Z czym Wam się kojarzy słowa Menorah? Pierwsze skojarzenia kierują nas w stronę judaizmu. I prawidłowo. Gdyż Menora to nazwa świętego, złotego, siedmioramiennego świecznika, ustawionego w Pierwszym Przybytku, a także używanego później w Świątyni Jerozolimskiej …
Dziennikarz Gero - w czasie trzęsienia ziemi – wpada do żydowskiego grobu. W zaciśniętej ręce nieboszczyka zauważa zwinięty rulon pergaminu, a w okolicach pleców sztylet. Od razu pojawia się pytanie, czyżby zmarły został zamordowany? Wszystkie znaki na to wskazują. Ale dziennikarza bardziej interesuje znaleziony dokument. Postanawia go odszyfrować. Wspólnie ze znajomym Antonem starają się odszyfrować ukryte na nim znaki. Dzięki pomocy innych osób poznają zakodowane hasło. Tropami tych symboli podążają śladem zamordowanego. W poszukiwaniu rozwiązań odwiedzą Francję, Włochy, a i dotrą do Krakowa. Ślady – jak się okazuje – są rozproszone po całej Europie.
Czytając tę powieść od początku odnosi się wrażenie, że autor to wielki artysta, który umiłował sztukę. Chociaż od początku pojawia się wątek kryminalny, to jednak tak naprawdę całe tło akcji stanowi kultura i sztuka Europy, piękne zabytki Francji, Włoch i oczywiście Polski. Bo również bohaterowie odwiedzą Kraków, poznają tajemnicze i urocze zakątki Wawelu, a i nie sposób nie wpaść na chwilę do żydowskiej dzielnicy tego miasta, Kazimierza. Bruno Wioska jest zafascynowany sztuką i kulturą, sypie jak z rękawa ciekawostkami na temat intryg europejskich władców, często uchyla rąbka tajemnicy, który nam jest tak mało znany. Można sobie świetnie przypomnieć, ale i powtórzyć historię poprzednich stuleci. A i dowiedzieć się czegoś, o czym nie piszą w podręcznikach szkolnych.
Co do samej akcji powieści, to toczy się ona bardzo szybko i warto. Bohaterom wszystko się udaje załatwić prawie że od ręki. Brakuje mi w tej powieści głębszego skomplikowania całego wątku kryminalnego, jest on bardzo czytelny i przewidywalny od samego początku. Napięcie jest, ale bardzo umiarkowane. Nie odczuwa się przyśpieszonego bicia serca, fabuła prowadzona jest delikatnie i bez większych emocji. Pomysł na wątek być może jest wart uwagi, ale nie wciąga i nie powoduje ciekawości, co będzie dalej.
Zbyt dużo w powieści jest przypadkowych zbiegów okoliczności, które ułatwiają dojście do prawdy, a to czyni historię od początku odkrytą dla czytelnika. Sama historia zaprezentowana jest zbyt delikatnie i subtelnie. Podana jest na przysłowiowej „tacy”.
Jeżeli ktoś lubi lekkie powieści z wątkiem kryminalnym, a dodatkowo okraszone dużą dozą opowieści historycznych, to gorąco polecam. Można miło spędzić czas bez podnoszenia sobie ciśnienia. A w gorące czerwcowe dni to nawet nie byłoby wskazane.