Miasteczko Anielin.
Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach znalazłoby się grono osób, które chciałyby w takim miejscu zamieszkać. Mała miejscowość gdzie wszyscy wszystkich znają i troszczą się o siebie nawzajem, do tego spokój i cisza. Właśnie do Anielina zaprosiła nas Iwona Mejza w swojej książce „Przyjaciółka”.
Autorka tej powieści przedstawiła nam zarysy losów wielu mieszkańców Anielina. Pokazała, że każdy z nich jest inny, ma swoje sekrety i swoją historię. Jednak w pierwszym tomie cyklu Miasteczko Anielin Iwona Mejza skupiła się bardziej na losach Marty i jej rodziny.
Kilka lat temu do Anielina zawitała Marta wraz ze swoimi rodzicami i malutką Polą. Wprowadzili się do domu na obrzeżach miasta. Choć byli obcy w tym mieście, bardzo szybko udało im się wpasować w klimat małej miejscowości. Przez cztery lat żyli w ciszy i spokoju. Ciesząc się z tego, co mają. Jednak jak to w życiu bywa, nigdy nie może być za spokojnie. Pewno letniego dnia do ich ogrodu wszedł nieznajomy, który przestraszył sześcioletnia Polę. To wydarzenie oraz szereg następnych spowodowały, iż Marta przestała czuć się bezpiecznie. Do tego główna bohaterka musiała się zmierzyć ze sprawami z przeszłości.
Czytając tę powieść, miałam wrażenie, iż nic nie jest w stanie zakłócić sielskiej atmosfery. W książce autorka przedstawiła nie tylko pozytywne zdarzenia, ale i tragiczne historie, jednak nie popsuło to klimatu.
Co do bohaterów to jedną z najlepiej wykreowanych postaci jest mała Pola. Dziewczynka skradła moje serce od samego początku. Chociaż ma dopiero sześć lat i od września idzie dopiero do zerówki, to jest nadzwyczaj rozwinięta. Powiedziałaby, że zachowuje się jak mały dorosły. Potrafiła Marcie przypomnieć o pracy, martwiała się, jak poczują się inni, czy nie zrani ich swoim zachowaniem. Uwielbiała też sama czytać książki. Jednak pomimo swojej „dorosłości” nie straciła uroku dziecka.
O innych postaciach również nie mogę powiedzieć złego słowa, ponieważ każdy bohater stworzony przez Iwonę Mejze jest niesamowity, ma inny charakter i historię. Autorka przedstawiła nam na przykład dystyngowanych braci Ksawerego i Teofila Pruskich, którzy kojarzą mi się z dwudziestoleciem między wojennym. Panowie prowadzą urokliwą księgarnię, do której sama chciałabym zajrzeć i spędzić w niej czas. Poznajemy też zrzędliwą, wszystko wiedzącą kioskarkę – Felicję Kotkową. Mamy też charakterną babcie Czesię, która postanowiła się przenieść do swojej wnuczki Marty i pomóc jej w ciężkich chwilach. Czy temperamentnego Romano właściciela pizzerii, który jest pół Włochem, pół Polakiem.
Podsumowując: Iwona Mejza zaprosiła nas do sielskiej miejscowości Anielin, ale nie takiej przesłodzonej i cukierkowej, tylko do miejsca, w którym dzieją się zwyczajne rzeczy, za to może codzienność upływa nieco wolniej. Iwona Mejza zapoznaje nas ze słodko – gorzkimi losami mieszkańców, przygotowując na kolejne tomy cyklu. Polecam tę powieść każdemu, kto chce odpocząć, czy też oderwać się od otaczającej go rzeczywistości. A ka już nie mogę się doczekać kolejnych tomów!