Miłość ma smak halloumi recenzja

Freya uwielbia gotować. Pracuje w restauracji, ale nie czuje się doceniana. Kiedy jej autorskie danie zostaje wprowadzone do menu podpisane nazwiskiem kolegi, coś w niej pęka. Odchodzi z pracy, rozstaje się z chłopakiem, a chwile potem wylatuje na Cypr, gdyż zakwalifikowała się do wymarzonego konkursu kulinarnego.

Słońce, plaża, śródziemnomorska kuchnia… czego chcieć więcej? Czy Freya spełni swoje kulinarne, zawodowe marzenie?

☀️☀️☀️

Tyle z opisu.

Książkę czytało się w porządku. Lekka, niezbyt wymagająca lektura - w sam raz na urlop czy jako przerywnik między poważniejszymi tytułami . Trochę się pośmiałam, troszkę się wzruszyłam. Ale czy zostanie w mojej pamięci na dłużej? Zdecydowanie nie, niestety :)

Główna bohaterka momentami wywoływała we mnie dziwne emocje: trochę rozśmieszała, a jednocześnie czułam się zażenowana i też zdezorientowana jej zachowaniem 🤣

Sam pomysł na konkurs kulinarny - super! Ale jego poprowadzenie… No mogło być lepsze 🙈 a półfinał… No nic nie będę mówić, ale był trochę śmieszno-tragiczny 🤣

Książki nie oceniam źle. Była po prostu lekka, nie wymagała ode mnie dużego skupienia, czytała się szybko - a tego potrzebowałam w tym momencie. Wiadomo, to jest romans, nie ma co oczekiwać fajerwerków, powiewu nowości na każdej stronie. Ale jednak fajnie by było, gdyby główna bohaterka nie była tak często powodem zażenowania u mnie, czytelnika. I wiecie, cała koncepcja konkursu kulinarnego. Ja naprawdę, ale to naprawdę czułam w tym ogromny potencjał! To można było tak świetnie poprowadzić… a tu było okej i nagle coś, co mogło być naprawdę genialnym punktem kulminacyjnym , zostało tak zepsute… trochę śmieszne, trochę tragiczne, trochę infantylne i … mi osobiście totalnie nie pasowało takie rozwiązanie sprawy i czuje sie zawiedziona.

Czułam klimat wakacji, plaży, słońca, przepysznej kuchni (uwielbiam kuchnię śródziemnomorską!) , spedzilam - mimo wszystko - dobry czas z tą książką. Po prostu dla mnie, po opisie, był tu o wiele większy potencjał :) mimo tego, nie żałuje. Naprawdę fajny, luźny przerywnik pomiędzy innymi książkami.