Miasteczko Anterrey. Znamię recenzja

Miasteczko Anterrey” to książka ,która łączy  dwa wątki. W małym miasteczku dochodzi do zaginięć. W tym samym czasie pisarz AnAnthony traci pamięć, próbuje sobie przypomnieć kim jest. Zaczyna być przekonany, że Barbara z którą mieszka jest w rzeczywistości obcą osobą. Gdy w miasteczku ginie kolejna osoba - tym razem kobieta, detektyw i jej sąsiad Richard Murray rozpoczyna śledztwo.

Bardzo spodobał mi się klimat - małe i nieco senne,zagubione  miasteczko to chyba zawsze dobry pomysł na kryminał :). „Światła w oknach napawały ciepłem i bezpieczeństwem mieszkańców, nieufnych wobec mroku Anterrey. Nikt nie wyglądał przez okno; być może z braku ciekawości, a może ze strachu (...)”. Historia trzyma w napięciu do ostatniej strony , a autor nie szczędzi szczegółowych opisów zbrodni.  Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie pomysł na bohatera - mężczyznę z amnezją. Przy tylu dziewczynach, miło jest sięgnąć po książkę, w której jest coś świeżego mimo niewielkiej ilości stron!