Hotel Angleterre recenzja

Melodramat w wojennej scenerii.

Autor: @Asamitt ·3 minuty
2019-11-19
Skomentuj
2 Polubienia
 Darzę pewnym sentymentem powieści opisujące losy ludzkie podczas wojny. W przypadku "Hotelu" II wojna światowa jest tylko fasadą do przedstawienia osobistych zmagań bohaterów. Zatem treść nie skupia się na opisie historii działań wojennych w Szwecji. Nie docieramy na front, gdzie rozgrywałyby się dramaty żołnierzy pośród ginących od kul współtowarzyszy, a w mroźne regiony północnej granicy szwedzko-fińskiej i to na bardzo krótko.
 Autorka początkowo oddaje głos Georgowi, skupiając się na grupie młodych ludzi powołanych do służby, na relacjach dowódca - podwładny i wszelkich konsekwencjach z tego wynikających. Druga część należy do Kerstin i jej perypetii podczas nieobecności męża. Natomiast ostatnia część to połączenie obu tych światów i lepsze zapoznanie się z bohaterami podczas odbudowywania relacji i stawiania wspólnego życia na nogi.
 
 To książka o rozdarciu i niezrozumieniu. Po kilkuletniej rozłące, mając za sobą i odmienne doświadczenia, ciężko jest zacząć znów razem żyć. Bagaż, którym jest obarczone jedno i drugie z małżonków wytrąca ich z równowagi. Oczywiste staje się w takiej sytuacji niezrozumienie i potrzeba poukładania wzajemnych stosunków na nowo. Czy gdy przejdzie się tyle cierpienia i wyrzeczeń można jeszcze liczyć na szczęście?
 Historia ludzi po przejściach, zapisana w specyficznych warunkach jakie dosięgnęły cały ówczesny świat, a jednak przedstawiona tak sucho, że trudno zdobyć się, nie tyle może na zachwyt, ale zrozumienie dla przeżyć bohaterów. Te są nakreślone bezbarwne. Nie wierzę ani Georgowi, ani Kerstin. Dla mnie najbardziej wiarygodna jest Viola ze swoimi przekonaniami i pomimo iż raczy innych kłamstwami jestem jej w stanie wiele wybaczyć. 
Mimo sześciuset stronicowej treści za mało uwagi poświęcono na rzeczowym odmalowaniu tragicznych wypadków podczas czteromiesięcznej służby Georga. Nie ma bogatego zobrazowanego życia w obozach oprócz wzmianek, że jest ziąb. A jak okrutne to warunki musiały panować może obrazować  fakt egzystowania w namiotach. Cały obóz to prowizorka, łącznie z dowodzącymi, którzy działają bardziej na szkodę rodakom, niż pomagają w obronie granic.  W tym samym czasie życie Kerstin może być uważane za typowe dla ludzi w latach czterdziestych XX wieku. Mówi się o kartkach na żywność i niby ludzie głodują, ale nie ma przedstawianych faktów, jak z problemem radzą sobie bohaterki. Kerstin gdzieś tam się udziela - jak to w mglistych opisach zanotowano - ale głównie interesują ją własne doznania. Przez co umniejsza nawet rolę mężczyzny w życiu swojej przyjaciółki Judit. W wypadku Kerstin otwierają się drzwi i jakbym wciąż słyszała: ja, ja, ja... Inni nie są ważni, to ona czuje osamotnienie, brak wsparcia (pomimo iż ma rodzinę), to ona odczuwa porzucenie i wstyd z powodu internowania męża, to w końcu ona kocha, jest porzucona i nie z przekonania do sprawy, ale przez zazdrość mści się. 
Pierwsze odczucie to myśl, że Autorka po prostu dość dziwnie ukierunkowała akcję powieści, poświęcając najwięcej uwagi osobie, która zostaje w mieście, ma dach nad głową, trochę się angażuje, a mężczyźni na tyłach broniący granic po wypadkach opisanych w pierwszej części są zepchnięci na margines. Potem uświadomiłam sobie, że być może Marie Bennett chciała pokazać życie osób starszych, kobiet i dzieci  w czasie wojny, które nie uczestniczyły bezpośrednio w działaniach militarnych. Zresztą Szwecja podczas II wojny światowej obrała stanowisko neutralne, więc rozgrywki podczas wojny miały u nich zupełnie inny wymiar. I miałam nadzieję, że Autorka właśnie przybliży mi, jak to wyglądało na ulicach szwedzkich miast, gdy np. ostrzeliwano Norwegię z pozycji okrętów, bo wtedy bomby trafiały również na domy bohaterów. Niestety, podejrzewam że to zarówno wina narracji, jak i zbytniego skupiania się na przemyśleniach i potrzebach głównej bohaterki spowodowało zubożenie ważnych dramatycznych wątków na korzyść lekkiego melodramatu.

 Problem jest taki, że ta książka nie wzbudziła we mnie spodziewanych odczuć. Wlekła mi się już pierwsza część, w której czytam o przeprawach bohatera w skrajnych warunkach bytowych, a jakoś nie dociera do mnie ogrom jego przeżyć. Przecież temperatury schodziły do -40, nie mieli odpowiedniego ekwipunku, spali przy piecykach w namiotach, wychłodzeni i niedożywieni, kilku ludzi zginęło przez niekompetencje dowódcy, a ja w obliczu ludzkich katastrof nie odczuwałam większych emocji. Już z tego powodu jest mi źle.  Ale dalej nie było lepiej. Było inaczej, nie tak drastycznie, ale nic szczególnego. To tak, jak cała ta powieść - nic szczególnego. Dobry materiał na kinowy melodramat. Przy założeniu, że reżyser włożyłby więcej ikry w zaprezentowanie historii, film mógłby być całkiem udany. 

Moja ocena:

× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Hotel Angleterre
Hotel Angleterre
Marie Bennett
4.5/10

Rok 1940. Georg krótko po ślubie zostaje powołany do wojska, żeby bronić granicy z Finlandią. Trafia do jednostki, gdzie musi zmierzyć się z temperaturą sięgającą minus czterdziestu stopni i sadystycz...

Komentarze
Hotel Angleterre
Hotel Angleterre
Marie Bennett
4.5/10
Rok 1940. Georg krótko po ślubie zostaje powołany do wojska, żeby bronić granicy z Finlandią. Trafia do jednostki, gdzie musi zmierzyć się z temperaturą sięgającą minus czterdziestu stopni i sadystycz...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Asamitt

Sztuka dawania prezentów
Podaruj chwile, ciesz sie wspólnymi momentami

"Sztuka dawania prezentów" to nie jedynie lekka historia przyprószona śniegiem dojrzewająca w klimatycznej końcówce roku. Szczęsna umożliwia czytelnikowi spojrzenie na p...

Recenzja książki Sztuka dawania prezentów
Dolna Wilda
Liryczność wg Pasewicza

Byłam szczególnie ciekawa Autora po odkryciu, iż jest jednym z tych, który został uhonorowany nagrodą Angelusa (2022r). Słyszałam o tej nagrodzie, wydawała się być mało...

Recenzja książki Dolna Wilda

Nowe recenzje

Wszyscy jesteśmy martwi.
Wszyscy jesteśmy martwi - finał
@Malwi:

„Wszyscy jesteśmy martwi” to ostatnia, czwarta część serii „Krwawe Święta” autorstwa Sary Önnebo. Akcja nabiera tempa, ...

Recenzja książki Wszyscy jesteśmy martwi.
Klub Dzikiej Róży
Dzika róża
@patrycja.lu...:

"Klub Dzikiej Róży" zaprasza w progi podupadłego pensjonatu w czasach powojennych, w którym policja odkrywa zwłoki. Mie...

Recenzja książki Klub Dzikiej Róży
1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy
Tetbeszka
@patrycja.lu...:

"1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy" to debiut Aleksandry Maciejowskiej, w którym przenosimy się kilkadziesiąt lat wstecz...

Recenzja książki 1.3.1.4. Śmierć nas nie rozłączy
© 2007 - 2024 nakanapie.pl