrowanego przez podróżników terenu są barwne i działają na wyobraźnię. Czytelnik ma wrażenie, że razem z bohaterami przemierza tereny wokół rzeki Colki i odnajduje w sobie ducha odkrywcy. Myślę, że książka zyskuje wiele na wprowadzeniu barwnej postaci Valkrys Stone, czerwonowłosej wojowniczki, której nie może pokonać żaden mężczyzna. Zyskuje pewnie dlatego, żejest to postać najbardziej skomplikowana psychologicznie. Pozostałe są nieco bardziej szablonowe. Byłam ciekawa, jak zostanie rozwiązana sprawa konfrontacji Valkrys i Humboldta. Jeśli chodzi o kreację postaci, to standardem w powieściach przygodowych (który zwykle się sprawdza) jest wprowadzenie grupy przyjaciół, którzy wyruszają w nieznane.
Wartka akcja, malownicze (nienużące) opisy przyrody i krajobrazu, sympatyczni bohaterowie oraz wzruszające zakończenie, czyli wszystko, czego domagamy się od powieści przygodowej. Polecam "Miasto Pożeraczy Deszczu" - nie tylko młodzieży.
OKIEM EDYTORA: książka ma bardzo ładną okładkę, która idealnie pasuje do gatunku, a tekst główny jest złożony odpowiednim fontem, dzięki czemu książkę czyta się z przyjemnością. Jednak twarda oprawa i papier o dużej gramaturze sprawiają, że książka jest dość ciężka. Nie podoba mi się również połączenie krojów szeryfowych i bezszeryfowych w tytule i podtytule na okładce oraz stronie tytułowej.
Moja ocena: 5/6