Victor Lodato jest dramatopisarzem i poetą. Jego utwory przekładana się na wiele języków. Jedną z jego pozycji jest „Matylda Savitch”, którą wydała Grupa Wydawnicza Publicat w 2012 roku.
Matylda nie może zrozumieć, dlaczego jej siostra nie żyje. Ciągle rozmyśla o tym, jak pociąg przejechał szesnastoletnią Helenę. Ma obsesję na jej punkcie. Szuka wskazówek, które mogłyby jej wyjaśnić to wydarzenie. Jedną z nich są maile, które znajduje – nadawcami są chłopcy, z którymi Helena się spotykała. Na dodatek Matylda uważa, że rodzice nie przeszli żałoby po córce jak należy. Matka zaczęła pic i wróciła do palenia. Nie płakała jednak. Oboje starają się nie wymawiać imienia Heleny, schowali wszystkie rzeczy związane z nią, a pokój zamknęli na cztery spusty. Matylda chce ich obudzić z tego letargu – są jakby nieżywi, zamrożeni, nie wyrażają emocji. Nie zwracają uwagi na potrzeby młodszej córki. Matylda drobnymi kroczkami chce sprawić, by oprzytomnieli – tłucze talerze, ścina włosy, krzyczy, kłamie, ucieka z domu… jednak rodzice nie odbierają tego tak, jak zaplanowała. Sądzą, że dziewczyna złości się, bo dojrzewa.
Matylda jest wybitną kłamczuchą. Po pierwsze wmówiła sobie, że jej siostra została zamordowana i ciągle o tym myśli. Ma nawet plan, by znaleźć mężczyznę, który wepchnął ją pod pociąg. Jej kłamstwa są tak dobre, że zaczyna w nie wierzyć, choć całe otoczenie myśli inaczej. Czytelnik ma ciągle problem z ustaleniem tego, czy to co mówi w tej chwili Matylda jest prawdą, czy znowu kłamstwem. Na dodatek wszystko co przeszła zaburza jej normalne postrzeganie świata, co możemy odnaleźć w paru fragmentach powieści.
Pierwszoosobowa narracja sprawia, że poznajemy tylko punkt widzenia Matyldy. Patrzymy jej oczami na ludzi i sytuacje. W pewnym momencie można nawet uznać, że dziewczyna jest chora psychicznie, bo to co mówi i robi wygląda naprawdę dziwnie.
Matylda nie tylko przeżywa śmierć siostry i zachowanie rodziców. Wszystko to dzieje się w najtrudniejszym dla niej czasie w życiu – dziewczyna wchodzi w okres dojrzewania. Pierwsze zmiany ciała, które dostrzega są dla niej interesujące. Porównuje się do zmarłej siostry, zaczyna poznawać swoje ciało i myśleć o zupełnie innych rzeczach niż lalki. Jest dla siebie także bardzo surowa. Uważa, że jest brzydka, co podkreśla głównie tym, że opisuje swoją przyjaciółkę, która według niej jest piękna, choć nieco głupia.
Powieść jest dość ciężka i chaotyczna. Momentami nie wiedziałam, co się dzieje. Akcja toczy się wolno, ale jest pourywana. Opisy wymagają skupienia – najpierw towarzyszymy Matyldzie w drodze do szkoły, a potem okazuje się, że zaczyna ona rozmyślać o czymś i przenosi nas w przeszłość. Niejednokrotnie zachowanie dziewczyny wydaje się nienormalne i odstające od normy. Matylda jest zagubiona. Nie wie, jak pomóc sobie i bliskim.
Nie jest to na pewno opowieść dla młodych czytelników, którzy szukają tylko czegoś lekkiego z bohaterką w ich wieku. Tu zdecydowanie jest coś więcej. Książka wciąga, ale nie pozwala przebrnąć przez siebie w jeden wieczór. Bywa gorzka, bywa ironiczna, ale też smutna i zadziwiająca. Polecam tym, którzy chcą przekonać się na własnej skórze o jej niezwykłości.