Ta książka sprawia, że nie wiesz, jak zacząć rozmowę o niej. Pytania kumulują się w głowie, mieszają z domysłami i niedowierzaniem. Coś, co wydaje się niemożliwe, nagle okazuje się faktem i to wszystko wywołuje czytelnicze otumanienie. Dlaczego? Sekret tkwi w bardzo sprytnie skonstruowanej fabule, przemyślanych wydarzeń i gry czasami. Mamy teraźniejszość oraz wspomnienia, które jak literackie retrospekcje przywołuje autorka. To poniekąd zlepek slajdów z tego, co było i tym, jakie to wszystko przyniosło skutki.
Przeszłość nigdy nie odchodzi. Wodzi za nos i jednocześnie mami, zwłaszcza gdy spowija ją mgła tajemniczości. Mgła, przez którą nie możesz się przebić. Bo jak dojść prawdy, gdy zlepiasz ją z fragmentów rozmów, z domysłów i z własnej pobocznej obserwacji?
Wraz z Tomkiem, głównym bohaterem „Długiej letniej nocy” próbujesz na wzór literackiego reżysera, odtworzyć fakty, by tym samym znaleźć odpowiedź na pytanie – co się stało z jego żoną, Elizą?
Oto jesteś w Rusałce, ośrodku agroturystycznym.
Wczasy. Połowa sierpnia. 2005 rok.
Grupa dorosłych.
I jedna długa letnia noc, która wszystko zmienia. Wszystko i wszystkich. Jedna noc, po której nikt nie jest tym, kim był wcześniej. Zmieniły się i psychika i osobowość. Z tego pobytu każdy wrócił „(...) stęskniony, ale jednocześnie jakby coś w nich... jakby trochę skamieniało (…) coś się w nich zmieniło, ale nie z wierzchu... tylko tak jakoś głęboko”. Czy to ich wzajemny wpływ na siebie? Czy to może dziwny zbieg okoliczności? A może odludna Rusałka? Czy może wydarzyło się coś, co miało tak ogromny wpływ na każdego? Co się stało w połowie sierpnia 2005 roku?i dlaczego jedna z osób, Greta, zaginęła?
Do zagadkowej przeszłości i myśli o niej dochodzą sny. Koszmarne. Nieskładne, ale i zagadkowe. Ich realizm zaburza racjonalność. Powodują dezorientację. Bohaterowie lawirują kila centymetrów ponad ziemią nie wiedząc, co jest prawdą, a co złudzeniem.
Koszmary i ich głód zaczynają opanowywać człowieka.
I pytanie dźgające cię w ramię - co się wydarzyło podczas wakacji w sierpniu?
Letycja Gall, to nieprzewidywalna autorka. Zaskakuje w momentach, gdy się tego nie spodziewasz. Fabułę podaje nam w otoczce mgły, przez którą trudno cokolwiek dostrzec, trudno się przez nią przebić. To jak sukno, które skrywa tajemnicę, a tą musisz sam odnaleźć. Musisz odważyć się zrobić pierwszy krok, zadać pierwsze pytanie... Tylko tak poznasz prawdę „Długiej letniej nocy”. Letycja Gall lawirując wydarzeniami sprawia, że trudno oderwać się od czytania. Powieść pochłania na wzór i podobieństwo trójkąta bermudzkiego, który wyrzuca poza swój obręb dopiero po skończeniu czytania. Wypluwa wręcz, bo tak dajesz się oplatać fabułą.
Autorka stawia czytelnika na cienkiej linii rozpiętej pomiędzy przeszłością, a teraźniejszością i każe wysupływać fakty. Układają się one w twoich dłoniach i trzymasz balans. Nie boisz się wysokości. Z tych elementów układasz obraz prawdy.
W powieści mistycyzm splata się z racjonalnością. Prawda próbuje być karykaturą samej siebie, a bezpieczny dotychczas świat śmieje ci się w twarz.
W „Długiej letniej nocy” ugrzęźniesz. Zatracisz się w czytaniu. Zaufasz autorce, która bawi się twoim umysłem i robi to tak dobrze, że poddajesz się. Przeżywasz personalnie historię, o jakiej czytasz, a po lekturze nie jesteś już... sobą.
#agaKUSIczyta