Kolejny, czwarty już tom sagi Barbary Rybałtowskiej rozpoczyna się w momencie składania przez Kasię dokumentów na studia. Większość wydarzeń skupiona została właśnie wokół postaci Kasi. Śledzimy jej życie w akademiku, nowe przyjaźnie, problemy z Januszem i rozwijającą się znajomość z Piotrem. Ponadto poznajemy dalsze losy małżeństwa Zosi i Teofila oraz wesołej gromadki ich dzieci i psa. Do powieści została wprowadzona nowa bohaterka – ekscentryczna artystka Maja Tarnawska, dla której Markiewiczówna przepisuje rękopisy. Między obiema kobietami od razu rodzi się przyjaźń, mimo dzielącej ich różnicy wieku. Perypetie bohaterów przeplatają się wzajemnie. Jak zwykle powieść zachwyciła mnie mnogością i różnorodnością wydarzeń. Chwile radości mieszają się z chwilami smutku. Czasem jest straszno, a kiedy indziej śmieszno. Wyjazdy Kasi z zespołem Mazowsze może i są ciekawe, ale nie budzą większych emocji. Jak dla mnie autorka przeznaczyła na ten wątek za dużo miejsca. Muszę jednak przyznać, że niespodziewane zakończenie dosłownie zwala z nóg. Szkoda, że autorka nie poświęciła tej kwestii więcej uwagi. Wierzę jednak, że ten temat zostanie szerzej rozwinięty w kolejnym tomie.
W powieści zastosowana została trzecioosobowa narracja, co mnie zaskoczyło i szczerze mówiąc nie przypadło mi do gustu. Co prawda pozwala to poznać opowieść z wielu perspektyw, jednak pierwszoosobowa narracja z poprzednich tomów była bardziej intymna. Dzięki temu łatwiej było mi identyfikować się z bohaterkami. Po raz kolejny ujął mnie styl pisania autorki. Myśląc o całej sadze nie mogę się pozbyć tak banalnych określeń jak ciepła, urocza, optymistyczna. Cała seria jest idealna dla chronicznych pesymistów i maruderów, bo proza Pani Rybałtowskiej jest jak promyczek słońca w pochmurny dzień.
Choć podczas lektury towarzyszyła mi cała masa pozytywnych uczuć, to jednak na końcu poczułam niewielkie ukłucie rozczarowania. Poprzednie tomu czytałam na bezdechu. "Mea culpa" nadaj pozostaje bardzo dobrą książką, jednak w zderzeniu z poprzednimi tomami stoi na nieco niższym poziomie. Przede mną dwa ostatnie tomy, które, mam nadzieję, będą idealnym zwieńczeniem całości. Saga Barbary Rybałtowskiej przypadnie do gustu wszystkim wielbicielom gatunku. Sama nie przepadam za powieściami obyczajowymi i raczej staram się ich unikać, jednak prozie pani Rybałtowskiej nie potrafię się oprzeć! Gorąco polecam!