RECENZJA
„MĘŻCZYZNA, KTÓREGO NIGDY NIE SPOTKAŁAM”
AUTOR: Elle Cook
WYDAWNICTWO: MUZA
Jak myślicie, można pokochać kogoś, kogo się nigdy nie spotkało tak na żywo?
„Cokolwiek dzieje się między nami, jest takie kruche, aż się boję, że przedobrzymy. Nigdy z nikim coś takiego mi się nie przydarzyło: całkowita otwartość, przyjaciel, który być może stanie się kimś więcej...”
„Mężczyzna, którego nigdy nie spotkałam” to nietuzinkowy słodko-gorzki, romans korespondencyjny. Wciągająca przepełniona ogromem emocji, napięciem, pełna zwrotów akcji, miejscami rozdzierająca serce historia o przewrotności losu z ważnym przesłaniem, która porwała mnie bezpowrotnie i czytałam z zapartym tchem. To książka, która jest zdecydowanie moim komfort book.
Autorka pokazuje, że życie potrafi zaskakiwać, raz dając, a raz zabierając.
Do samego końca nie byłam pewna, jak zakończy się ta historia Hannah i Daveya, co uważam za duży plus.
Autorka w lekki, przyjemny, pełny emocji i obrazowy sposób posługuje się językiem, zaciekawiając nas i wciągając w swoją historię.
Książka w większości napisana jest z perspektywy głównej bohaterki Hannah, chociaż również dostajemy rozdziały z perspektywy Daveya. Dzięki temu poznajemy ich dokładniej, zobaczymy ich emocje, uczucia, poznamy ich myśli.
Bohaterzy świetnie wykreowani, barwni, realnie nakreśleni, nawet drugoplanowe postacie bardzo dużo wnoszą do fabuły. Chociaż muszę przyznać, że bywały momenty, że bywali irytujący a ich decyzje niezrozumiałe, choć z drugiej strony ich rozumiałam.
Bardzo podobał mi się początek relacji pomiędzy Hannah i Daveyem.
Oboje się nie spieszą z niczym, są całkowicie otwarci na siebie, przyjaciele, którzy każdą rozmową zaczyna łączyć coś niezwykłego i staje się realne. Podobało mi się to, że ich relacja rozwijała się stopniowo, powoli, dając im szansę na poznanie się bardzo dokładnie mimo dzielącej ich odległości. A potem wszystko wywraca się do góry nogami. Rezygnują i nie potrafiąc zawalczyć o to co dla nich najważniejsze.
George, niestety z tym panem nie polubiłam się od samego początku. Niestety nie wiem dlaczego, ale od samego poznania tego bohatera, coś mi w nim nie pasowało.
„–'Tak zaczynają się wszystkie romanse: od czegoś miłego, od czegoś nieskomplikowanego, co łączy dwoje ludzi”.
Jeden przypadkowy telefon, na zawsze zmienia życie dwójce ludzi, którzy mieszkają na różnych półkulach.
Ten właśnie jeden przypadkowy telefon rozpoczyna, obiecującą przyjaźń między Hannah i Daveyem a z czasem ich relacja zaczyna się przeradzać w coś więcej, do czego boją się przyznać nawet przed samym sobą. Maja wiele planów, marzeń. Davey ma w niedługim czasie przeprowadzić się do UK.
Gdy wszystko zmierza ku dobremu i mają poznać się na żywo, los przewraca ich życie do góry nogami i stawia ich przed trudnymi wyborami, na które nie są gotowi. Chociaż wydaje się, że na zawsze utracili szansę na szczęście i miłość, wciąż o sobie myślą.
Żadne z nich nie spodziewało się tego, co naszykował dla nich przewrotny los.
-Czy w końcu Hannah spotkała wreszcie tego jedynego?
-Czy relacja między Hannah i Daveyem ma szansę się rozwinąć?
-Czy Davey zrezygnuje z Hannah?
-Czy Hannah zaakceptuje decyzje Daveya?
-Czy to, co łączyło Hannah i Daveya było tylko czymś ulotnym?
-Czy Davey się podda, dochodzą do kresu wytrzymałość i zrezygnuje?
‐ Co naszykował dla nich przewrotny los?
Polecam.
Friends to lovers, przewrotny los, telefoniczna pomyłka, emocje, romans, napięcie, powieść z przesłaniem, Hannah & Davey, słodko-gorzka historia, ciężka choroba,