Strach towarzyszy nam w różnych sytuacjach i może przybierać wiele postaci. Nie ma na świecie człowieka, który by się czegoś nie bał. Czy jednak można w jakiś sposób zwalczyć swoje lęki, albo przynajmniej stawić im czoła?
Nathan McCarnish ucieka. Od pracy, od swego normalnego życia, od agenta, a przede wszystkim od sławy, której przysporzyła mu napisana przez niego książką "Szepty". Ucieka również od myśli, że jakiś nastolatek pod wpływem jego dzieła strzelił sobie w głowę. Chce zostawić to wszystko za sobą i rozpocząć nowe życie w miasteczku, z którym wiąże go kilka miłych wspomnień. Szybka wyprowadzka z Nowego Jorku, zmiana akcentu i nazwiska i już znajduje się w drodze do Nonstead, do miejsca pełnego tajemnic.
Jedną z pierwszych poznanych przez Nathana osób jest kobieta, która od razu wie kim on naprawdę jest. Jego dzieło jest jej znane i dlatego sądzi ona, że mężczyzna zna on się na tym prawdziwym strachu, o którym napisał w swoich opowiadaniach. Prosi go więc o pomoc, gdyż jej córka rozmawia z demonem, a ona nie wie co z tym zrobić. Pisarz, mimo braku wiedzy w tym temacie, wciąga się w sprawę matki i córki, jednak po pewnym czasie zauważa, że więcej mieszkańców miasteczka ma swoje przerażające tajemnice. Nonstead opanowały strach i groza, a Nathan stawia sobie za cel odkrycie, dlaczego tak się stało.
Wrażenia i rekomendacje
Marcina Mortkę poznałam czytając jego opowiadanie w zbiorze "Strasznie mi się podobasz" i już wtedy, poprzez ten krótki tekst, zdecydowałam się, że muszę sięgnąć po coś więcej jego autorstwa. Traf chciał, że padło na wydane ostatnio przez Fabrykę Słów "Miasteczko Nonstead". Z reguły nie czytam horrorów ani thrilerrów, ponieważ później nie mogę się z nich otrząsnąć. Tym razem jednak powiedziałam sobie- wytrwam- i była to zdecydowanie bardzo dobra decyzja.
Strach, groza i wszechobecna tajemnica. To są główne elementy książki p. Mortki. Niesamowite podejście do tematu naszych lęków i ich wyobrażeń połączone z lekkim piórem sprawiły, że "Miasteczko Nonstead" jest świetnym thrillerem psychologicznym. Nie ma w nim obrzydliwych krwawych scen, ani morderców wyskakujących z ciemnych kątów mieszkania. Jest za to sporo zagadek i niezwykłych wydarzeń.
Akcja rozgrywa się w USA w miasteczku Nonstead. Główną postacią jest Nathan, narracja jest trzecioosobowa, a język adekwatny do historii. Dialogi nie są pustą wymianą zdań, a opisy nie nużą tylko dodają opowieści charakteru. Atmosfera jest mroczna i dodatkowo podkreślana przez złe warunki pogodowe (ciągłe wichury i ulewy). Klimat jaki towarzyszy historii jest nie do podrobienia i sprawia, że czytelnik często ma gęsią skórkę. Postacie drugoplanowe są zwykłymi, przeciętnymi ludźmi, którzy muszą radzić sobie w życiu codziennym ze swoimi najgorszymi koszmarami, które nagle zaczęły ich nawiedzać.
Gdybym miała porównać tę książkę do czegoś podobnego, to pewnie byłby to serial "Supernatural". Nie jest to jednak w 100% dobre odniesienie, gdyż w historii p. Marcina nie ma tego całego amerykańskiego kiczu i emocjonalnych rodzinnych scenek, którymi raczy nas ta filmowa produkcja.
Nonstead to miejsce, gdzie strach może dopaść każdego i to w dowolnym momencie jego życia. Nikt nie jest bezpieczny i nie może przed nim uciec. Ja zdecydowanie dałam się wciągnąć tej historii i cieszę się że wyszła ona spod pióra polskiego pisarza. Jestem pewna, że gdyby było więcej tego typu thrillerów, częściej bym po nie sięgała. Polecam!