Chcielibyście poznać historie i sekrety związane z jedzeniem? Musicie koniecznie przeczytać Sekrety jedzenia Andrzeja Fiedoruka. Książka wydana przez Księży Młyn Dom Wydawniczy formą i treścią zdecydowanie przypomina serię o Sekretach Miast, więc od początku wiedziałem, w jaki sposób została napisana niniejsza lektura.
Pan Andrzej Fiedoruk, białostocczanin z urodzenia, jest znakomitym znawcą tematyki kulinarnej i historii związanej z tym, jakże obszernym tematem. Regionalista łączy w swoich książkach wiedzę na temat danego terenu i historią kulinarną. Napisał ponad 50 książek! Dodatkowo jest autorem artykułów, które zamieszczane są w Polityce. Prowadził również audycję radiową Kipi kasza kipi groch w radio Białystok. Nie zapomina też o młodzieży, dla której przygotowuje warsztaty z dziedziny kulinariów. Można śmiało stwierdzić, że wybitnym specjalistą i pasjonatem tematu jedzenia i wszystkiego, co z tym się łączy.
Dlatego też niezwłocznie wziąłem się za kulinarną ucztę, przelaną na karty książki. Trzeba przyznać, że sama okładka i oprawa książki zasługuje na uznanie. Twarde wydanie, bardzo dobrze szyte, daje gwarancję, że książka nie rozleci się po jednym, lub kilkunastu przeczytaniach. Projektantka okładki, pani Anna Skurska, dołożyła wszelkich starań, by wprowadzić czytelnika w świat jedzenia. Mamy tutaj suto zastawiony stół z dawnych czasów, stare sprzęty dawnych kuchni, sklepowe półki zastawione pieczywem, nie takim, jaki mamy teraz na regałach w marketach. Rzuca się w oczy beczka, zapewne z kiszoną kapustą, przy której stoją gospodynie.
Czego dowiemy się z tej, jakże ciekawego woluminu? Czy historia i sekrety związane z jedzeniem mogą nas zaskoczyć?
Wrócę do mojego tytułu z nagłówka, który zdecydowanie rzucił mi się w oczy podczas czytani rozdziału dotyczącego naszej epopei narodowej, czyli Pana Tadeusza, Adama Mickiewicza. Nasz wieszcz przekazał nam obraz życia polskiej szlachty, na przykładzie Soplicowa. Jednak pan Fiedoruk nie zgadza się z Mickiewiczem. Twierdzi, że obraz przerzucony na karty epopei znacznie różni się od tego, co w tamtych czasach mogło dziać się w kuchni i w czasie przygotowań do spożywania posiłków. Zapewne niektórym panom spodoba się to, że mężczyźni zaczynali dzień od kieliszka wódki, by w ten sposób pobudzić organizm do życia i przy okazji zaostrzyć apetyty. Ciekawe co na to kobiety?
Poznamy tutaj również wiele historii związanych z jedzeniem w starożytności, w różnych krajach na świecie, ale też sporo dowiemy się z lokalnego, naszego terenu. Ciekawa jest historia jajek, a walka masła z margaryną, może nie na miecze, ale na smak może być iście interesująca. Czy konina była smaczna, bo jak tu zjeść swojego towarzysza podróży, gdy nie było innych środków lokomocji? Czy kanibalizm to potrzeba duchowa, czy czysto fizjologiczna? Kim była Lucyna Ćwierczakiewiczowa, jak przebiegało świniobicie na wsi (byłem świadkiem takich "ekscesów"), aż wreszcie dowiecie się, czy glutaminianu sodu i słynnej maggi należy się obawiać?
To zdecydowanie tylko kilka zagadnień, które poruszył autor. Nie sposób jeszcze zapomnieć o ulicznych saturatorach, jak wyglądała etykieta stołowa i co jada się w... kosmosie. A wszystko to ubarwiają czarno-białe ilustracje, mapy i faksymilia. Koniecznie się wybierzcie w niesamowitą podróż związaną z jedzeniem. Na pewno będziecie ukontentowani i na pewno mocno zgłodniejecie. A co do głodu i taki rozdział znajdziecie na kartach tego utworu literackiego.