„Najważniejsze jest to, co czujesz, a często złudne to, co widzisz i słyszysz.”
Zdarza się, że przebywając w jakimś miejscu mamy wrażenie, że już tu byliśmy, albo jakaś sytuacja, którą przeżywamy teraz, już się wydarzyła, a my ponownie jesteśmy w tych samych okolicznościach. To odczucie z reguły jest bardzo realne i ten element wykorzystała pani Jolanta Kosowska w swojej najnowszej powieści pt.: „Déjà vu”
Rafał Wroński jest lekarzem i wykładowcą etyki zawodowej. Po kilku latach emigracji, wrócił jakiś czas temu do Polski, z której wyjechał po studiach. Początkowo mieszkał w pokoju wynajętym z polecenia swego przyjaciela, Konrada, ale my go poznajemy, gdy dwa dni temu udało mu się znaleźć niemal idealne miejsce do zamieszkania i wypoczynku po pracy. Lokal obejmuje piętro domu wolnostojącego i składa się z pięknego tarasu i czterech pokoi, a właściwie trzech, bo czwarty pokój jest cały czas zamknięty. Jego wystrój sprawia wrażenie jakby tam czas się zatrzymał. Od swego przyjaciela Konrada dowiaduje się, że dom należał do Marco i jego ukochanej Anny, a kot, którego przejął Rafał od poprzedniego właściciela, ma na imię Murano i lubi sardynki. Rafał zaczyna pracę na Akademii Medycznej na stanowisku, które wcześniej zajmował Marco Brzeziński. Niestety, Marco zmarł i teraz Rafał przejmuje jego studentów. Co się stało z Anią, nikt nie wie.
O relacji i miłości Marco i Anny dowiadujemy się z opowieści Konrada i z pamiętnika Ani, którego treść przeplata się z tym, czego doświadcza główny bohater. To jednak nie są jedyni narratorzy. Marco Brzezińskiego poznajemy lepiej na podstawie wspomnień jego studentów, którzy z początku nieufnie podchodzą do nowego wykładowcy, ale chętnie opowiadają mu o jego poprzedniku. Przy okazji poruszane są ważne kwestie natury moralnej, gdyż dotyczą one podejścia lekarzy i osób opiekujących się pacjentami śmiertelnie chorymi oraz empatii wobec nich i ich rodzin. Z opowieści studentów wyłaniają się też inne tematy, z którymi borykają się młodzi ludzie. Rafał próbuje ich przekonać, że nie chce zastąpić Marco, lecz poznać jego fenomen. Postać Marco coraz bardziej go fascynuje, zwłaszcza gdy czyta zapiski Anny. Rafał tak mocna angażuje się w ich historię, że ma wrażenie, jakby to on był w ciele Włocha… i sam już nie wie, czy to sen, czy jawa.
Pani Jolanta Kosowska z każdą swoją powieścią zabiera nas w różne zakątki świata, które kocha i ma do nich sentyment. W słowie wstępnym do powieści „Déjà vu” zdradza nam, że pomysł na jej napisanie przyszedł do niej, gdy przebywała jakiś czas temu w Wenecji ze swoimi znajomymi. Gdy siedziała na schodach przy Canal Grande, nagle miała wrażenie, że to, co widzi i czuje to sen, a to, co dzieje się wokół, nie dzieje się naprawdę. „Miałam wrażenie, że to nierealny świat, pełen iluzji, aktorów zmieszanych z tłumem, przygodnych widzów, sprytnie wciąganych w wymyślony przez kogoś, jeszcze niezrozumiały i nielogiczny scenariusz.” Poczuła, że w tym mieście czas biegnie inaczej, jakby niezależnie, w którym splatają się ze sobą przeszłość, teraźniejszość i przyszłość i może wydarzyć się tutaj wszystko. Po raz pierwszy powieść ukazała się w 2013 roku, a teraz ponownie, z nieco ulepszoną wersją i piękną okładką gości na księgarskich półkach.
Fabuła rozwija się w kilku wątkach i w dwóch płaszczyznach czasowych. Wydarzenia z przeszłości, dotyczące domu i związanych z nimi osób dowiadujemy się ze wspomnień Konrada i pamiętnika Anny, ale też innych osób, którzy wyłaniają się w trakcie wgłębiania się w tę historię. O urokach Wenecji i wydarzeniach, jakie miały tam miejsce poznajemy też z opowieści Paolo, przyjaciela Marco, który w pewnym momencie włącza się do fabuły i niektóre wydarzenia widzimy jego oczami. Uzupełniają ją zwierzenia studentów, które są ujęte w osobne narracje pokazywane z punktu poszczególnych słuchaczy. Z tych zwierzeń wyłania się coraz bardziej spójna fabuła, która na początku była trochę niejasna. Jest to ciekawa forma opowieści, z którą do tej pory się nie spotkałam.
Autorka absorbuje naszą uwagę z każdym kolejnym rozdziałem, dzięki uporządkowanemu, działającemu na wyobraźnię stylowi pisania. Jest w nim wprawdzie trochę więcej opisowych partii materiału, ale nie są one nużące w tym przypadku, lecz oddające charakter danego miejsca i klimat towarzyszący wydarzeniom. Zastosowane zabiegi literackie dają poczucie estetyczne, klarowne i bez problemu zaczęłam żyć tym, czym żyją bohaterowie. Z pewnością powieść wyróżnia się wpleceniem tematu déjà vu, co daje nieco mistyczną otoczkę tej powieści. Ja osobiście lubię tego rodzaju wątki, więc było to dla mnie fascynujące.
W bardzo zgrabny i nietypowy sposób poznajemy Marco Brzezińskiego, który wprawdzie już nie żyje, ale jest obecny przez całą powieść. Żyje we wspomnieniach pojawiających się osób i w słowach spisanych przez jego ukochaną. Jego postać stopniowo zaczyna być coraz pełniejsza, barwniejsza i znacząca. Podobnie jest z opowieścią o miłości Marca i Ani oraz późniejszych wydarzeń, już po śmierci Marco.
"Miasto jakby wyjęte ze snu albo z bajki, wymarzone i wyśnione, tak nierzeczywiste i nierealne, że aż trudno uwierzyć, że ono istnieje naprawdę”
Atutem są przepięknie opisy Wenecji, jej charakteru smaków, ludzi, zwyczajów, malarstwa, aury i wrażenia, jakie wywołuje u bohaterów. Powieść zabiera nas też w inne przeurocze miejsca,, które położone są wokół tego miasta, tworząc ich wizerunek obrazami namalowanymi słowami działającymi na wyobraźnię. Autorka napisała o niej tak, że chciałoby się tam pojechać i zobaczyć to wszystko na własne oczy. Niemal namacalnie możemy poczuć jej urok, klimat i magię, która się wokół otacza. Ukazała różne oblicza tego miejsca w szczególny sposób. Nie tylko oczami osoby spoza Włoch, ale przede wszystkim oczami Wenecjanina, który kocha to miasto całym sobą. Wplotła przy okazji informacje o historii Wenecji, budynkach, sztuce ukazując jej tajemnice, urokliwe zaułki, ale też wnikając w ludzkie serca, którzy są z tym miejscem związani. Wyraźnie czuć emocje, jakie emanują z ludzi związanych z Wenecją i nie tylko z nią, ale z każdym zakątkiem Włoch. Wyłania się z tych wątków opowieść o miłości ponadczasowej, pięknej, niezwykłej i wiecznej. Nie tylko tej między kobieta i mężczyzną, ale też takiej, która związana jest z miejscem rodzinnym, będącym zawsze w naszych sercach.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem Zaczytani.pl
Tajemnicza Wenecja, okrutna klątwa i wieczna miłość. Rafał Wroński, lekarz i wykładowca etyki zawodowej, po latach emigracji próbuje na nowo ułożyć sobie życie w Polsce. Na Akademii Medycznej obejmu...
Tajemnicza Wenecja, okrutna klątwa i wieczna miłość. Rafał Wroński, lekarz i wykładowca etyki zawodowej, po latach emigracji próbuje na nowo ułożyć sobie życie w Polsce. Na Akademii Medycznej obejmu...
Jolanta jak zawsze w Swoich powieściach przenosi nas w swój świat. Nawet jeśli nie byłeś nigdy w Wenecji, to podczas czytania masz wrażenie, że tam jesteś wraz z bohaterami książki. Widzisz ją ich oc...
Rafał Wroński po latach emigracji wraca do Polski, gdzie ma przejąć stanowisko wykładowcy na Akademii Medycznej, po swoim poprzedniku. Jednak szybko okazuje się, że nie tylko to będzie miał z nim wsp...
@dosia1709
Pozostałe recenzje @Mirka
Co kryją mury Mulberry Tales?
@Obrazek „Nie wiara wpływa na to, jakimi ludźmi jesteśmy, tylko to, jak sami postrzegamy moralność.” Kilka miesięcy temu skończyłam czytać "The paper dolls", pierw...
@Obrazek „Są słowa, które zapadają człowiekowi głęboko w pamięć.” Czasami spotykamy jakąś osobę, która wydaje się nam znajoma, ale nie jesteśmy w stanie osadzi...