Twórczość Camilli Läckberg uwielbiam od lat i jej saga o Fjällbace towarzyszyła mi przez duży kawał czasu. Kiedy więc w moje ręce wpadł Mentalista, nie mogłam doczekać się momentu, gdy będę mogła zabrać się za tę lekturę. Traf chciał, że książka musiała swoje odczekać, co przyznaję z przykrością. Teraz jednak nadszedł ten upragniony przeze mnie moment, by podzielić się z Wami swoimi odczuciami po skończeniu tej pozycji. Czy okazała się ona czymś odkrywczym? Odpowiedź poniżej.
W samym centrum Sztokholmu ktoś znajduje skrzynię ze zwłokami młodej kobiety. Nikt nie ma pojęcia, kim jest denatka ani dlaczego znalazła się w tak nieciekawej sytuacji. Policja staje przed pytaniem: czy był to nieszczęśliwy wypadek, czy też działanie szczegółowo zaplanowane? Policjantka Mina Dabiri postanawia zwrócić się o pomoc do znanego i cenionego Vincenta Waldera – specjalisty od mowy ciała i iluzji. Oboje szybko dochodzą do wniosku, że sprawa ta przypomina wcześniej dokonaną zbrodnię... Czy oznacza to więc, że mają do czynienia z seryjnym mordercą?
Zaczynając tę powieść, nie wiedziałam do końca, czego mogę się po niej spodziewać. Samo nazwisko autorki mówiło mi wiele, jednak nie na tyle, bym na coś konkretnego mogła się nastawić. Pierwsze strony okazały się nie tyle szokujące, ile niesamowicie wciągające... i już wtedy wiedziałam, że przepadnę całkowicie w tej historii.
Główna bohaterka, Mina Dabiri jest postacią zdecydowanie przyciągającą wzrok i uwagę czytelnika. Kobieta ma swoje tajemnice (o których z jakiegoś powodu nie można nawet wspominać), a także ogromną manię na punkcie czystości i dezynfekcji. Tak, ten aspekt bywał dość irytujący, ale ludzie bywają różni i nie ma co się temu dziwić. Przy tej bohaterce jednak chciałabym zauważyć, że w niemal każdym kryminale pojawia się policjantka/policjant z obsesją jakimś punkcie lub z jakimś uzależnieniem - nie wmówicie mi, że jest inaczej. 😉 W każdym razie, Minę polubiłam za jej pewność siebie, a jednocześnie taką skromność (choć nie wiem, czy rzeczywiście mogę to nazwać w taki sposób). Uważam ją za bardzo ciekawie przedstawioną postać.
Vincent Walder z kolei okazał się bohaterem, który dla mnie stał się taką wisienką na tym całym torcie. Vincent jest zafiksowany na punkcie liczb i one właśnie przewijają się przez całą powieść - wiem, że nie brzmi to ekscytująco, ale uwierzcie, że takie właśnie jest. W pewien sposób zżyłam się z tą postacią i do końca książki moja uwaga skupiona była głównie na nim i jego sposobie rozumowania. Jego również uważam za świetnie wykreowaną postać i cieszę się, że to właśnie jego wprowadzono do tej historii.
Sama przedstawiona tutaj sprawa kryminalna od samego początku wydała mi się jednocześnie niesamowicie wciągająca, ale i przerażająca. Rozwiązanie jednak całkowicie mnie zaskoczyło i szczerze? Chyba nigdy nie spodziewałabym się takiego właśnie zakończenie, choć w istocie było ono logiczne i przemyślane. W powieści nie brakuje elementów i fragmentów, przy których trzeba skupić się bardziej - uważam, że działa to tylko i wyłącznie na korzyść całości. Nie brakuje tutaj i pewnej tajemnicy z przeszłości, a co za tym idzie i retrospekcji – tym, którzy tego nie lubią, może to przeszkadzać, choć faktem jest, że tych fragmentów nie ma za wiele.
Mentalista to rewelacyjny kryminał, który napisany został przez niesamowity duet – znana autorka kryminałów i najprawdziwszy mentalista. To nie mogło się nie udać, a przynajmniej ja tak to widzę. Ten tytuł zdecydowanie trafia do mojej osobistej topki najlepszych kryminałów i z przyjemnością będę go polecać kolejnym czytelnikom. Jest to książka wciągająca, szokująca, a nawet w pewien sposób edukująca - jak dla mnie są to ogromne zalety. Jeśli lubicie twórczość Camilli lub po prostu zaczytujecie się w szwedzkich kryminałach (lub ogólnie w tym gatunku), to koniecznie sięgnijcie po tę pozycję.